Bez kategorii

Waleczne

Grzegorz Kaliciak: Bez taryfy ulgowej. Kobiety w wojsku. Czarne, Wołowiec 2020 – pisze Izabela Mikrut.

Grzegorz Kaliciak zwykle zajmował się opowiadaniem o żołnierskich zagranicznych misjach. Tematyki wojskowej nie porzuca, ale oddaje tym razem głos kobietom, które zdecydowały się na służbę w różnych jednostkach i formacjach. Nie ingeruje w ich wypowiedzi, do zestawu przygotowanych wyznań dodaje jedynie krótki wstęp i podsumowanie, w całym tomie znika, przynajmniej jako ktoś, kto mógłby nadawać ton rozmowom, czy subiektywizować jeszcze reportaże. Woli, by wyjaśnienia i opinie płynęły bezpośrednio od bohaterek tej książki. Takie zniknięcie zresztą ma sens – bo i tak w relacjach kolejnych pań istnieje zestaw konserwatywnych reakcji mężczyzn w mundurach.

Bohaterkami tomu są kobiety w różnych stopniach i w różnych formacjach wojskowych. Jeśli na książkę trafią fani serii Prawdziwe historie Znaku – dopatrzą się kilku podobieństw (i nazwisk), jednak teksty są bardziej zwarte, mniej nastawione na biografię, bardziej na to – jak kobiety odnalazły się w wojsku. Paradę rozpoczyna pani, która działała również jako mediator i pozwalała rozwiązywać nieoczekiwane problemy przedstawicielkom płci pięknej w mundurach. Czasami – analizując regulaminy, innym razem – przez kontakt z dowódcami i szukanie niekonwencjonalnych wyjść z trudnych sytuacji, tak, żeby wszyscy byli zadowoleni. Dalej będą między innymi kobiety, które pilotowały samoloty, skakały na spadochronach, pracowały w medycynie, były wojskowymi psychologami, wstępowały do wojska z powodu tradycji rodzinnych, albo przez przypadek, przechodząc przez skomplikowane procesy rekrutacyjne albo przez zawód, który akurat przydawał się mundurowym. Każda ma swoją osobną historię – i pozwala jej wybrzmieć.

Jak refren powraca w tych wyznaniach motyw równouprawnienia i wyrównywania szans w obie strony. Nie chcą być traktowane na specjalnych prawach, nie potrzebują żadnych ułatwień i buntują się przeciwko nim. Jeśli mają coś dostać od jednostki – żądają, żeby mężczyźni zostali tak samo wyposażeni. Dostrzegają absurdy: kiedy dzieli się istniejącą infrastrukturę, na przykład prysznice i łazienki, na pół, u mężczyzn tworzą się kolejki, u kobiet – jest więcej pomieszczeń niż pań w mundurach. O likwidowaniu tego typu nonsensów kolejne bohaterki książki opowiadają, bez przerwy akcentując, że nie chcą przywilejów ani ułatwień. Czasami odnoszą się też do kwestii przepuszczania w przejściu czy przejawów grzeczności: wolą, żeby decydowały wyłącznie szarże. Często panie w mundurach (nie wszystkim podoba się określenie „żołnierki” i nic dziwnego) przypominają, że wolały zachowywać się zawsze zgodnie z regulaminem i nie pozwalały sobie nawet na akceptowany przez przełożonych luz – żeby nie zostać oskarżone o to, że nie nadają się do wojska. Przebijają przez te opowieści lęk przed odrzuceniem i kompleksy wiążące się z podejściem otoczenia. Bohaterki książki pokazują też, jak wyglądały początki kobiet w armii i zestawiają to z aktualną sytuacją. „Bez taryfy ulgowej” to książka o dość przewidywalnym przebiegu – ale pokazuje tym czytelniczkom, które chciałyby wstąpić do wojska – jakie mają możliwości.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,