„Minimalsi” Szymona Turkiewicza i Magdaleny Engelmajer w Teatrze ME/ST w Warszawie, pokaz online – pisze Wiesław Kowalski.
Szymon Turkiewicz i Magdalena Engelmajer współpracują ze sobą od czasu, kiedy na początku lat 2000 założyli we Wrocławiu Teatr Zakład Krawiecki. Dzisiaj w dość nietypowej przestrzeni przy Foksal w samym centrum Warszawy prowadzą od ponad siedmiu lat Teatr ME/ST, w którym zapraszają widzów – najogólniej rzecz ujmując – do rozmowy na temat kondycji współczesnego człowieka i cywilizacyjnych zagrożeń. Ich spektakle, pełne pasji i z wyraźnie określoną misją tworzenia, starają się zawierać jasny i czytelny przekaz o silnie społecznym charakterze („Plagi”, „Strefa komfortu”).
W „Minimalsach” autorzy spektaklu, wierni swojej metodzie twórczej, która zakłada konstruowanie teatru hic et nunc, będącego żywym odzwierciedleniem zmian i zjawisk zachodzących w naszym społeczeństwie, w sposób szalenie szczery, naturalny i prosty, choć nie bez dozy prawdziwego zaangażowania, próbują pokazać nam czworo ludzi pragnących odejść od przyzwyczajeń swojego dotychczasowego życia, tych nawyków, upodobań czy obsesyjnych uzależnień, które nie pozwalały im na osobowościowy rozwój czy możliwość stania się lepszym i wartościowszym człowiekiem, nie tylko w oczach innych, ale może przede wszystkim w swoich własnych. Niezwykle istotny jest czas, w którym do tych zwierzeń dochodzi. Czas pandemii, kiedy możemy i musimy przewartościować wiele rzeczy oraz spojrzeć na nie z zupełnie innej perspektywy. Również sprzyjający temu, by zrezygnować z tego wszystkiego, co zaśmiecało emocjonalność naszego dotychczasowego życia oraz blokowało komunikację z drugim człowiekiem i niemożność dogadywania się z sobą samym.
Kameralne spotkanie z Dagmarą Bąk, Magdaleną Engelmajer, Aleksandrą Tomaś i Kamilem Błochem prowadzone jest niczym terapia, która nasze błędy i chęć zmiany w rezygnacji z wszelkiego nadmiaru, i to nie tylko materialnego, egzemplifikuje w sposób niezwykle delikatny, subtelny, ascetyczny i czuły. I mają rację realizatorzy przedstawienia, kiedy zapewniają, że może on być dla jednych jak plaster na rany, dla innych pokrzepieniem ducha czy środkiem łagodzącym napięcia czy stresy. Ukojenie to chyba najwłaściwsze słowo, które pozostaje po wyjściu z tego spektaklu, który stara się również w nienachalny sposób budować wspólnotę aktorów z publicznością. Są to działania nie tylko potęgujące bliskość jednego człowieka z drugim, ale i inspirujące do ponownego spojrzenia na własne szczęście i szczęście najbliższych. I może to nawet uczynić perspektywa wspólnego smakowania domowego dżemu, którym częstuje nas w finale DA.
„Minimalsi” są inkubatorem tego, co w człowieku najlepsze, tych wartości, które zapewniąją nam nasz duchowy rozwój, zachęcają do eksploracji tych rejonów, które będą minimalizować nasze potrzeby ponad miarę, jednocześnie pozwolą nam na zachowanie bliskości z innymi i całym światem, który nas otacza.
FOT.: ADA BURZYŃSKA.