Mariola Kruszewska: Czereśnie będą dziczeć. Wydawnictwo w Podwórku, Gdynia 2017 – pisze Izabela Mikrut
Ta publikacja zdobyła nagrodę w Konkursie Literackim Miasta Gdańska w 2016 roku i trudno się temu dziwić, bo chociaż Mariola Kruszewska nie mówi nią nic nowego, to jednak realizuje tematy, które chwytają za serce (i trafiają do przekonania jury niemal zawsze). Odnosi się autorka do zwykłych, a często i prostych ludzi uwikłanych w wielką politykę i przez historię zmuszanych do zmiany przyzwyczajeń, które z pokolenia na pokolenie kultywowali. Są tu przesiedleńcy, ludzie zmuszeni do ucieczki ze swoich domów, czujący strach przed nieznanym, walczący o swoje lub po prostu broniący się przed niezasłużonymi atakami z zewnątrz. Ludzie, którzy mogą jedynie liczyć na cud, ale już nie na poprawę losu. Relacje z sąsiadami, drobne spory, rozczarowania i z rzadka tylko wyzwalany gniew, który nie może znaleźć dobrego ujścia – to składnik podstawowy historii. Mariola Kruszewska odwołuje się do tych zjawisk, które są zakorzenione w świadomości czytelników za sprawą doniesień historycznych, można sobie skojarzyć określone zachowania postaci z konkretnymi momentami w dziejach – można też potraktować tom uniwersalnie, odczytywać go przez pryzmat ludzkich postaw i reakcji, podobnych w powtarzających się warunkach. I wtedy książka będzie przestrogą przed nadużywaniem władzy i siły, przed wyzwalaniem niepotrzebnej agresji i przed niszczeniem innym ich małej, z trudem wytworzonej normalności.
“Czereśnie będą dziczeć” to zestaw krótkich opowieści, migawek właściwie, powiązanych czasami za sprawą bohaterów – obecni w niej ludzie przedstawiani są z różnych stron i różnych ujęć, ale charakteryzowani zawsze podobnie. W odbiorcach będą budzić współczucie, z rzadka – zaintrygowanie czy empatię. Autorka wyraźnie odchodzi od osiągnięć cywilizacyjnych, nie wprowadza czytelników do przestrzeni wielkomiejskiej, w której wszystko ulega unifikacji – zatrzymuje się na poziomie ludyczności, wsi, w której rytm natury wciąż jeszcze dominuje nad codziennością i wymusza sposób organizowania życia. Kusi ją to, co minęło: zwyczajność nieprzefiltrowana przez pośpiech, sielanka – którą przez to wyraźnie zakłócają wydarzenia historyczne. Konflikty międzyludzkie na dużą skalę, bez względu na to, czym powodowane, stanowią zaburzenie w tej rzeczywistości, automatycznie nadają jej też inne tempo, niepasujące do rytmu egzystencji. Mariola Kruszewska próbuje w swojej książce pokazać to zderzenie, łączy kojące opisy przyrody, skupia się na kwitnących czy owocujących drzewach – by za moment zdecydowanie to przekreślić. Ludzie odchodzą od wyznawanych przez przodków wartości i to natychmiast spotyka się z karą, nie da się tak po prostu łamać zasad, każde takie zachowanie wyzwala jakieś nieszczęścia, ale prości mieszkańcy dopiero muszą zauważyć tę prawidłowość. Na razie nie są niczym chronieni przed złem świata. Kruszewska obok wizji przynoszącej spokój przyrody pokazuje człowieka – niszczyciela wszystkiego, co ma jakąkolwiek wartość. Bohaterowie jej tomu muszą borykać się z nieszczęściami, których w większości dałoby się uniknąć – niestety są ofiarami zjawisk, których nie zrozumieją.
Chęć do szokowania czytelników klasycznym zderzeniem natury i antykultury w postaci ludzkiej agresji przekłada się na sposób prowadzenia narracji. Przede wszystkim autorka ceni sobie pisanie w poetyckim stylu, stawia na synestezję i dba o malowniczość opisów. Dopracowuje melodyjność języka, co wydaje się w efekcie mocno anachroniczne, za to dobrze pasujące do świata przedstawionego. “Czereśnie będą dziczeć” to próba opowiedzenia o tym, co złe – stylem zarezerwowanym dla sielanki.