Recenzje

Taniec przemawia z mocą i siłą

O spektaklu „Juvenalia”, występie grupy Polskiego Baletu Narodowego Junior na XIV Dniach Sztuki Tańca w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie, pisze Anna Czajkowska.

Spektakl baletowy „Juvenalia”, przygotowany przez Krzysztofa Pastora, młodych choreografów oraz młodzieżową formację tancerzy jest wydarzeniem wyjątkowym. Dyrektor Polskiego Baletu Narodowego wybrał dziesięcioro tegorocznych juniorów, głównie wychowanków naszych rodzimych szkół baletowych i zaproponował im wspólną pracę – dalszą naukę, udział w warsztatach i przedstawieniach. Dzięki temu, podczas XIV Dni Sztuki Tańca, widzowie mogli obejrzeć wieczór baletowy w trzech aktach, chłonąc energię płynącą z poszukiwań twórczych choreografów i pełnego pasji zaangażowania młodziutkich absolwentów. Innowacyjność środków wyrazu oraz modeli artystycznych wypowiedzi zachowuje w „Juvenaliach” jedną, spójną estetykę – twórcy nie unikają mariaży tańca z innymi formami sztuki, ale raczej jako inspiracji dla choreografii i w spektaklu stawiają na urok ponadczasowej klasyki przy wysokim poziomie techniki wykonania. Antonio Lanzo, Gianni Melfi, Kristóf Szabó i Krzysztof Pastor proponują pięć króciutkich baletowych etiud z mnóstwem ruchowych wrażeń i pozytywnych przeżyć.

Pierwszy mini spektakl w choreografii Antonia Lanzo do utworu Mozarta „Eine kleine Nachtmusik” (tłumaczone jako „Mała nocna muzyka”), przypomina zupełnie niemożliwą fantazję, wykreowaną przez wyobraźnię artysty. Przyjęcie z okazji  urodzin pewnej nastolatki to zabawne, trochę groteskowe i pomysłowe zabawy z przestrzenią, rekwizytem oraz stylową muzyką klasyczną. Matematyczna precyzja krzyżuje się z lekkością i poezją tańca, a Kamila Lechowska i Paweł Dobrzyński czarują swym podejściem, naturalnością i klarownością ruchu oraz żartobliwością tańca. Pozostali członkowie tancerzy PBN Junior równo dotrzymują im kroku, swobodnie oddając zamysł choreografa i kunszt pogodnej serenady. Urokliwą impresję charakteryzuje świeżość oraz uczuciowość, ujęta w karby sztuki baletowej na bardzo wysokim poziomie. 

W drugiej części wieczoru miałam okazję zobaczyć króciutką, ale pełną wyrazu etiudę baletową do muzyki Maxa Richtera. Wieloznaczny tytuł “The end of all our exploring”, który jest cytatem z wiersza T.S. Eliota „Little Gidding”, zyskuje w ujęciu Gianniego Melfiego inny, nowy smak. Choć najpierw wszystko powstaje w głowie autora, potem zostaje zmyślnie przełożone na język tańca. Inspirowana wierszem, poruszająca opowieść o czasie, który zatacza krąg, o poszukiwaniu samych siebie, sensu naszego istnienia nie pozostawia obojętnym wrażliwych widzów. Mikrotemat muzyczny przemija jak mgnienie, ale młodemu choreografowi udało się uchwycić jego esencję i wyeksponować, a taniec Weroniki Gałązki i Macieja Dudy w piękny sposób pokazuje wielopłaszczyznowość tego, co ułożył. Popisowe partnerowanie, uważność obojga i cyzelowanie bogatej plastyki ruchu i ciała zasługują na wielkie brawa.

Trzeci z mikrowystępów to po prostu duet wyjęty prosto z baletu „Kurt Weill” Krzysztofa Pastora. Choreograf  wybrał wyjątkowo wdzięczny, choć dramatyczny fragment ze swojego spektaklu – finałową sekwencję ze „Srebrnego jeziora” Weilla. Wraz z Pawłem Dobrzyńskim i Pawłem Jasińskim przygotował etiudę o tym samym tytule, zachwycając trafnością przypowieści o sile przyjaźni i wspólnej ucieczce ku lepszej przyszłości – ponad podziałami i wrogością otoczenia. Magiczne, zamarznięte jezioro staje się – w moim odczuciu – symbolicznym dążeniem ku „wiośnie” jako metaforze przebudzenia, odrodzenia. Dwaj młodzi soliści wygładzają dynamiczną zmienność następujących po sobie sekwencji, eksponując zarówno siłę, emocjonalność, jak i liryzm „Srebrnego jeziora”.

