Wywiady

W TEATRZE ME/ST widz ma unikalną możliwość oglądania „czystego” dzieła

Z Szymonem Turkiewiczem i Magdaleną Engelmajer, twórcami Teatru ME/ST w Warszawie, rozmawia Wiesław Kowalski.

Zanim porozmawiamy o Waszym nowym projekcie, chciałbym zapytać dlaczego jako teatr wciąż odwołujecie się w Waszej działalności do niezależności.

Często podkreślamy niezależność i profesjonalizm, ponieważ są to wyznaczniki drogi artystycznej, którą wybraliśmy. Kiedy pierwszy raz spotkaliśmy się na deskach teatralnych (około 2002 roku) od razu przeczuwaliśmy, że coś będziemy wspólnie robić w przyszłości. To było jeszcze we Wrocławiu, w Teatrze Zakład Krawiecki, który współtworzyliśmy a potem prowadziliśmy. Kiedy część zespołu odeszła do teatru w Legnicy (do tej pory tam grają), razem z Magdą podjęliśmy decyzję, że chcemy prowadzić niezależny teatr i życie niezależnych artystów. Wtedy też krystalizował się nasz język teatralny i sposób pracy, który naszym zdaniem wymyka się ogólnym zasadom funkcjonowania tak zwanych teatrów offowych. Odwoływanie się do niezależności wynika z bagażu doświadczeń i wielu lat pracy w tej przestrzeni twórczej. Komunikat o „profesjonalnej niezależności”, tak jak i spektakle, które robimy, kierujemy przede wszystkim do naszych odbiorców.  A nasza widownia jest bardzo zróżnicowana i ma bardzo różne doświadczenia teatralne. Chcemy, aby przekaz był jasny w kwestii tego, co robimy i kim jesteśmy. To ma duże znaczenie, bo inaczej rozmawiamy o naszych działaniach z ludźmi teatru, z teoretykami teatru, ludźmi, którzy na co dzień zajmują się sztuką, a inaczej z osobami, które nas odwiedzają, które są potencjalnymi widzami.

Ludzie, do których kierujemy nasze spektakle wymagają od nas ciągłego definiowania się, nazywania i określania. Pomimo tego, że jako TEATR ME/ST działamy w Warszawie od ponad 7 lat, wciąż spotykamy się z pytaniami w stylu: Co to za teatr, kim jesteście? Gracie w nietypowej przestrzeni, co to oznacza? Jacy aktorzy występują w waszych spektaklach, czy to są amatorzy czy profesjonaliści? Warszawa to miasto z największą ilością teatrów w Polsce. Różnorodność to główny powód, dla którego przenieśliśmy się z Wrocławia. To nas skusiło. A teraz, będąc częścią oferty kulturalnej miasta musimy skusić ludzi, żeby do nas przyszli, a oni chcą wiedzieć, dlaczego mają zapłacić za bilet i wybrać akurat nasz teatr. Chcemy, aby wszyscy nasi widzowie wiedzieli, że prezentowanie spektakli to nasza misja i pasja, ale też praca, której poświęcamy cały nasz czas, a nie tylko hobby, dodatkowe zajęcie po „prawdziwej” pracy.

Oczywiście, my profesjonalizmu nie postrzegamy tylko w kategorii „papierka”, lecz tego na ile ktoś jest dobry i rzetelny w tym, co robi. Mamy jednak świadomość, że przeciętnego widza to niewiele interesuje. Dlatego nie mając w spektaklach wielkich nazwisk i znanych twarzy, musimy dookreślać to, że aktorzy na scenie są doświadczonymi, profesjonalnymi artystami, a my robimy rzeczy, które mają wysoki poziom artystyczny, za które warto zapłacić. I nie robimy tego wyłącznie dla siebie, bo przecież dając warszawskiej widowni coś interesującego i podkreślając, że jesteśmy niezależni i profesjonalni, zachęcamy mieszkańców do zgłębienia oferty innych teatrów niezależnych, których w Warszawie jest sporo.

