„Pieśń gminna” w reż. Wiesława Hołdysa w Teatrze Mumerus w Krakowie – pisze Piotr Gaszczyński.
Pieśń gminna w krakowskim Mumerusie to niezwykła podróż w przeszłość do świata, którego realnie już nie ma, ale któremu udało się przetrwać w licznych piosenkach, pieśniach i przyśpiewkach. Dzięki spektaklowi muzycznemu w reżyserii Wiesława Hołdysa z udziałem Zespołu Strojone, publiczność mogła przenieść się m.in. na przedwojenne warszawskie czy lwowskie ulice.
Dziedziniec Muzeum Archeologicznego w Krakowie na nieco ponad godzinę stał się placem pełnym łotrów, gangsterów i rzezimieszków. W role różnie przedstawianych na przestrzeni dziejów czarnych charakterów, wcieliły się kobiety – to one organizują całą przestrzeń, nadają tempa akcji, prowadząc słuchaczy od piosenki do piosenki. Wyjątkiem jest jeden, co prawda milczący, ale znaczący mężczyzna – kat, dźwigający na swoich barkach drewnianą szubienicę.
Każdy kolejny utwór, który wybrzmiewał w przedstawieniu, niósł ze sobą coraz większą dawkę groteskowego humoru, makabry i swoiście pojmowanego folkloru, baśniowości. Nie zabrakło barwnych historii o napadach z siekierą w ręce, zabójstwach, kradzieżach czy trupach ścielących się gęsto na każdym rogu ulicy. Warstwa językowa spektaklu obfitowała w wiele regionalizmów, gwarowych zwrotów. Połączenie słowa, dźwięku i obrazu w bardzo oryginalny i pomysłowy sposób, pozwoliło aktorom (aktorkom) Teatru Mumerus na uniwersalizację przedstawianych opowieści. Zapętlenie miejsc, czasów i bohaterów z różnych regionów i dziesięcioleci, wysunęło na pierwszy plan figurę czarnego charakteru, złej postaci, która najczęściej ma to do siebie, że jednocześnie odpycha i fascynuje czytelnika/widza/słuchacza. Łotr jest kimś, kto łamie społeczne tabu, idzie pod prąd swoją własną ścieżką, dlatego jest intrygujący dla „zwykłego zjadacza chleba”.
Warto zwrócić uwagę na kostiumy wykorzystane w Pieśni gminnej. Stanowią one nie dodatek, a część tożsamości konkretnego bohatera. W swojej jednoznaczności, stereotypowości, „współgrają” z ciałem aktora. W chórze „wyklętych” znajdziemy zarówno tych, którzy zbrodnie popełniają, jak i tych, którzy ze zbrodniarzami na co dzień funkcjonują (prostytutki, drobni przemytnicy itd.), tworząc wspólny, dziwny twór-organizm, istotną część miejskiej tkanki, nieodzowny entourage praktycznie każdej większej lub mniejszej społeczności, powstałej na przestrzeni wieków.
Pieśń gminna to fascynująca, muzyczna podróż w świat pełen mroku i zbrodni, eskapada w głąb rzeczywistości, funkcjonującej gdzieś na obrzeżach społeczeństw, a przez to ciekawa i niedostępna. Dzięki spektaklowi Teatru Mumerus możemy bezpiecznie zajrzeć za „drugą stronę lustra”, a to co tam znajdziemy, zostanie z nami na długo po zakończeniu przedstawienia.