Dr Matthew Walker: Dlaczego śpimy. Marginesy, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Sen fascynuje ludzi – jest zjawiskiem nie do końca zbadanym, nie we wszystkich aspektach zrozumiałym – a jednak niesie zestaw treści twórczych, poddających się rozmaitym interpretacjom. Dr Matthew Walker próbuje zagadnienie odczytać kompleksowo, wyszukać najczęstsze wątpliwości, pytania, które zadają sobie – prędzej czy później – właściwie wszyscy. Autor bardzo dba o edukowanie odbiorców. Podkreśla między innymi, jakie znaczenie dla snu ma picie alkoholu lub kawy (próbuje rozwiać wątpliwości płynące z obiegowych przekonań), albo jak brak snu wpływa na koncentrację – choćby w przypadku jazdy samochodem. Tam, gdzie zamierza czytelnikami porządnie wstrząsnąć, sięga po wyraziste, przemawiające do wyobraźni przykłady. Tu potrafi nawet rzucić drastyczną scenkę tylko po to, żeby przestroga dobrze zapadła czytelnikom w pamięć. Jest tu oczywiście motyw snów jako sekwencji obrazów czy marzeń sennych, ale raczej nie powracają zbyt często zwyczajne opowieści zahaczające o literaturę czy o interpretację nocnych rojeń. Odwoła się autor do danych liczbowych, żeby przekonać tych wszystkich, którzy cenią sobie konkrety. Stara się zmierzyć to, co niezmierzalne, pokazać zależności, wpływy i sensy. Zajmie się kwestią drzemek w ciągu dnia oraz walką z bezsennością. Padnie tu nawet zagadnienie stosowania leków nasennych – autor nie jest im przeciwny, chociaż wie, że nie rozwiązuje to problemu.
Sen w takim ujęciu jawi się jako bardzo ważny – co oczywiste. Ale do tego odbiorcy będą mogli zrozumieć, dlaczego. Autor zajmuje się rozróżnieniem na fazy REM i NREM (bez tego nie mógłby się obejść), opowiada, jakie mają przełożenie na wypoczynek. Obala mit sensowności trybu drzemki w porannych pobudkach, ale też próbuje przekonać odbiorców co do genetycznego uwarunkowania w kwestii pór aktywności (sowy i skowronki, między którymi nigdy nie dojdzie do zgody). Do tego podnosi alarm w tematach, w których potrzebne są radykalne zmiany w podejściu społeczeństwa. Pokazuje, dlaczego ludzie z różnych pokoleń popadają ciągle w konflikty co do godziny pobudki i ilości koniecznego do odpoczynku snu. Zwraca uwagę na to, że dzieci zmuszane są do coraz wcześniejszego wstawania (co przekłada się na porę dla dorosłych niemal nie do przejścia, po dokonaniu stosownych przeliczeń). Będzie autor sugerować, ile godzin nieprzerwanego snu jest potrzebne każdemu człowiekowi, ale też – jak temperatura barwowa przekłada się na poziom senności. To zresztą temat łączący się z dostępem do coraz większej liczby elektronicznych gadżetów – jedna z potencjalnych przyczyn problemów ze snem.
Przede wszystkim ma ta lektura budzić świadomość społeczną co do zdrowego wypoczynku. Autor wykorzystuje swoją pozycję, odwołuje się do badań naukowych (zresztą o części odkryć opowiada). Tłumaczy, jak uczeni wypracowali aktualny stan wiedzy na temat snu i spania, co naprowadzało ich na właściwy trop. Sen ma tu wiele wymiarów, liczy się w nim nie tylko dostarczenie organizmowi wytchnienia. Zresztą wśród poruszanych zagadnień zdrowie plasuje się dość wysoko. A przecież sen wywołuje skrajne oceny – z zewnątrz mógłby być nawet porównywany do… psychozy maniakalno-depresyjnej. Im więcej takim obrazowych pomysłów, tym lepiej – bo tom przyciąga uwagę. Może momentami styl wydaje się aż przesadnie popularyzatorski, ale bywały już gorsze rozwiązania.
„Dlaczego śpimy” to obszerne studium na temat snu – w sam raz dla ciekawych świata i tego, co dzieje się z ludzkim organizmem.