Od kilku lat mamy taką ideę-projekt, który nazwaliśmy „Niezależni / Profesjonalni / Twórczy”. To artystyczne, twórcze, integracyjne i społecznościowe działania, zaplanowana na następnych kilka lat. Chcemy stworzyć przy TEATRZE ME/ST rodzaj miejsca pracy twórczej oraz integracji aktorów niezależnych, którzy będą mogli wziąć udział w tworzeniu spektakli (m.in. przy współudziale mieszkańców Warszawy) oraz otwartych castingach integracyjnych. Chcemy też zachęcić niezależnych aktorów do poznania naszej metody pracy, tworzenia teatru „tu i teraz”, opartego na analizie współczesnych zjawisk z różnych dziedzin, mówiącego komunikatywnym, zrozumiałym dla każdego językiem, bazującego na prawdzie, szczerości, artystycznej pasji i zaangażowaniu twórczym artystów.

To, co robimy, to rodzaj przekazywania naszego światopoglądu, myśli, poczucia humoru, estetyki poprzez działania, które potem pokazywane są na scenie w formie spektaklu. Podczas pracy staramy się tworzyć przyjazną atmosferę twórczą, nie lubimy konfliktów, negatywnej energii. Lubimy pracować z ludźmi, którzy tak jak my, chcą pokazać coś ciekawego widzom i którym zależy na wysokim poziomie efektu wspólnej pracy.

Aktorzy, którzy z nami współpracują, muszą być otwarci na inne zasady pracy. Np. na to, że po każdym spektaklu przychodzę za kulisy i omawiam wybrane elementy pokazu. Nie wszyscy aktorzy to tolerują, zwłaszcza ci, którzy kilka lat pracowali w teatrach instytucjonalnych, gdzie reżyser robi spektakl i wyjeżdża. Ponieważ gramy 4-6 razy w miesiącu, każdy spektakl jest dla nas bardzo ważny i jest to dla nas rodzaj święta. Dlatego chcemy, aby każdy jego element pokazu był dokładnie taki, jak sobie zaplanowaliśmy i jak ustalaliśmy na próbach.

Dlaczego zatem Teatr ME/ST nie wstąpił do Unii Teatrów Niezależnych, która została powołana w czasie pandemii?

Jeśli chodzi o UTN, to nie ma nas tam teraz, ponieważ nikt nas tam nie zaprosił, chociaż z wieloma przedstawicielami tych teatrów, które zostały umieszczone w logotypie znamy się (m.in. dzięki uczestniczeniu w spotkaniach Komisji Dialogu Społecznego). Jakiś czas temu byliśmy na spotkaniu w Instytucie Teatralnym, gdzie zostało założone stowarzyszenie teatrów niezależnych (m.in. przez Alinę Gałązkę, Marka Chodaczyńskiego) i wtedy oficjalnie zadeklarowaliśmy chęć przynależności. Nie wiemy czy to ta sama inicjatywa, czy może nowa.
Pewnie niebawem się tam zgłosimy, bo warto działać razem.

Muszę powiedzieć, że to Wasze ciągłe programowe odwoływanie się do niezależności i profesjonalizmu, zawsze mnie zastanawiało, bo co to tak naprawdę znaczy na przykład w kontekście poszukiwania do Waszych projektów aktorów niezależnych? Czy sam brak etatu w teatrze, nie zawsze będący świadomym wyborem artysty,  jest dla Was przejawem niezależności?

To prawda, że niezależność czasami jest z wyboru, a czasami wynika z sytuacji zawodowej, która wymusza sposób funkcjonowania na rynku artystycznym. Naszą misją jest dawanie możliwości pracy twórczej aktorom, którzy nie są zatrudnieni na stałe w instytucjach i są to różni aktorzy: ci, którzy świadomie wybierają taką drogę, ale też ci, którzy właśnie stracili etat i próbują się odnaleźć w nowej rzeczywistości.

