„Wiosna zaginionych” Anny Kańtoch, Wydawnictwo Marginesy – pisze Magda Kuydowicz.
Uwielbiam czytać dobre kryminały. Taka lektura najbardziej smakuje mi jesienią. Siedzę bezpiecznie w domu, pod kocem, z kubkiem dobrej herbaty, i cały świat przestaje dla mnie istnieć. Często okłamuję znajomych, że jestem zajęta zawodowo tylko po to, by bezkarnie spędzić na ciekawej lekturze wieczór i kawałek nocy. Na tę powieść Anny Kańtoch czekałam z zainteresowaniem. Wiedziałam, że pisarka ta znana jest także w świecie science-fiction i czytałam jej poprzednią książkę, mroczny kryminał ”Wiara”.
„Wiosna zaginionych” wciągnęła mnie od pierwszych kilku stron. Na uwagę zasługuje przede wszystkim konstrukcja głównej bohaterki. Polska Jane Marple ma na imię Krystyna, jest emerytowaną policjantką po 70-tce. Przemierza swój rodzinny Nikiszowiec z kijkami do nordic walkingu i uważnie obserwuje zachowania sąsiadów. Nagle widzi Jacka, zaginionego przed laty kolegę jej nieżyjącego brata Romka. Wraca do niej historia sprzed lat. Grupa przyjaciół wraz z jej bratem wyjechała w góry i nigdy stamtąd nie wróciła w komplecie… Ocalał tylko on – Jacek. I nagle pojawił się w życiu Krystyny jak duch. Krystyna nie umie odpuścić, zająć się sobą, upartą córką i krnąbrną wnuczką. Woli śledzić i konstruować łamigłówkę z tragicznej przeszłości swego brata, z urwanych wspomnień napotkanych ludzi. Współpracuje z policjantem Grygą, który podobnie jak ona bardziej niż bliskich kocha swoją pracę.
Brawa dla autorki należą się za opisy codziennej, szarej, katowickiej rzeczywistości Krystyny. Wraz z nią chodziłam po Nikiszowcu, byłam przez chwilę w Krakowie i w Tatrach. Świetnie skrojone są również postacie pobocznych świadków zbrodni i… portrety bezpańskich psów – autorka na szczęście postanowiła oszczędzić zwierzęta, bo tego nie umiałabym jej wybaczyć.
Zaletą tej powieści jest także sprawnie prowadzona narracja, pełna tajemniczej, gęstej atmosfery strachu i niepewności, bo te emocje wciąż towarzyszą Krystynie. Tajemnica z przeszłości szybko dotyka bezpośrednio jej rodziny. Co wybierze? Lojalność wobec bliskich czy tę zawodową? Jak daleko posunie się w procesie dotykania bolesnych ran z przeszłości? Rozwiązanie okazuje się być naprawdę zaskakujące, pełne psychologicznej prawdy, choć równocześnie niesamowite. Niezwykłe. Na pytanie „kto zabił” musicie sobie odpowiedzieć już sami, sięgając po ten mroczny thriller z otwartym zakończeniem. Taki finał lubię najbardziej, bo jest on najtrudniejszy do napisania i daje równocześnie czytelnikowi swobodę w dopisaniu własnej pointy.
Zakładam, że Anna Kańtoch czytała „Opowieści niesamowite” Edgara Allana Poe i serię przygód Ripleya Patricii Highsmith – brytyjskiej mistrzyni suspensu. Klimat jej powieści ma bowiem – moim zdaniem – wyczuwalne źródło w takiej właśnie kryminalnej przeszłości, która ociera się o literaturę.
Nie jest łatwo napisać dziś dobrą powieść kryminalną i przebić się z nią potem na polskim rynku wydawniczym. W ciągu roku ukazuje się ich więcej niż dni w kalendarzu. Sądzę jednak, że Annie Kańtoch uda się oczarować czytelnika swoim mrocznym światem. Serdecznie ten kryminał Państwu polecam i czekam na dalsze części trylogii Anny Kańtoch!