Recenzje

Uwagi i dodatki

Andrzej Werblan: Polska Ludowa. Postscriptum. Iskry, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.

To nie jest tak, że Andrzej Werblan w tomie „Polska Ludowa. Postscriptum” pisze na nowo historię czy – rejestruje podręcznikowo fakty z przeszłości. Nie tworzy też autobiografii, chociaż forma wywiadu-rzeki na rynku wydawniczym dzisiaj do tego się często sprowadza. Odrzuca również opracowania naukowe – zarówno w formie jak i w tonie: nie stosuje przypisów do kolejnych opowieści, bo raz, że rozbudowałoby to książkę ponad miarę i zabrałoby czytelność wywodów, dwa – nie taki jest cel publikacji. Z kolei w samej narracji zachowuje styl zrozumiały powszechnie, nie ucieka się do dyskursów naukowych. Mówi rzeczowo i zwięźle, czasami wpada w gawędziarskie melodie – a robi to wszystko, żeby przyciągnąć do lektury zwykłych odbiorców, tych, którzy po prostu zainteresowani są historią z prywatnej perspektywy. I mimo tych wszystkich zastrzeżeń, które Werblan już we wstępie prezentuje, dostarcza czytelnikom tom opasły i ciekawy, pełen komentarzy do wydarzeń i osób z przeszłości, ale też skrzący się dowcipem.

Rozmowę przeprowadza Robert Walenciak, który zresztą bardzo nie chce wybijać się na pierwszy plan. Unika przedstawiania rozbudowanych i erudycyjnych pytań, stawia na prostotę i ciekawość, zachowuje się tak, jak zachowałby się zwyczajny czytelnik. Jego wtrącenia pełnią często funkcję fatyczną, tak, żeby odbiorcy nie zapomnieli, że to jednak dialog – ale Walenciak rezygnuje z prowadzenia dyskusji. Raczej dyskretnie sugeruje kierunek rozmów i podpowiada, jaki wątek warto rozwinąć. Czasami dostrzega też konieczność uzupełnienia jakiejś wiadomości, doprecyzowania faktów lub – ich kontekstu – i wtedy podrzuca swojemu rozmówcy temat, który należy poruszyć dla płynności narracji. Andrzej Werblan może i mógłby sam rejestrować kolejne wspomnienia, ale z pewnością forma wywiadu ułatwia mu pracę – a do tego bardziej przyciągnie czytelników. Walenciak w rozmowie praktycznie nie istnieje, przyćmiewany również przez jakość dyskursu. Werblan wie doskonale, jak kupować sobie słuchaczy: wyczuwa miejsca, w których można wprowadzać żart czy anegdotę, wie, kiedy dla oddechu przydaje się zwykła ludzka obserwacja, ocena charakteru albo motywacji postaci. Nie zajmuje się opowiadaniem wciąż o tych samych wydarzeniach: chętniej będzie dopowiadać do nich informacje, których historycy i kronikarze nie mieliby szansy zdobyć, świadectwa uczestnika i obserwatora. Duży nacisk kładzie zresztą na sprawy ulotne. Przy okazji komentowania rzeczywistości politycznej i historii, przedstawia też ludzi – przez ich odczucia, reakcje, zachowania, motywacje – kumuluje w swoich analizach wiedzę „towarzyską” i oferuje czytelnikom jako zestaw przyczyn albo konsekwencji określonych wydarzeń. Dzięki temu pozwala na inne spojrzenie na przeszłość – nie przez pryzmat dat, a – relacji obyczajowych.

Andrzej Werblan zastrzega się na początku tomu, że nie będzie tworzyć pełnego przeglądu wydarzeń. Opiera się na własnej pamięci i sprawdza jedynie to, co potrzebne mu do uzupełnienia wiadomości czy zweryfikowania zagadnień. Co ważne, mimo ciężaru gatunkowego niektórych motywów, autor przez cały czas dba o to, by prezentować czytelnikom opowieści barwne. Daje szansę przejrzenia wydarzeń tak, jak sam je postrzegał – a to nie tylko pozwala zrozumieć przeszłość, ale też rozbudza ciekawość przez zwykłą ludzką tendencję do podglądania innych.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,