Recenzje

W sieci

Michael Harris: Inna samotność. Prószyński i S-ka, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Michael Harris nie pisze o samotności, pisze o braku samotności, w dodatku tej pożądanej i potrzebnej choćby w procesie twórczym czy w akcie samopoznania. Pisze – oskarżając media elektroniczne i portale społecznościowe, od których ludzie są już silnie uzależnieni. Wie, że to za sprawą powierzchownych i w zasadzie pozornych kontaktów całe społeczeństwa boją się dzisiaj zostać sam na sam z własnymi myślami. Z jednej strony wie o oczyszczającej roli samotności, z drugiej – odwołuje się do doświadczeń z własnym homoseksualizmem jako innego rodzaju wykluczenia i rzeczywistego odrzucenia. I tak “Inna samotność” pokazuje zaledwie wyimek aspektów powiązanych z potrzebami towarzyskimi czy z szukaniem akceptacji w oczach innych. Jest ten niewielki tomik opowieścią poprowadzoną tak, żeby zwrócić uwagę odbiorców na potrzebne i pożądane aspekty zostawania ze sobą – więc też automatycznie krytyką tego, co dzieje się w internecie. Ale Michael Harris nie chce zdać sobie sprawy z faktu, że walczy z wiatrakami i nie ma szans jednym cichym głosem przebić się do szerokiego grona odbiorców. Samotność, o której sam pisze, przydaje się tym, którzy chcieliby nad sobą popracować, zmienić własne przyzwyczajenia lub wzbogacić swoje życie duchowe. A do tego masy zwykle nie dążą.

Nie będzie jednak “Inna samotność” poradnikiem z dziedziny samorozwoju – mimo to da się w nim szukać inspiracji, a czasami można też odkrywać ciekawe aspekty “stadnego” życia. Autor pokazuje między innymi, jak wielkie firmy działające w internecie wykorzystują mechanizm nagrody (czy pozornej nagrody), żeby wykorzystać potencjał użytkowników sieci, omawia nowe zjawiska (ciekawostką jest “społeczne” pisanie, możliwość dzielenia się z odbiorcami swoimi utworami natychmiast – i korzystanie z interakcji jako źródła pomysłów: to odejście od wizji samotności w najbardziej chyba skazanym na samotność zawodzie). Bywa jednak i tak, że strzela na oślep – kiedy osiągnięcie stanu samotności ma uniemożliwiać internet rzeczy (dla większości odbiorców mimo wszystko jeszcze zjawisko niedostępne na tak wielką skalę, by stanowiło jakiekolwiek zagrożenie), albo gdy ocenia mechanizmy w portalach społecznościowych, jednocześnie przyznając, że sam z nich od wielu lat nie korzysta.

W “Innej samotności” sporo jest wizji internetowych przelotnych kontaktów, zagrożeń i niebezpieczeństw dla bycia sam na sam ze swoimi myślami – ale autor trochę zapomina o konieczności uzasadnienia potrzeby samotności. To, co zaobserwował: dążenie do wspierania się opiniami innych, jest charakterystyczne dla społeczeństw, fakt. Ale brakuje silniejszego umotywowania dla twierdzeń, że samotność bywa korzystna. Kilka drobiazgów, które Harris powtarza co pewien czas, nie wystarcza – to zbyt wąskie spojrzenie na problem, żeby przekonać dzisiejszych odbiorców. Zamiast opowieści o samotności, robi się tu opowieść o szumie informacyjnym, dostępności do danych w niemożliwej do przetworzenia ilości, opowieść o cyfrowym zagubieniu człowieka, zupełnie jakby autor skręcił w tę stronę, bo sam nie wierzył w twórczą moc samotności. Relacjonuje od czasu do czasu własne cyfrowe minidetoksy, chwile, w których musi uciec od znajomych i poświęcić się pracy – ale to za mało, nie nakłoni odbiorców do pójścia w swoje ślady. Niezależnie od tego “Inną samotność” dobrze się będzie czytać – to esej, a nie uporządkowanie wiadomości na temat życia w pojedynkę.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,