Recenzje

Tajemnice i szyfry

Kristin Harmel: Księga Utraconych Imion. Świat Książki, Warszawa 2021 – pisze Izabela Mikrut.

Na faktach opiera Kristin Harmel tę powieść – odnoszącą się do czasów drugiej wojny światowej – ale czytelników urzeknie przede wszystkim wyczuleniem na silne emocje uniwersalne. W tej warstwie jest bezbłędna i bardzo przekonująca. Do tego ma dobry pomysł na fabułę i kreacje bohaterów (oraz dopracowanie ich przemian, nie ma zatem obaw, że stworzy książkę nieprzekonującą). „Księga Utraconych Imion” to powieść wielowymiarowa i wielowątkowa. Punktem wyjścia staje się tu sytuacja żydowskiej rodziny zmuszonej do opuszczenia mieszkania w Paryżu. Po aresztowaniu ojca Eva zabiera matkę i ucieka. Tworzy plany pomocy rodzicowi: chce wykorzystać swoje umiejętności plastyczne i dawne znajomości taty, żeby stworzyć fałszywe dokumenty i przekonać hitlerowców, że zatrzymali niewłaściwą osobę. Bohaterka trafia do Aurignon, miasteczka, które pomaga w ratowaniu żydowskich dzieci. Stąd zamierza ruszyć na ratunek ojcu. Ale też przyda się bardzo na miejscu: błyskawicznie interesują się nią lokalni konspiratorzy i włączają w działania ich organizacji. Pojawia się też pewien mężczyzna, który ratuje Evę, gdy ta wpadnie w tarapaty. Najbardziej jednak liczy się w „Księdze Utraconych Imion” szukanie własnego miejsca.

Eva wbrew obawom matki nie wyrzeka się własnej wiary ani tradycji – chociaż na co dzień pracuje z katolickim księdzem i zakochuje się w człowieku innego wyznania. To nie ma wielkiego znaczenia: w obliczu wojny liczy się tylko to, kto jest dobrym człowiekiem. Bohaterka zajmuje się nie tylko przygotowywaniem dokumentów dla ratowanych dzieci: postanawia też ocalać ich prawdziwe imiona i nazwiska, nowy znajomy jest tu bardzo pomocny – to on wymyśla szyfr i uczy go Evę. Od tej pory bohaterowie będą mogli porozumiewać się w sposób, którego nikt poza nimi nie odczyta.

„Księga Utraconych Imion” to burzliwe wydarzenia i wielkie emocje. Bohaterka musi mierzyć się z wyzwaniami, jakich nigdy by się nie spodziewała, często też musi wybierać między dobrem swoim i bliskich a – ratowaniem życia obcych ludzi. Historia miłosna jest tu subtelnie zarysowana w tle i nieoczywista, więc też nie będzie odbiorców męczyć. Autorka pokazuje za to skrajne postawy w obliczu zagrożenia: kiedy jedni poświęcają wiele dla niesienia pomocy, inni korzystają z cudzej krzywdy i rezygnują z moralności. Ale Kristin Harmel ani przez chwilę nie moralizuje i nie poucza odbiorców, pokazuje im po prostu bieg wydarzeń i opatruje bardzo udaną narracją. Jest to książka wypełniona wzruszeniami: tutaj nie będzie nachalnego przypominania czytelnikom o grozie wojny: wojna istnieje cały czas na drugim planie i często jako katalizator wydarzeń – ale liczy się zestaw międzyludzkich relacji, umiejętnie podkreślanych. Kristin Harmel doskonale rozumie swoją bohaterkę i każe jej stawać przed rozmaitymi wyzwaniami, wypełnia książkę zestawem dylematów. Sprawia, że odbiorcy chcą zagłębiać się w tę historię. Wśród bardzo licznych publikacji zakorzenionych w czasach drugiej wojny światowej niewiele jest naprawdę wartych ocalenia ze względu na literackość (a nie na sam przekaz): Kristin Harmel udała się ta sztuka.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,