Recenzje

Tam, gdzie powstawała literatura

O książce Iwony Smolki „Droga do Obór” wydanej przez Państwowy Instytut Wydawniczy pisze Krzysztof Krzak.

W Wikipedii czytamy: „Obory – wieś w Polsce położona w województwie mazowieckim, w powiecie piaseczyńskim, w gminie Konstancin – Jeziorna”. I jeszcze, że pierwsze wzmianki o niej pochodzą z początków XV wieku, gdy była własnością rodziny Oborskich, potem innych znamienitych rodów. Jest też informacja, że „po II wojnie w zespole dworskim znajdował się Dom Pracy Twórczej Związku Literatów Polskich”. I to o tych czasach pisze Iwona Smolka w wydanej właśnie przez Państwowy Instytut Wydawniczy książce „Droga do Obór”.

Iwona Smolka zna środowisko literackie jak mało kto, wszak sama jest pisarką (powieści: „Rozpad”, „Musisz siebie zjeść”) i krytyczką literacką, związaną od połowy lat 70. minionego wieku z Polskim Radiem, gdzie w Programie Drugim przez wiele lat prowadziła „Tygodnik Literacki” prezentujący przede wszystkim poezję i poetów. Działała też w Związku Literatów Polskich, stąd jej wizyty w Domu Pracy Twórczej w Oborach. Po siedmiu latach od momentu, gdy posiadłość powróciła do przedwojennych właścicieli, rodziny Potulickich, Smolka – powodowana w jakimś stopniu także pandemicznym zastojem – postanawia wskrzesić atmosferę tamtych lat i ludzi ją tworzących. I robi to po prostu świetnie.

Konstrukcja książki, nieco na opak tytułowi, sprawia, że jej bohaterami są właśnie ludzie w różnych okresach przebywający w oborskim DPT, a nie on sam. Choć, siłą rzeczy, Smolka przedstawia w krótkim zarysie historię Obór, który przez blisko 70 lat (do 2015 roku) znajdował się w gestii zarządu ZLP na zasadzie dzierżawienia go od Ministerstwa Kultury. Clou „Drogi do Obór” stanowi jednakże dziewięć portretów (szkiców portretowych?) pisarzy, których autorka poznała bądź spotkała podczas pobytu w tym wyjątkowym dla literatów miejscu. Jak sama pisze we wstępie: „Nie są [oni] z tych, których się zna lub znać powinno, nie są zbyt popularni. Żadni z nich celebryci”. Szerszą popularność zyskały, w mojej opinii, właściwie tylko Anna Kamieńska i Julia Hartwig. Niektórym, zwłaszcza słuchaczom dawnej radiowej Trójki, może obiło się o uszy nazwisko Ludmiły Marjańskiej; teatromani mogą znać sztuki Janusza Krasińskiego ze słynną „Czapą” na czele… Ale co przeciętny Polak wie o Tomaszu Burku, Małgorzacie Baranowskiej, Jarosławie Markiewiczu, Jerzym Górzańskim czy Joannie Pollakównie? Pewnie niewiele, choć przecież, jak pisze Iwona Smolka, „bez nich świat pisarski – tak zwane środowisko – zostałby bardzo zubożony”. Tu należy się czytelnikowi pewne zastrzeżenie: w najmniejszym stopniu opowieści autorki o wymienionych postaciach nie są choćby próbą stworzenia ich mniej lub bardziej pełnej biografii. Smolka przedstawia ich z bardzo osobistego punktu widzenia, tak jak ona ich postrzegała w danym momencie i w określonych okolicznościach, czy to zawodowych, czy też prywatnych. Na dodatek są to reminiscencje przeszłości przefiltrowane przez upływający czas i zawodną pamięć. Widać to choćby w podawanych, rzadko z absolutną pewnością, datach. Generalnie jednak są to portrety ciepłe, pełne wyrozumiałości dla słabości opisywanych bohaterów i ich zachowań, zwłaszcza w tak trudnym okresie, jakim był schyłek PRL–u, gdy nie wszyscy mieli na tyle hartu, by wytrwać w buncie przeciwko reżimowej władzy. Uzupełnieniem rozszerzonych portretów jest indeks zawierający skrótowe prezentacje kolejnych szesnastu osób, które przewijają się na stronach książki niejako, jakby to powiedział filmowiec, w rolach drugoplanowych.

Znakomicie – poza charakterystyką postaci – udaje się Iwonie Smolce odtworzyć klimat czasów, które opisuje. Robi to w sposób niezwykle plastyczny, sprawiający, że czytelnik, nawet ten, który nie żył w tamtych ponurych czasach, bez trudu się w tamten nastrój przeniesie. Nie do przecenienia są również walory poznawcze, pokazujące sytuację panującą w środowiskach kulturalnych, zwłaszcza wśród literatów i ich wzajemne relacje. Ta książka to znakomite uzupełnienie wiedzy o polskiej literaturze i ludziach ją tworzących, o środowisku literackim i okołoliterackim. To także pokazanie, czym dla twórców są lub przynajmniej mogą być takie miejsca, jak dom pracy twórczej. Czyta się ją z ogromnym zainteresowaniem i przyjemnością, także ze względu na piękną polszczyznę, jaką została napisana.

Iwona Smolka, Droga do Obór,  Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2022, s. 296

Fot. www.piw.pl

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,