Zofia Stanecka: Tuli Tuli opowiada, kto gdzie mieszka. Żółwik z oceanu. Nasza Księgarnia, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Po raz kolejny Zofia Stanecka może podbić rynek wydawniczy, teraz jest jej nawet łatwiej z racji uznania rodziców, jakiego doczekała się choćby po serii o Basi. Cykl Tuli Tuli opowiada, kto gdzie mieszka, zapoczątkowany książką „Żółwik z oceanu” pokazuje, jak bardzo autorka rozumie dzieci – i jak dobrze sobie radzi z wyzwaniami w lekturach edukacyjnych. „Żółwik z oceanu” to książka kartonowa, za to dość potężna (w odróżnieniu od kilkustronicowych publikacji, tu kart jest 21), z zaokrąglonymi – ze względów bezpieczeństwa – rogami. Mogą ją zatem samodzielnie oglądać małe dzieci, mogą ją czytać starsze, dla których będzie to już samodzielna lekturowa przygoda i wyprawa do głębin oceanu.
Fabułę wytycza sama natura. Oto dzieci dowiadują się o zachowaniach pewnej żółwicy, która nocą wychodzi na plażę i składa jaja. Z tych jaj wyklują się małe żółwiki, a wśród nich Pikin, najmniejszy żółwik z plamką na nosie. To Pikin będzie podążać za towarzyszami i zbierać kolejne doświadczenia. Nauczy się między innymi szybko, że trzeba uciec do wody przed ptakami, pozna rozmaite stworzenia z rafy koralowej, dowie się, że trawa morska jest smaczna i można ją jeść. Błyskawicznie dowie się też, kogo należy się wystrzegać, ale też pozna stworzenia, które wyglądają jak rośliny, jednak do nich nie należą. Spotka dalekiego kuzyna, żółwia karetta, poobserwuje delfiny i orki. Niestety, zobaczy też dryfujące w wodzie plastikowe torby: człowiek stanowi poważne zagrożenie dla przyrody i Pikin zrozumie to równie dobrze jak mali odbiorcy – być może w ten sposób Zofii Staneckiej uda się wychować pokolenie wrażliwe na środowisko. Mały Pikin bez przerwy zadaje pytania, więc też zdobywa wiadomości, które przydadzą się odbiorcom. Jego przygoda oznacza szereg rozkładówek z różnymi zagadnieniami – Zofia Stanecka nie rozwodzi się przesadnie nad żadną kwestią, stara się raczej pokazać czytelnikom jak najwięcej ciekawostek z oceanicznego świata. Na końcu rezygnuje na trzy ostatnie rozkładówki z fabuły, żeby przytoczyć jeszcze kilka ciekawostek – mapę dla dociekliwych oraz zestaw zagadek sprawdzających, ile dzieci zapamiętały z lektury.
Poza przygodą, która rozgrywa się w ramach opowiadania, na każdej rozkładówce pojawiają się jeszcze ciekawe wyliczenia (rodzaje żółwi morskich, ciekawostki o ośmiornicach, pożywienie konkretnych bohaterów, wieści o tym, kto wykluwa się z jajek itp.) – to urozmaicenie lektury i trochę też podbudowanie kilkulatków, które przekonają się, że nie mają do czynienia z czytanką dla absolutnych maluchów, a mogą już zdobywać wiedzę samodzielnie.
Tym, co przyciągnie rodziców do tej książki, są bajeczne ilustracje. Magdalena Kozieł-Nowak stanęła na wysokości zadania, przygotowując magiczny podwodny świat. Przepięknie gra tu światłem (plaża w nocy to same refleksy świetlne), bawi się kolorami (rafa koralowa nadaje się idealnie do takich popisów), tworzy dynamiczne sceny, które działają na wyobraźnię dzieci. Obrazki śledzić się będzie z równym zainteresowaniem co tekst – dzieci otrzymują zatem naprawdę dobrze przygotowaną lekturę.