Wspomniany wyżej projekt „Niezależni / Profesjonalni / Twórczy” miał swoją pierwszą edycję w 2016 roku, i po 4 latach przerwy udało nam się uzyskać wsparcie m.st. Warszawy na kontynuację tych działań w latach: 2020 – 2022. Będziemy organizować otwarte castingi dla aktorów niezależnych, damy im możliwość pracy twórczej pod naszą opieką artystyczną i zamierzamy wydać biuletyn pt.: „Mapa Niezależnych” opisujący fenomen warszawskiego rynku teatrów niezależnych. Chcemy też otworzyć portal internetowy: niezalezni.waw.pl, w którym będą zebrane informacje o wszystkich teatrach niezależnych w Warszawie i na którym aktorzy niezależni będą mogli zamieszczać swoje CV.

Potrzeba dookreślenia, co oznacza sformułowanie „aktor niezależny” była też wynikiem naszych doświadczeń z poszukiwaniem aktorów do pierwszych działań artystycznych w Warszawie 11 lat temu. Najpierw zrobiliśmy spektakl „Noc Misia” przy Scenie Współczesnej w Starej Prochowni (2009), a potem chcieliśmy tu wznowić jeden z naszych starych spektakli (z czasów wrocławskich). Poszukiwaliśmy aktorki. Ogłosiliśmy castingi, mieliśmy bardzo dużo zgłoszeń. Ale zaskakujące było to, że nie wszystkie dziewczyny były tak naprawdę aktorkami. Większość „aktorek” należała do agencji i statystowała przy reklamach. Okazało się, z czego nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę, że w Warszawie pojęcie „aktor” jest nieco inaczej rozumiane niż we Wrocławiu i pewnie w reszcie kraju. Tutaj wiele osób nazywa się aktorami lub aktorkami, bo rynek jest większy i większa szansa na to,  aby uczestniczyć w jakimś wydarzeniu artystycznym czy komercyjnym. Przy kolejnym castingu musieliśmy dookreślić, że poszukiwani aktorzy muszą mieć wykształcenie aktorskie. A to z kolei uruchomiło lawinę pytań: o jakie wykształcenie chodzi? Czy musi być państwowe? Czy jeśli mam ukończony kurs albo prywatną szkołę, to znaczy, że mogę przyjść na casting? Jednoznaczne określenie było trudne, a chcieliśmy to zrobić, aby nie tracić czasu swojego i osób, które się zgłaszały. Dlatego wspólnie z aktorami, z którymi współpracujemy, szukamy od lat jakiejś jednej, ogólnej definicji „profesjonalnego aktora niezależnego”, pewnie jeszcze nam to trochę zajmie.

Chcemy też, aby określenie „aktor niezależny” nabrało prestiżu. Dla „przeciętnego” widza aktor to celebryta z serialu czy filmu, tzw. rozpoznawalna twarz, lub ktoś, kto ma etat w teatrze i wybrał  tę bardziej „ambitną” drogę kariery. Dla nas aktor niezależny raczej celebrytą nie jest, nie ma etatu w teatrze, ale pracuje przy różnych projektach, występuje gościnnie w teatrach, gra w filmach, serialach, reklamach itp. Dookreślenie, kim jest i co sobą reprezentuje aktor niezależny jest dla wielu artystów bardzo ważne. Pozwala to w jasny sposób odpowiadać na pytania w stylu: co robisz aby zarobić na życie i jasno określać swoją dyspozycyjność w przypadku pracy z takimi twórcami jak ME/ST.

Nasza definicja aktora niezależnego brzmi mniej więcej tak: to osoba, która świadomie lub z przyczyn od siebie niezależnych prowadzi pozainstytucjonalny tryb kariery, czyli nie ma stałego „etatu” w teatrze. Bierze udział w różnych projektach, jest otwarta na eksperymenty, nie ma ograniczeń, jeśli chodzi o czas oraz intensywność pracy. Nie podlega instytucjonalnemu systemowi ściśle określonych godzin pracy, dni wolnych, świąt itp.

W aktorach, których wybieramy do naszych projektów, cenimy przede wszystkim profesjonalizm, chęć ciągłego doskonalenia swoich umiejętności (prowadzimy dodatkowe warsztaty z wybranych elementów warsztatu aktorskiego), rzetelność, pracowitość, punktualność, no i otwartość na specyfikę pracy w autorskim teatrze, która wiąże się z realizację wizji artystycznej twórców prowadzących teatr. Nie każdy aktor może z nami współpracować, ale każdy może spróbować

Odnoszę wrażenie, że macie dość sceptyczny stosunek do tego, co proponują teatry będące na tzw. garnuszku państwa…  i to mnie zastanawia, bo obserwując repertuar ME/ST-u wiele z Waszych spektakli spokojnie mieściłoby się w formule proponowanej przez teatry repertuarowe subsydiowane przez samorządy czy ministerstwo?

Hmm… Nie wiem skąd wrażenie, że mamy dość sceptyczny stosunek do tego, co proponują teatry na garnuszku państwa. Kochamy chodzić do teatrów (różnych), jesteśmy bardzo krytyczni w stosunku do tego co oglądamy i niewiele rzeczy nam się podoba.  W TEATRZE ME/ST dajemy widzom trochę inne wrażenia teatralne, niż te, które znają z teatrów instytucjonalnych. Często zestawiamy te różnice, aby uświadomić różnym środowiskom to, że my konsekwentnie tworzymy teatr, który już od samego wejście do naszej obecnej siedziby pozwala widzom na przeżycie czegoś innego, bardziej intymnego, autorskiego (m.in. przez naszą wspólną obecność podczas każdego spektaklu). Być może zdarzyło nam się powiedzieć coś w stylu: u nas nie zobaczycie kolejnych „Dziadów”,  ale to nie znaczy, że mamy sceptyczny stosunek do teatrów instytucjonalnych. Zresztą zdarzyło nam się zrealizować spektakle w teatrze instytucjonalnym i to było ciekawe doświadczenie. TEATR ME/ST nie jest teatrem prywatnym, i w jakimś sensie można o nas powiedzieć, że też jesteśmy „na garnuszku”, bo część naszych działań realizujemy przy wsparciu finansowym m.st. Warszawy (startujemy w konkursach o granty dla NGO).

Jeśli chodzi o to, że nasze spektakle mogłyby być prezentowane w teatrach instytucjonalnych, to po prostu tak wychodzi. Robimy profesjonalne przedstawienia przy niezależnym budżecie. Lubimy rozbawiać  ludzi, ale w szlachetny sposób, dając im poprzez śmiech sporo tematów do rozważań. Jeśli robimy spektakle o większym ładunku dramatycznym, to nigdy nie jest to sztuka dla sztuki, lecz rzecz, która wymaga od widza większego skupienia i zaangażowania, ale zawsze zrozumiała, komunikatywna. Ważną częścią naszej działalności jest także zachęcanie mieszkańców Warszawy do współtworzenia spektakli teatralnych. Tak było w przypadku spektaklu „Wspólna Sztuka” o ulicy Wspólnej i podobnie jest z tegorocznymi działaniami pod nazwą „Kwarantanna”.

Dodatkowo więź z widzami potęguje fakt, że ja (ST) prowadzę każdy spektakl włączając światło, nadając mu czasem trochę inne rytmy, tempo – miksując muzykę na żywo, a Magda zawsze jest na scenie. Kiedy widzowie wstają z krzeseł widzą mnie przy konsolecie i często podchodzą, żeby podziękować, zapytać, co to za miejsce, kto jest autorem sztuki, muzyki, a potem zza kulis wychodzą aktorzy, można też do nich zajrzeć, bo nie zmierzają od razu do garderoby.

Mamy takie swoje powiedzonko, że „oswajamy” ludzi z teatrem. Bo często się zdarza, że widzowie po naszych spektaklach mówią, że ostatnio raz byli w tetrze na przymusowej wycieczce w szkole, ale po tym, co zobaczyli u nas chcą więcej. Bardzo cenimy ten bezpośredni kontakt z widzami. To wszystko, i oczywiście treść spektakli, nasz specyficzny język, rytm słowa, dużo muzyki itp, tworzy aurę, którą polubiło sporo widzów.

