Justyna Bednarek: Zielone piórko Zbigniewa. Poradnia K, Warszawa 2021 – pisze Izabela Mikrut.
Zbigniew znika. Pozostaje po nim tylko zielone piórko. Bo Zbigniew to ulubiona papuga mamy małej Be. Nikt właściwie go nie lubi – Zbigniew jest wyjątkowo złośliwy – ale skoro już zniknął, trzeba go znaleźć, żeby bliscy małej Be się nie martwili. Dlatego Pinkerton bierze się do dzieła. Z kolei Pinkerton to skarpetka, która została zamieniona na futerał do telefonu. Pinkerton jest skarpetką niezwykłą, bo kiedy trzeba – jest w stanie zamienić się w detektywa. W „Zielonym piórku Zbigniewa” będzie się zatem dużo działo. Pinkerton ma do dyspozycji wyłącznie własne umiejętności – nikt przecież nie będzie pomagał skarpetce. Pinkerton jest jednak zaradny – robi sobie szkło powiększające z kawałka słoika i wody – i już po chwili przekonuje się, że chociaż ślady do Zbigniewa zostawiła jedna osoba, to już wyszły – trzy.
Ale bohater tomu „Zielone piórko Zbigniewa” nie będzie działać w samotności. Ludzie schodzą tu na dalszy plan (przynajmniej czasowo, bo na przykład kiedy tata małej Be trafi do aresztu, trzeba będzie trochę mu pomóc). Żeby nie nudziło się skarpetkowemu detektywowi, Justyna Bednarek stawia na jego drodze kolejne bajkowe postacie. Skarpetkę Gniotkę (kolejną pojedynczą skarpetkę, której żywot został przedłużony przez właściciela i jego dobre pomysły), skarpetkę, która siedziała w więzieniu za kibicowanie, a następnie – rozmaite części garderoby. Każdy z bohaterów ma do opowiedzenia własną historię, zatem „Zielone piórko Zbigniewa” zamienia się w szereg opowiadań. Absurdalnych i dowcipnych, odwracających nieco uwagę od głównego nurtu śledztwa – tak, żeby dzieciom lektura się nie dłużyła i żeby łatwiej było pojąć, skąd wzięły się takie postacie w rzeczywistości Pinkertona. Przeniesienie uwagi ze zniknięcia Zbigniewa na działania skarpetki sprawia, że dla odbiorców opowieść staje się bardziej egzotyczna – a jednocześnie autorka może nawiązać do tego, co się już na rynku sprawdziło i czym najbardziej zasłynęła. „Zielone piórko Zbigniewa” to zatem lubiany przez najmłodszych gatunek – kryminał – połączony z kompozycją szkatułkową i zestawem dodatkowych opowieści. Justyna Bednarek umiejętnie go wykorzystuje, żeby wzbudzić ciekawość: w końcu zniknięcie Zbigniewa to prawdziwa tajemnica. Autorka dba o to, żeby każda wprowadzana osobno postać miała do zaprezentowania zabawną historyjkę: chce, żeby czytelnicy przekonali się do tej rzeczywistości – tak przybliżanej do normalnego życia, a jednak baśniowej – żeby kibicowali Pinkertonowi, żeby szukali wyjaśnień dla dziwnego zjawiska (nie ma wątpliwości, że Zbigniew sam nie uciekł).
Daniel de Latour sprawia, że ta książka jest bardzo kolorowa i nie przerazi nikogo objętością. Wiele jest tu stron, ale większość – bajecznie kolorowa. W ilustracjach powracają bohaterowie komiksowi, zabawni, śmieszący już samymi minami. To w oczywisty sposób zaprasza do lektury – chce się sprawdzać, co do zaoferowania mają tak barwni bohaterowie. Daniel de Latour potrafi zaintrygować i do tego dobrze wczuwa się w klimat skarpetkowych opowieści.