Piotr Milewski: Planeta K. Świat Książki, Warszawa 2020 – pisze Izabela Mikrut.
Piotr Milewski przybywa do korporacji, którą – z racji różnic kulturowych nie bez powodu nazywa Planetą K. – będzie tu pracować przez kilka najbliższych lat, ale gdyby tylko zechciał – miałby zapewnione zatrudnienie do emerytury (jeśli tylko nie zdarzy się coś, co zniszczy firmę-giganta). Z takim nastawieniem przychodzą tu japońscy pracownicy – wszyscy z jednego miasta, świadomi, że firma stanie się nie tylko ich pracą, ale i całym życiem. Firma organizuje wycieczki, firma angażuje w spotkania towarzyskie z kontrahentami, firma dba o rodziny, firma myśli o wszystkim. Tak, żeby pracownicy nie mieli zbyt wiele czasu na myślenie samodzielne. Na początku jednak wszystko wygląda wprost wspaniale: każdy przechodzi przez wszystkie stanowiska – aż do swojego docelowego, żeby nauczyć się szacunku do innych. Piotr Milewski odnajduje się w zespole, a że cieszy się szczególnymi względami Prezesa, może liczyć na nadprogramowe niespodzianki w postaci zwiedzania okolicy. Firma zapewnia mu mieszkanie, a zwierzchnicy przypominają o roli rodziny (chociaż autor jest potrzebny wcześniej niż zostało to ujęte w kontrakcie i przez to nie może być przy nowo narodzonym synu).
„Planeta K.” to szybka i precyzyjna charakterystyka pracy w korporacji – okiem obcokrajowca. Piotr Milewski może zatem dostrzegać i absurdy, i nieznane w Europie strategie przyjmowane przez zarząd wobec pracowników. Opowiada o tym, co stało się już niemal stereotypem w myśleniu o pracy w Japonii: uniżoności, zostawaniu po godzinach, kontaktach z współpracownikami. Charakteryzuje hierarchię w firmie i przedstawia co barwniejszych kolegów, relacjonuje też przemówienia i wystąpienia, których podejmuje się tak samo jak inni. Przybliża czytelnikom zarówno zalety, jak i wady pracy w korporacji – chociaż nie musi martwić się o zarobki ani o to, co zostało precyzyjnie zapisane w regulaminach i zasadach, stopniowo dowiaduje się, że Planeta K. to właściwie złota klatka – miejsce, z którego trudno jest uciec. Nieliczni tylko próbują – i muszą być naprawdę zdeterminowani, bo odchodząc z firmy, tracą wszystko, narażając się na ostracyzm w ostatnich tygodniach. Ale pułapka polega na przyzwyczajeniu się do pozornej wygody: luksus stabilizacji to zjawisko nie do pogardzenia. Być może gdyby nie pewien wstrząs, Piotr Milewski nie doszedłby do wniosku, że trzeba uciekać. Czytelnikom pokazuje drobne kroki, które prowadziły go do zmiany opinii. To nadaje książce specyficzne tempo.
Nie brakuje tu humoru. „Planeta K.” to przecież reportaż oczami człowieka z zewnątrz. Rozdziały są bardzo krótkie, co sprzyja eksponowaniu trafnych puent – Milewski kiedy tylko może, zaznacza to, co stanowi o różnicy w mentalności Polaka i Japończyka. Znajduje wiele przykładów zachowań niezrozumiałych z perspektywy odbiorców – za to całkowicie naturalnych w japońskiej korporacji. Wplata w tę opowieść doświadczenia typowe oraz jednorazowe przeżycia, sprawia, że nie można się od tomu oderwać (chociaż czasami fascynacji towarzyszyć będzie ulga). To publikacja dla ciekawych zwyczajów w różnych stronach świata, dla tych, którzy chcą poznać wiadomości z pierwszej ręki na temat kultury pracy w korporacji japońskiej. Piotr Milewski nie nudzi, mało tego: chciałoby się, żeby przedstawił jeszcze więcej szczegółów na temat swojego zajęcia i postaw współpracowników. Sprawdza się ten tom jako reportaż i jako lektura rozrywkowa.