Ważną kwestią w naszych działaniach jest pełna autorskość proponowanych spektakli.Często porównuję ją do pracy malarza, kiedy między jego wizją a płótnem jest tylko pędzel. Oglądając obraz mamy do czynienia z czystą wizją artysty, w którą nikt nie ingerował. U nas jest podobnie. W TEATRZE ME/ST widz ma unikalną możliwość oglądania „czystego” dzieła, które bez żadnej ingerencji osób trzecich jest odzwierciedleniem wizji dwójki artystów (ME/ST). To wyróżnia nas na tle innych teatrów niezależnych w Warszawie i widzowie to odczuwają przychodząc na nasze kolejne premiery. Kiedy podoba im się spektakl, to mamy wrażenie, że po prostu lubią nas, w jakiś sposób zaprzyjaźniają się z nami, z naszą wrażliwością i z tym, co mamy do powiedzenia.

Wracając do Waszej najnowszej akcji społecznościowej „Kwarantanna”, powiedzcie, jak duże było zainteresowanie Waszym wezwaniem „do dzielenia się swoimi przemyśleniami na temat przymusowej izolacji, zmian rytmu życia oraz ogólnoświatowego problemu jakim stał się wirus”? Tak napisaliście zapraszając uczestników do udziału w swojej akcji.

Odzew był bardzo duży. Mamy niesamowite materiały od osób, która naprawdę bardzo przeżyły ten czas. Są to głębokie przemyślenia egzystencjalne, rozpatrujące okres kwarantanny z bardzo różnych perspektyw. Większość z tych materiałów publikowaliśmy na naszym fanpage`u. Część z nich była inspiracją podczas pracy nad wydarzeniem artystycznym online pt.: „ZAMKNIĘCI”. Na pewno niebawem zbierzemy te wszystkie materiały i umieścimy na naszej stronie tak, aby stały się jakimś rodzajem „świadectwa” z tego dziwnego czasu. Dla wielu osób te działania okazały się bardzo ważne. Otrzymaliśmy sporo listów, w których ludzie pisali, że możliwość podzielenia się swoimi odczuciami była dla nich jak terapia – tylko, że tańsza. Ludzie mają w sobie nieprawdopodobny potencjał twórczy i bardzo potrzebują przestrzeni, żeby go zaprezentować. Staramy się to umożliwiać. Już wielokrotnie tworzyliśmy spektakle, w których udział brali ludzie „z ulicy” – czasem dosłownie, gdy podczas jednej z naszych akcji społecznościowych młody poeta pisał „poemat ulicy” na podstawie zbieranych przez wolontariuszy myśli przechodniów na Nowym Świecie. Chcemy inspirować ludzi, żeby czuli się współtwórcami sztuki. Dzięki wspólnemu działaniu mogą powstać autentyczne i poruszające wydarzenia, których współautorami są ludzie, na co dzień nie związani z żądną dziedziną sztuki. Od zawsze interesowało nas to, co dzieje się wokół, jednym z pierwszych naszych haseł było „teatr tu i teraz”. Dlatego akcje społecznościowe angażujące mieszkańców miasta w proces współtworzenia sztuki były i będą niezwykle ważne w naszej artystycznej działalności.

Nadesłane materiały miały być inspiracją do pracy nad tekstem sztuki teatralnej.  Na jakim etapie pracy teraz jesteście i które z wątków zawartych w przesyłanych materiałach okazały się dla poruszanej tematyki, ale też pewnie i przyjętej formy przedstawienia najważniejsze?

Jesteśmy na etapie montowania materiałów video wydarzenia online „ZAMKNIĘCI”. Każdy z aktorów nagrywał we własnym domu. Pracowaliśmy bezkontaktowo, próby były robione online, konsultowaliśmy z aktorami kwestie techniczne, kadr, ustawienie światła itp. Treść tego wydarzenia trudno ująć w kilku zdaniach. To będzie zestawienie różnych postaw ludzkich, społecznych, różnych emocji, nastrojów. Ponieważ jest to dla nas nowe doświadczenie (materiał filmowy), i warunki jego realizacji były nietypowe, chcieliśmy uzyskać jak największy poziom autentyczności. Aktorzy nagrywali swoje wypowiedzi domowym sposobem, wszystko było rejestrowane telefonami, więc materiał jest żywy, czasem niedoskonały technicznie, ale chyba wciągający przez swoją nietypowość i szczerość. Jeśli chodzi o warstwę dramaturgiczną, to jest to połączenie propozycji aktorów z wybranymi elementami i tematami przesłanymi przez mieszkańców miasta, którzy wzięli udział w akcji „KWARANTANNA”.

Pierwotnie miało to być wydarzenia artystyczne współtworzone z mieszkańcami Warszawy, a następnie zrealizowane przez aktorów niezależnych pod naszą opieką artystyczną.  Tytuł był inny: „Be Eko”, potem nastał czas kwarantanny i zmieniliśmy temat na bardziej aktualny i ostatecznie zdecydowaliśmy się zatytułować go „ZAMKNIĘCI”. Między innymi dlatego, aby uzyskać bardziej uniwersalny obraz współczesnego człowieka, który nagle zostaje zmuszony przez ogólnoświatową sytuację do zawieszenia swojej aktywności. Okres kwarantanny to chyba najdziwniejszy czas, jaki przydarzył się współczesnym 30 i 40-latkom. Stan wojenny ledwo pamiętają, wojna żyje we wspomnieniach i filmach. A tu nagle coś w nas uderza, w tej pozornie bezpiecznej rzeczywistości pełnych półek w sklepach, Internetu i TIK-TOKA. Chcieliśmy stworzyć coś bardziej uniwersalnego, coś, co przetrwa i do czego będzie można wracać, kiedy wirus już minie. Oczywiście w „ZAMKNIĘTYCH” jest dużo o zagrożeniu covidem, ale jest też dużo o ekologii, lęku, strachu przed nieznanym, ale też o zwykłym codziennym życiu, które tak naprawdę nie uległo jakiejś wielkiej zmianie, bo przecież musi toczyć się dalej.

Zapowiadacie, że w spektaklu “ZAMKNIĘCI”* weźmie udział dziewięciu* aktorów, „wyłonionych podczas trzydniowych castingów w ramach akcji skierowanej do środowiska twórców niezależnych pod nazwą “Niezależni/Profesjonalni/Twórczy”. Podejrzewam, że nie był to wybór łatwy. Jakie zatem kryteria przyjęliście decydując się na takich a nie innych aktorów i na kogo padł Wasz wybór? I czy Ci, którzy już wcześniej z Waszym Teatrem współpracowali mieli może jakieś fory?

*W trakcie realizacji działań zmieniliśmy kilka szczegółów.
– „KWARANTANNA” to akcja społecznościowa, skierowana do mieszkańców Warszawy – zachęcająca do dzielenia się swoimi wrażeniami z okresu kwarantanny,
– „ZAMKNIĘCI” – taki będzie miało tytuł wydarzenie artystyczne online przygotowane przez 9 aktorów, pod naszą opieką artystyczną.

„ZAMKNIĘCI”
W projekcie weźmie udział 9 aktorów.
Castingi były prowadzone online – z wiadomych przyczyn.
Wybierając aktorów kierowaliśmy się naszym instynktem. Jeśli aktor jest szczery, prawdziwy, to bardzo szybko wyłapujemy „to coś”, co sprawia, że wierzymy osobie, która coś nam przedstawia i wtedy zapraszamy ją do współpracy.
Aktorzy mieli za zadanie nagrać filmik, w którym dzielili się z nami wrażeniami ze „swojej” kwarantanny.