Kolejna, czwarta część niezwykłego wieczoru to balet Kristófa Szabó, wspaniałego solisty PBN, debiutującego teraz w roli choreografa. „A blurry reflection”, ilustrowany muzyką Edwarda Elgara (Koncertem wiolonczelowym e-moll, op. 85), niesie opowieść o starzeniu się, cierpieniu, chorobie. Kilka minut wystarczy, by wprowadzić odpowiednią, czytelną fabułę i dramaturgię, odwołującą się do wspomnień i marzeń o powrocie do dawnej sprawności cielesnej oraz psychicznej starszej osoby, a także jej walki z ograniczeniami fizycznymi. Muzyczno – taneczna impresja łączy falujące napięcie, grozę i lęk z miękkością ruchu tancerzy. Maria Grzymała, Weronika Gałązka, Roberto Olivieri, Julia Skubis, Kamila Lechowska, Cezary Szlachta z precyzją oddają emocje reprezentowane przez muzykę. Publiczność w wielkim skupieniu chłonie dzieło na wskroś nowoczesne i w wielu elementach sprzeczne z „grzeczną” klasyką, które ma w sobie sporo liryzmu. Oprócz smutku i strachu (co dostrzegł również najmłodszy widz, wyrażając głośno i trafnie swe odczucia), odnajduję w nim również promień nadziei i głębię zrozumienia.

Ostatnia część, czyli balet do muzyki Johna Adamsa „The Chairman Dances” jest popisem wszystkich Juniorów – pięciu młodych tancerzy i pięciu tancerek. Tegoroczni wychowankowie szkół baletowych prezentują niełatwe, pełne ognia, namiętności i zmysłowości układy z techniczną doskonałością, nawet ze szczyptą ironii. Krzysztof Pastor przygotował dla nich wysublimowane, bajkowe wręcz i szalenie energetyczne przedstawienie, które potrafią wzbogacić swoim indywidualnym temperamentem i emocjami. Choreograf  z charakterystycznym dla siebie wyczuciem, umiłowaniem tańca i wolności, którą on w sobie niesie, stawia na minimalizm ruchu przy maksimum ekspresji. W prostych (ale nie technicznie!), a jakże urokliwych sekwencjach zachowuje czystość oraz klarowność  – w dużej mierze dzięki wykonawcom, ich pasji i pracowitości.

Inscenizacja jest bardzo intensywna, nasycona znaczeniami i uczuciami, jednak pozostaje przystępną dla widza, co podkreśla surowa scenografia – minimalistyczna, niemal ascetyczna i wysmakowana. Kostiumy autorstwa Emila Wysockiego (szczególnie wymowne w ostatniej części, w której występuje cały zespół juniorów Polskiego Baletu Narodowego), Marty Fiedler i Macieja Zienia pięknie ilustrują wyrazistość i zmienność ruchu scenicznego, delikatnie podkreślaną przez grę świateł autorstwa Pawła Jasińskiego.

Mimo zmienności i rozmaitości stylów prezentowanych układów choreograficznych, muzyka i pulsujący taniec wraz z przemyślaną scenografią łączą się w „Juvenaliach” w czytelną, synkretyczną, harmonijną całość. Różnorodność przekazywana przez młodziutki zespół wydaje się czym pierwotnym, naturalnym i przyrodzonym, a w rzeczywistości jest owocem wytężonej pracy i trzeba to docenić. Własny styl zespołu, ów niepowtarzalny „cielesny język”, opiera się na świadomości własnego ciała i przeżywaniu emocji poprzez ruch i przestrzeń. Artyści nie muszą udowadniać, iż język tańca jest uniwersalny. Po prostu tańczą, a każdy widz to czuje.

Grafika: Okładka programu

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , , ,