Recenzje

W strachu

Sun Heidi Sæbø: Kim Dzong Un. Szkic portretu dyktatora. Czarne, Wołowiec 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Nie jest łatwo przygotować „portret dyktatora” nie pod dyktando. Trzeba tu uzbroić się w dane z różnych źródeł, przeprowadzić własne dziennikarskie śledztwo, dołączyć do tego analizy sytuacji politycznej oraz opowieści o ludziach, którzy mogą stać się informatorami – żeby przekonać odbiorców co do ich wiarygodności. Sun Heidi Sæbø radzi sobie z ogromnym wyzwaniem, książka „Kim Dzong Un. Szkic portretu dyktatora” jest gęsta od faktów, reportażowa i wypełniona próbami oceniania tego, co się wydarzyło i co akurat stanowi centrum historii. Kim Dzong Un nie jest tu charakteryzowany wyłącznie bezpośrednio, liczą się również – czasem o wiele bardziej – czyny, które go definiują.

Sun Heidi Sæbø musi zajmować się tematem z różnych perspektyw i sięgać po aspekty, które w zwykłej biografii zwykłego człowieka by się nie pojawiły, więc książka momentami zamienia się prawie w kryminał – zwłaszcza gdy autorka śledzi motyw zlecenia zabójstwa przyrodniego brata i rozpisuje tragedię na kolejne punkty, a następnie przygląda się motywacjom kobiet, które dokonały zamachu. Siłą rzeczy, sporo miejsca poświęci sprawom polityki i dyplomacji, przedstawi pozycję Korei Północnej na arenie międzynarodowej, przyjrzy się reakcjom innych państw na próby atomowe, ale też opisze mechanizmy tworzenia „teatru” na użytek publiczny: w końcu dyktatorzy uwielbiają wielkie przedstawienia, Sun Heidi Sæbø doskonale wyłapuje momenty i miejsca, w których do głosu dochodzi potrzeba podkreślania potęgi, budowania – choćby tylko na pokaz – mitu o niezniszczalności. Wplata Kim Dzong Una w prowokowany przez niego kontekst społeczno-obyczajowy, od czasu do czasu odnosi się do tematów rodziny czy prywatności dyktatora. Nie może kreować – z oczywistych względów – domowej ani krajowej sielanki. Jednak sam portret dyktatora wyciąga się tu w ramach wniosków z lektury, autorka woli, żeby przemawiały czyny, uważa, że tak łatwiej będzie przekonać odbiorców do swoich racji i uniknąć konieczności tłumaczeń.

Poza Kim Dzong Unem opisywani są tu także inni przedstawiciele rodu, a autorka nie unika skandali czy dziwnych z punktu widzenia zwykłego czytelnika pomysłów. Ekstrawagancje i zarzucanie moralności są tu na porządku dziennym, a składają się potem na element „wychowania” Kim Dzong Una, więc i dopełniają jego portret. Sun Heidi Sæbø wie doskonale, że należy uzupełnić świadomość odbiorców o fakty historyczne i o motywy związane z aspiracjami Korei Północnej na arenie międzynarodowej – nie poprzestaje zatem na medialnych doniesieniach, stara się dokładnie opisać meandry polityki również w przeszłości. Pod pretekstem tworzenia portretu dyktatora, może zatem omówić szerzej i zagadnienia związane z konsekwencjami jego rządów oraz działań jego poprzedników.

W zależności od tego, czego akurat dotyczy relacja, autorka zmienia rytmy i sposób prowadzenia narracji. Zawsze dba o szczegółowość, nie chce, żeby czytelnikom umknął jakikolwiek detal opisu, ale też zaspokaja w ten sposób ciekawość (nawet fryzury staną się obiektem jej analiz). W ten sposób zapewni malowniczość opowieści, będzie mogła bardziej oddziaływać na wyobraźnię. Nie ulega wątpliwości, że „Kim Dzong Un. Szkic portretu dyktatora” to książka nie dla wszystkich – nie jest stworzona w stylu pop i momentami bywa ciężka za sprawą poruszanych tematów – ale rzetelność autorki i jej dążenie do stworzenia jak najpełniejszego obrazu sytuacji zrobią swoje.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,