W spektaklu „ZAMKNIĘCI” biorą udział również aktorzy, którzy wcześniej z nami współpracowali. Zaproponowaliśmy im udział w castingach na takich samych zasadach, jak innym. Ideą działań „Niezależni / Profesjonalni / Twórczy” jest tworzenie możliwości pracy twórczej dla aktorów niezależnych. A aktorzy, którzy z nami współpracują to aktorzy niezależni, którzy świadomie prowadzą właśnie taki tryb swojej kariery. Ponieważ czas był trudny, w szczególności dla artystów bez stałej pensji, stwierdziliśmy, że nie możemy pozostawić w takiej sytuacji ludzi, którzy w tym czasie mieli u nas grać spektakle, a nie mogli. Oczywiście też musieli nagrać filmiki w ramach castingu. I te filmiki było dobre. Paradoksalnie w momencie, kiedy aktorzy stracili możliwość pracy, a my zaproponowaliśmy pracę płatną online, zgłoszeń było mniej niż oczekiwaliśmy (około 40). Wiele propozycji nie spełniała naszych oczekiwań – chociaż bardzo szczegółowo opisaliśmy na naszej stronie, co powinno zawierać takie nagrania. Otrzymaliśmy też kilka bardzo agresywnych reakcji ze strony środowiska aktorów niezależnych, że np. chcemy za darmo zebrać materiały do sztuki. Ale rozumiemy to, bo to był naprawdę trudny czas dla wszystkich twórców. Do obsady dobraliśmy czwórkę aktorów, z którymi wcześniej nie pracowaliśmy. To były osoby, które przesłały fantastyczny materiał i nie było wątpliwości, że chcemy z nimi tworzyć spektakl. I nie pomyliliśmy się.

Premierę spektaklu zapowiadacie na wrzesień, wierzycie w to, że będzie to już moment, kiedy można będzie przedstawienie zaprezentować bez jakiegokolwiek reżimu sanitarnego?

Wydarzenie artystyczne „ZAMKNIĘCI” będzie udostępnione bezpłatnie w formie 50-minutowego filmu. Premierę przewidujemy w połowie czerwca. Nie przewidujemy pokazów „na żywo” w naszym teatrze. Projekt będzie zrealizowany całkowicie online i będzie miał swoją premierą na YouTubie. Mamy w planach dodatkową „oficjalną” premierę na dużym ekranie w Pawilonie SARP. Chcemy zaprosić naszych stałych widzów i wszystkich, którzy współtworzyli te działania w trakcie kwarantanny. Ale jeszcze nie wiemy, kiedy to będzie. Do grania spektakli chcemy wrócić najszybciej jak to będzie możliwe. Jednak mimo tego, że zakaz został zniesiony, to nadal sytuacja związana z pandemią uniemożliwia nam korzystanie z przestrzeni, w której gramy. Jak tylko wszystko się unormuje, będziemy grać bez względu na to czy reżim będzie czy nie.

Co zatem będzie się działo do września?

Zamierzamy wznowić naszą działalność w okresie wakacyjnym. Po premierze internetowej „ZAMKNIĘTYCH” zabieramy się za pracę nad spektaklem „MINIMALSI”, który zamierzamy zrealizować wg starych, archaicznych zasad „na żywo”, z premierą w naszej sali. „MINIMALSI” będą sztuką, w której spróbujemy podjąć temat stylu życia ludzi, którzy odrzucają wszystko co zbędne do codziennego funkcjonowania. Nie planowaliśmy tego, ale okres kwarantanny dał nam sporo przemyśleń, które być może zawrzemy w spektaklu. Sami ograniczyliśmy naszą codzienność do niezbędnych czynności, a częste wizyty na Placu Zbawiciela zastąpiliśmy spacerami w lesie. Minimalizm będziemy też rozpatrywać w szerszym kontekście, bo to również kierunek w muzyce, malarstwie, architekturze… Jednak najbardziej będzie nas interesowało to, w jaki sposób światopogląd i postawa minimalistów wpływa na funkcjonowanie człowieka we współczesnym świecie, w relacjach z innymi ludźmi. Planowana premiera spektaklu „MINIMALSI”: październik 2020.

Od lat pracujecie we dwójkę, Ty Szymon reżyserujesz, Magda gra w Twoich spektaklach główne role. Czy można powiedzieć, że bez siebie funkcjonować byłoby Wam trudno?

Nie postrzegamy spektakli TEATRU ME/ST jako moich spektakli (ST). To nasze spektakle. ME i ST. Ponieważ prowadzimy wspólne życie, które codziennie przenika się z naszą działalnością artystyczną, to jeśli jedno z nas wypowiada pomysł na kolejny spektakl, od razu druga osoba to podchwytuje i rozmawiamy nad ogólną koncepcją. Potem ja siadam i piszę, ale każdy fragment czytamy głośno razem i omawiamy. Ostateczna wersja tekstu jest wynikiem naszej wspólnej pracy ideologicznej i kompozycyjnej. Każdy fragment nowej sztuki konsultujemy wspólnie, Magda jest pierwszym krytykiem tego, co piszę, pod wpływem jej uwag zmieniam, dopracowuję i szlifuję każdą sztukę, którą potem realizujemy. Także Magda występuje w sztuce, którą współtworzyła, na której ostateczny kształt miała duży wpływ. Jest najbardziej zżyta z tekstem, jest kreatorem sytuacji, które potem przenoszą się na scenę, wie – wcześniej niż inni aktorzy – o co chodzi w scenie, zna od samego początku wszystkie postaci sztuki. Magda występuje w każdym spektaklu, ale role aktorów zwykle w naszych spektaklach są równorzędne, no chyba, że to jej monodram. Myślę, że ważne jest też to, że Magda nie tylko gra – tworzy rolę w spektaklu. Ona jest też odpowiedzialna za wizualną stronę sztuki: projektuje i wykonuje kostiumy, robi scenografię. Także tworząc spektakl nie ma u nas takiego sztywnego podziału. Ale ogólnie: ja zajmuję się warstwą literacką tekstu, komponuję muzykę, mam wpływ na ostateczną wersję sceniczną spektaklu, bo kiedy Magda jest w środku, ja patrzę na spektakl z zewnątrz. To się nazywa reżyserowanie, ale w naszym przypadku jest to raczej „współtworzenie”. To jest tak, że pisząc tekst, ja już w głowie ustawiam sobie poszczególne sceny. I omawiam to razem z Magda. Także ona podczas próby już wie, jak dana scena mniej więcej powinna wyglądać i często pracuje z innymi aktorami „od środka”, kiedy ja np. skupiam się nad dobieraniem muzyki. Nasza praca polega na tym, aby wciągnąć do naszej wspólnej wizji aktorów i przekonać ich, że to co wspólnie robimy jest dobre i ma sens.

Co do wspólnego funkcjonowania…
Bez siebie trudno to sobie wyobrazić. To chyba niemożliwe…
ME/ST mimo dzielącego nas ukośnika to jedność.
Jak ONO/LENNON, jak Warszawa i Pałac Kultury (śmiech).

Macie już plany na to, co będziecie robić po „Kwarantannie”? I czy łatwo jest pozyskiwać fundusze na realizację Waszych wszystkich zamierzeń?

Po wielu latach starań i konsekwentnych działań artystycznych udało nam się uzyskać wsparcie miasta Warszawy na trzy lata działalności. W latach 2018-2019 otrzymywaliśmy wsparcia roczne, na eksploatację spektakli oraz wsparcia na edukacyjną część naszej działalności (prowadzenie amatorskiego grupy TEATR WARSZAWA+50 z seniorami). Obecnie realizujemy projekt 3-letni, który obejmuje następujące działania w latach 2020-2022:
– prezentację spektakli repertuarowych (tych już zrealizowanych)
– realizację trzech spektakli prapremierowych (2020 – „MINIMALSI”)
– realizację trzech edycji akcji: Niezależni/Profesjonalni/Twórczy – na które składają się: działanie społecznościowe angażujące mieszkańców Warszawy w proces współtworzenia tekstu sztuki teatralnej, castingi dla aktorów niezależnych oraz realizację przez nich wydarzenia artystycznego, które zostanie zaprezentowane widzom bezpłatnie,
– opracowania biuletynu pt. „Mapa Niezależnych” – który będzie zawierał spis warszawskich teatrów niezależnych,
– uruchomienie portalu: niezalezni.waw.pl – dla aktorów niezależnych.

Fot.: ME/ST

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,