Recenzje

Walka o ogień

O spektaklu Zobacz ciało w reżyserii Szymona Budzyka w Teatrze Odwróconym w Krakowie pisze Piotr Gaszczyński.

Teatr Odwrócony to niezwykłe miejsce na kulturalnej mapie Krakowa. Skromna przestrzeń kamienicznej piwnicy z każdą kolejną premierą zmienia się nie do poznania. Tym razem twórcy spektaklu Zobacz ciało zabrali widzów w podróż od początków ludzkości aż do… jej końca?

Przedstawienie zostało podzielone na dwie części. Pierwsza to instynkt, emocje i natura. Druga – technologia, smog i kurczaki na antybiotykach. Obie odsłony uzupełniają się wzajemnie, rozmawiając ze sobą na kilku poziomach: dźwięku, obrazu i słowa. Na początku spektaklu widzowie zostają wprowadzeni w mityczną przestrzeń gdzieś poza czasem i historią. Aktorzy spokojnym krokiem przemierzają scenę wykonując rytualne gesty, mamrocząc zaklęcia. Dzięki intrygującym dźwiękom przenosimy się gdzieś do początków ludzkości, kiedy człowiek i natura stanowili jedność. Teatralny seans prowadzony jest za pomocą powtarzanych cyklicznie aktorskich gestów (miarowych oddechów i odgłosów bicia serca, ostrożnego stąpania po podłodze, rozglądania się) oraz – parafrazując Witkacego – jedności w wielości, gdzie poszczególne postacie krążą początkowo wokół własnych orbit jak gdyby nie dostrzegając się nawzajem, by jednocześnie wytwarzać między sobą napięcie tak sugestywne, że wyczuwalne na widowni.

Część pierwsza zdominowana jest przez żywioły. Przy akompaniamencie pieśni (jak się później okazało, śpiewanej po polsku, ale od tyłu) w oświetlonym kręgu stają naprzeciwko siebie dwie postacie i rozpoczynają rytualną walkę samców, której efektem jest zdobycie ognia (prometejskiego?). Wizualizacje zmieniają się, ściany stają się niebieskie, więc przenosimy się pod wodę (w końcu wszyscy stamtąd pochodzimy). Kosmiczna wędrówka zdaje się nie mieć początku i końca – ludzkość przedstawiona jako drobny, choć wyjątkowy, element wielkiej biochemicznej układanki z domieszką fizyki kwantowej prowadzi widzów w inny świat – miejsce harmonijne, choć pełne niebezpieczeństw, za którym tęskni człowiek.

Mit wiecznego powrotu, skierowania się do źródła zostaje całkowicie zdewaluowany przez część drugą spektaklu. Ostentacyjność przeciwieństw dwóch części przedstawienia dobitnie pokazuje, w jakim miejscu obecnie znajdujemy się jako ludzkość. Nie ma żywiołów – jest żywiołowe podkręcanie wyników hodowli zwierząt w klatkach. Walkę o ogień zastąpiła batalia o coś tak oczywistego jak prawo do oddychania czystym powietrzem. Paradoksalnie, wiedząc o sobie samych i otaczającym nas świecie wciąż więcej, w coraz szybszym tempie robimy wszystko, by wylogować się z tego świata jako gatunek. W drugiej – społecznie zaangażowanej odsłonie, rytualne szepty zastąpiły przekleństwa, na ścianach zamiast tajemniczych wzorów i emblematów rozpościerają się fragmenty książek. W porównaniu do pierwszej części przedstawienia, druga wypada nieco słabiej, bardziej publicystycznie (na zasadzie szybkiego przeglądu nieco zużytych frazesów, na jakie można się natknąć w większości debat politycznych). Świetnie natomiast wypada prezentacja żywiołu ziemi: tu jako rozsypanej na podłodze grudy, podświetlonej niczym muzealny eksponat.

Pierwotna walka o ogień była symbolem rodzącej się idei człowieka jako samoświadomej istoty, stanowiła zalążek myślenia o cywilizacji. Obecnie bój toczy się o rozpalenie umysłów wszystkich ludzi, którym na sercu leży troska o to, czy za kilkadziesiąt lat będziemy w stanie jeszcze funkcjonować na tej planecie. Natura bez nas poradzi sobie doskonale, w końcu złapie oddech i odżyje – my bez niej przestaniemy istnieć. Być może jest tak, jak zdają się sugerować twórcy Zobacz ciało – jesteśmy jedynie pyłkiem gwiezdnym, kombinacją kwasów i pierwiastków, która nie dojrzała na tyle, by uchronić się przed samozagładą. Ludzkość zatacza koło, a szansy na poprawę wyniku w drugim okrążeniu niestety nie będzie.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,