Recenzje

widz_trebicki(nie)poleca – JĄDRO CIEMNOŚCI

O spektaklu „Jądro ciemności” Josepha Conrada w reż. Pawła Łysaka w Teatrze Powszechnym w Warszawie pisze Robert Trębicki.

„Jądro Ciemności” to spektakl przedziwny, ale fascynujący, z fantastycznym pomysłem umieszczenia widzów w środku akcji i nałożeniem na uszy słuchawek. W słuchawkach mamy doskonały dźwięk, słyszalne jest każde słowo, każdy szept i… każda cisza! To ważne. No i przede wszystkim słyszymy znakomitą, wręcz transową ilustrację muzyczną, autorstwa Dominika Strycharskiego. W sumie Powszechny mógłby wypuścić płytę z muzyką z tego spektaklu, z przyjemnością zakupię.

Aktorsko też jest świetnie –  Michał Czachor i partnerujący mu Oskar Stoczyński są naprawdę bardzo dobrzy, przejmujący i przykuwają uwagę. Ba, nawet Mamadou Góo Bâ staje na wysokości zadania i bodaj po raz pierwszy oglądam go z przyjemnością, bo widać w nim chęć i pasję w wykonywaniu wszystkich zadań i działań aktorskich, a nie tylko walkę z wypowiadanym tekstem. Natomiast zupełnie nie przekonuje mnie gra i rola Oksany Czerkaszyny, która – w moim przekonaniu – dość skutecznie niweczy pracę swoich kolegów,  gubiąc magię, a nawet mistycyzm i transowość spektaklu. Lepiej byłoby, gdyby – tak jak mówi w filmie wyświetlanym na ekranie, jeszcze przed założeniem słuchawek, w stylu kabaretów z TVP, że na tym jej udział miał się skończyć –  tak się naprawdę stało. Niestety jest inaczej. W ogóle fenomen tej aktorki mocno mnie zastanawia. Uznanie przyniósł jej spektakl Katarzyny Szyngiery „Lwów nie oddamy”, w moim przekonaniu, komplementowany i doceniany ponad miarę. W „Jądrze ciemności” nie do końca rozumiem dlaczego na przykład aktorka w momencie kiedy dwójka bohaterów w kompletnej ciszy przedziera się przez piekło, nagle ślini palec i zaczyna przewracać kartki scenariusza. Podobną konsternację może wzbudzać zakończenie czy może raczej post scriptum spektaklu, dla mnie akurat zupełnie niepotrzebne, choć pewnie w intencji twórców mające budować jakiś ironiczny cudzysłów – wtedy Czerkaszyna demonstruje widzom coś na kształt  porad typu, jak sobie radzić z pluszowym rekinem. Nijak to się ma w moim odczuciu do treści przedstawienia, rozrzedza budowaną wcześniej magię, osłabia emocjonalny wymiar tej naprawdę bardzo interesującej inscenizacji, a także wyjątkowe walory całej warstwy muzycznej.

A jednak, jako codzienny widz i teatralny maniak, polecam Państwu spektakl Powszechnego z całego serca.

fot. Magda Hueckel

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , ,