„Widnokrąg” Wiesława Myśliwskiego w reż. Michała Kotańskiego w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach – pisze Katarzyna Wnuk
Kielecki Teatr im. Stefana Żeromskiego 140. rocznicę swojego istnienia świętował premierą spektaklu „Widnokrąg”, zrealizowanego na podstawie dzieła Wiesława Myśliwskiego. Sentymentalna opowieść o przeszłości bez wątpienia dobrze pasuje do obchodów jubileuszu instytucji, połączonych z przyznaniem odznaczeń państwowych jej wieloletnim pracownikom.
Piotr — główny bohater „Widnokręgu” — pojawia się na scenie w dwójnasób: jako narrator, a więc dorosły mężczyzna opowiadający o prezentowanych zdarzeniach oraz jako Piotruś, czyli chłopiec będący ich uczestnikiem. Początkowo akcja toczy się na podsandomierskiej wsi, gdzie bohater mieszkał wraz z rodzicami, dziadkami, wujkami i wujenkami. Jest to rodzinny dom jego matki, która w mieście żyła wprawdzie przez krótki czas, jednak zdążyła już nabrać tak zwanych miejskich nawyków, niezrozumiałych dla większości domowników, przywiązanych do wiejskich zwyczajów. Jej mąż to były oficer, który z pasją opowiada synowi o wojennych bitwach i jeszcze bardziej od swojej żony nie pasuje do wiejskiego świata. To właśnie jego choroba skłania rodzinę do przeprowadzki do miasta. Tutaj poznają nowych ludzi, spośród których wyróżniają się przede wszystkim siostry Ponckie — prostytutki mieszkające piętro wyżej i wielbicielki tanga, często zapraszające Piotrusia na kakao i czekoladki. Matka chłopca nie ma nic przeciwko spotkaniom syna z sąsiadkami i przez długi czas sama chętnie je odwiedza, uparcie twierdząc, iż kobiety wcale nie trudnią się przypisywanym im zawodem i w rzeczywistości są osobami pokrzywdzonymi przez los. Mimo przeprowadzki Piotr często bywa u swojej rodziny na wsi, gdzie zaprzyjaźnia się z psem Kruczkiem, uczy się paść krowy i nawiązuje kilka znajomości z tutejszymi mieszkańcami.
W spektaklu, tak jak w powieści Myśliwskiego, brakuje nagłych zwrotów akcji. To opowieść o życiu i przemijaniu, dlatego możemy spodziewać się takich zdarzeń jak śmierć ojca głównego bohatera oraz innych członków jego rodziny, a także małżeństwa Piotra i pojawienia się na świecie jego własnego dziecka. Nie jest to jednak opowieść nudna, ponieważ każda jej część skłania widza do refleksji na temat własnej historii. Chociaż narrator wspomina coraz późniejsze lata, docierając do momentu, kiedy na tym świecie nie ma już żadnego członka rodziny, w której się wychował, to myślami nieustannie powraca do miejsca swojego dzieciństwa, gdzie zaczęła kształtować się jego tożsamość.
Reżyser Michał Kotański nie ingeruje w przekaz „Widnokręgu” i nie nadaje powieści Wiesława Myśliwskiego nowych znaczeń, pokazując w ten sposób, że poruszone w niej zagadnienia nie tracą na aktualności.
Spektakl pełen jest barwnych i doskonale zagranych postaci, dlatego wskazanie tutaj jednego czy dwóch wyróżniających się artystów jest niemożliwe. Aktorom udało się ukazać indywidualizm bohaterów „Widnokręgu”, spośród których każdy obdarzony został pewnymi cechami, czyniącymi z niego odrębną jednostkę i odróżniającymi go od pozostałych.
Na uwagę zasługuje również scenografia spektaklu. Magdalena Musiał dzięki umieszczeniu na scenie dwóch przesuwanych ekranów z łatwością przenosi widzów w kolejne miejsca akcji, tworząc specyficzny dla nich klimat.
„Widnokrąg” Michała Kotańskiego warto polecić zarówno starszym widzom, którzy sami z nostalgią wspominają rodzinne strony, jak i tym znacznie młodszym, którzy nierzadko marzą o szybkiej ucieczce do „lepszego” świata, oferującego szersze perspektywy rozwoju.
Fot. Krzysztof Bieliński