Magdalena Majcher: Jeszcze jeden uśmiech. Pascal, Bielsko-Biała 2019 – pisze Izabela Mikrut.
„Jeszcze jeden uśmiech” Magdaleny Majcher to powieść dla kobiet i bardzo mocno nakierowana na temat macierzyństwa oraz walki o dobro dzieci. Przy okazji zawiera sporo dyskusji o rozmaitych aspektach opieki nad dziećmi: pojawi się tu kwestia porównań wózka i chusty, karmienia piersią albo butelką, pomysły na wychowanie… wiele spraw, które każda matka – zwłaszcza świeżo upieczona – będzie rozważać i omawiać z koleżankami. Magdalena Majcher proponuje coś w rodzaju forum wymiany doświadczeń, a jej bohaterki bywają dość radykalne w swoich poglądach: nie potrafią czasami wyważyć proporcji, jeśli już decydują się na jakiś sposób postępowania z dzieckiem – nie dadzą się przekonać, że można wybrać też inną drogę albo w ogóle przemieszać różne podejścia i pozwolić sobie na niekonsekwencję. Te partie powieści, w których autorka rozbudowuje dyskusje między postaciami na temat wychowania dzieci, stanowią automatycznie z punktu widzenia zwykłych czytelniczek najgorszy punkt tomu – nie dość, że zatrzymują akcję, to jeszcze wprowadzają zestaw argumentów i emocji, z którymi nie da się polemizować (można jedynie w duchu zżymać się na wyznania bohaterek, albo… zacząć kartkować książkę i czekać na kolejne wydarzenia).
Chociaż akcję tomu Majcher umieszcza w Katowicach (co prawda na ulicy, na której powstaje klubokawiarnia dla mam z dziećmi niespecjalnie udałoby się takie przedsięwzięcie – ale autorka potrzebuje punktu zaczepienia, który byłby jej znany, tak, żeby nie budować od zera przestrzeni w wyobraźni), nie ma to większego znaczenia dla samej powieści – rozgrywać mogłaby się wszędzie, a autorka unika odwołań do rzeczywistych wydarzeń, tak samo jak rezygnuje z opowiadania o tym, co się w mieście dzieje. Podaje tylko kilka istniejących placówek, bo potrzebuje ich w ramach fabuły – ale nie tworzy powieści, która byłaby jednocześnie przewodnikiem po mieście.
W ramach tej historii liczą się relacje z dziećmi. Zarówno u matek, które same są już babciami – ale jeszcze nie przecięły pępowiny i są nadopiekuńcze w stosunku do dorosłych córek – jak i u kobiet, które weszły w macierzyństwo i teraz próbują na nowo się odnaleźć. Co bohaterka – to inne, najczęściej skrajne podejście. Jedna z kobiet bez przerwy zachodzi w ciążę, bo przyjęła religijną postawę męża i nie decyduje się na żaden rodzaj antykoncepcji. Inna odrzuciła ojca swojego dziecka, nie poinformowała go o ciąży i nie chce utrzymywać z nim żadnych kontaktów. Jeszcze inna boryka się z nieoczekiwaną diagnozą: trudno będzie jej uratować maleńką córkę, ale informacja, jaką uzyskuje od lekarzy, całkowicie zmienia jej codzienność. Panie współpracują ze sobą, razem zajmują się kawiarnią dla matek, dbają o pielęgnowanie przyjaźni i pomoc w trudnych chwilach. Nie pozostawią koleżanek samych z problemami, a doskonale wiedzą, jakie wyzwania potrafi nieść życie. Na marginesie tych babskich relacji powracają jeszcze kwestie mężów i partnerów – ale ci nie odgrywają w historii większej roli. Dla Magdaleny Majcher w tym tomie bardziej liczą się obrazki rodzajowe i przesłania związane z losem kobiet niż sama fabuła – ta schodzi na dalszy plan i budowana jest dopiero wtedy, kiedy autorka wyczerpie publicystyczno-macierzyńskie wątki. Jest to zatem specyficzna lektura, mniej rozrywkowa, a bardziej – poradnikowa, chociaż pod pozorami obyczajówki.