Arthur Koestler: Ciemność w południe. PIW, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
„Ciemność w południe” to powieść, która należy do ważnych ze względu na przesłania i na dostrzeżone oraz precyzyjnie opisane mechanizmy działania systemów totalitarnych wobec jednostki. Na rynku literackim funkcjonowała przez dziesięciolecia za sprawą angielskiego tłumaczenia Daphne Hardy, młodej partnerki Koestlera bez doświadczenia w dokonywaniu przekładów: jednak autor był przekonany, że wysłany do Szwajcarii oryginał tekstu zaginął, podstawą licznych wydań na całym świecie stało się zatem niedoskonałe tłumaczenie. W 2015 roku odnalazła się oryginalna wersja powieści i teraz czytelnicy otrzymują ją w nowym przekładzie i z fragmentami, które poprzednio zostały pominięte (nie ma zaznaczania ich w tekście).
Bez względu jednak na tak wielkie odkrycie, „Ciemność w południe” w każdej wersji jest wstrząsającą opowieścią o systemach totalitarnych i o zniewoleniu. Nie ma w niej mowy o odpoczynku czy wytchnieniu od problemów najwyższej wagi, a Arthur Koestler próbuje wydobyć esencję zła z powtarzalnego scenariusza. Celowo ucieka od podawania konkretnych odnośników do miejsc czy ludzi, krytycy mogą się spierać, czy rzecz dotyczy nazistowskich Niemiec, sowieckiej Rosji czy sytuacji w Hiszpanii – faktem jest, że przykładanie realiów tej opowieści do kolejnych reżimów w różnych stronach świata sprawdza się idealnie. Siłą „Ciemności w południe” jest zatem precyzyjne dostrzeżenie mechanizmów totalitaryzmu i przedstawienie ich za sprawą doświadczeń wyimaginowanego rewolucjonisty, Mikołaja Salomonowicza Rubaszowa od chwili, w której zatrzaskują się za nim drzwi celi – po stracenie.
„Ciemność w południe” to zatem kolejne szykany ze strony strażników oraz przesłuchujących, a także próby nawiązywania kontaktów z więźniami z sąsiednich cel, szczegółowe omawianie uczuć i wrażeń związanych z aresztowaniem i przebywaniem w zamknięciu, ale też nawiązania do świata spoza celi – do sytuacji, które doprowadziły do smutnego finału. Nie ma tu miejsca na ludzkie odruchy ani na sprawiedliwe wyroki, nie ma też szans na ocalenie, więzienie to tylko przedłużenie oczekiwania na śmierć. Rubaszow rozpamiętuje wydarzenia, które doprowadziły go do tego miejsca, przywołuje sugestywne scenki pokazujące, jak działa system – żeby jeszcze bardziej uświadomić czytelnikom, że z tej machiny nie ma ucieczki. Potrafi budzić grozę, chociaż jego bohater w histerię nie wpada, zachowuje trzeźwość umysłu i podporządkowuje się sytuacjom. Wszechogarniający brak nadziei wpływa tu również na kształt narracji – beznamiętnej i nastawionej na relacjonowanie suchych faktów.
„Ciemność w południe” jest książką ważną ze względu na pozaliterackie aspekty, mimo że autor radzi sobie z prowadzeniem opowieści. Trafność jego ocen dotyczących systemów totalitarnych i automatycznie uniwersalność tych spostrzeżeń sprawiają jednak, że nikt nie zwraca uwagi na rytm prozy i na wymyśloną postać: tu liczy się ostrzeżenie kierowane do całych społeczeństw. Ta książka nie traci na znaczeniu – bez względu na dystans czasowy od prawdopodobnych inspiracji czy na odległość kulturową od aktualnych reżimów – wciąż pokazuje mechanizmy zniewolenia i tłumaczy niebezpieczeństwa.