O koncercie inaugurującym obchody 85-lecia Programu 2 Polskiego Radia pisze Robert Trębicki.
Fantastyczny pomysł mieli organizatorzy koncertu na rozpoczęcie obchodów 85-lecia Programu 2 Polskiego Radia. Wydawałoby się, że po co to komu, że jest już przesyt, że już starczy, przecież i Aleksander Gadjiev i Leonora Armellini występowali dosłownie przed chwilą w Filharmonii Narodowej, a tu szczelnie wypełniona sala studia S1 pokazuje i tęsknotę za samym konkursem i ogromną chęć na ponowne posłuchanie znakomitych pianistów, laureatów ostatniego chopinowskiego konkursu.
W repertuarze jedyne koncerty jakie napisał Fryderyk Chopin, f-moll i e-moll. W pierwszej kolejności zabrzmiał objęty konkursową klątwą koncert f-moll zagrany przez Aleksandra Gadjieva. Trochę się to kłóciło z wynikami konkursu, przecież Gadjiev zajął drugie miejsce i logicznym by było, gdyby zagrał w drugiej części niedzielnego koncertu… No i właśnie tu mija się prawda jurorska z prawdą publiczności. Nie ukrywam, że poprawnie obstawiłem pierwszą trójkę laureatów konkursu, ale drugiego miejsca ex-aequo dla słoweńskiego Włocha w ogóle nie brałem pod uwagę. Przesympatyczną Włoszkę obstawiałem na czwartym miejscu, zajęła piąte, ale i mnie i wszystkim konkursowym znajomym sen z powiek spędzał Gadjiev usadowiony na drugim miejscu. Skąd? Dlaczego? Ale jak to? Gadjiev w S1 zagrał mało zdecydowanie, asekuracyjnie, głucho, bezdźwięcznie, mało emocjonalnie, bez chopinowskiego szaleństwa. I choć prowadzący koncert usilnie przekonywał, że oto usłyszeliśmy magiczne, erotyczne i fantastyczne wykonanie, to jednak trudno było mi uwierzyć, że pianista ten naprawdę na zabój kocha Chopina.
W drugiej części jubileuszowego koncertu Leonora Armellini wykonała cudowny koncert e-moll, a publiczność nagrodziła ten występ długą owacją na stojąco! Porównując natężenie oklasków, to śmiem twierdzić, że Gadjiev dostał ledwie kurtuazyjne brawka. Fakt, że przeżywając koncert Leonory doświadczam jakiejś magii, jakiegoś dodatkowego fluidu bijącego z fortepianu. Widzę Fryderyka, jak siedzi gdzieś obok i palcem wskazuje świetnie zinterpretowane pomysły czy pasaże. Widzę wielką artystkę bez skrępowania podśpiewującą partię orkiestry, machającą głową przy akcentach, widzę jej palce wybijające na stołku partie smyczków, widzę uśmiech, radość z grania i z obcowania z warszawską publicznością. Mistrzostwo. Niesamowita jest ta artystka, i widząc jakość odbioru na widowni, śmiem sądzić, że nie tylko dla mnie.
Wirtuozom fortepianu towarzyszyła Orkiestra Polskiego Radia w Warszawie pod dyrekcją jej dyrektora artystycznego Michała Klauzy. Miałem wrażenie, że instrumentaliści mają większą frajdę z grania z Armellini. Uroczym dodatkiem były bisy obojga artystów, i te pojedyncze i ten ku zaskoczeniu publiczności i chyba organizatorów, finałowy, zagrany na cztery ręce, ale już nie autorstwa Fryderyka.
Co do publiczności to mam wrażenie, patrząc po siedzących obok słuchaczach, że – tak jak ja – oczekują możliwości dania większego upustu swym emocjom podczas słuchania klasycznych dźwięków, klasycznych koncertów, a może nawet… wyjścia pod scenę? Uderzenia głową? Wirtualnego zadyrygowania orkiestrą? Machnięcia w takt? O rytualnym „młynie” pod sceną znanym mi z rockowych klubów Progresja czy Hydrozagadka podczas tutti nawet nie marzę, ale widząc obok pana, który wstydliwie, między kolanami, bez problemu dyryguje smyczkami, panią obok, która dłonią wykonuje całą fortepianową partię koncertu, pana rząd niżej, który wskazuje wszystkie dźwięki trąbki w pierwszej części koncertu e-moll… marzy mi się zburzenie konwenansów w salach koncertowych i pozwolenie publiczności na trochę więcej niż owacja po koncercie czy rytmiczne oklaski w trakcie Marsza Radeckiego podczas noworocznego koncertu z Wiednia. Marzenie ściętej głowy? To się dopiero okaże.
Powiem szczerze, że w ostatnią niedzielę przeżyłem wspaniały wieczór z muzyką największego z Polaków, i mam nadzieję, że to jest tylko „przystawka” przed kolejnymi koncertami przygotowanymi przez Program 2 Polskiego Radia, a kolejne muzyczne wydarzenia przyniosą radość serc i ukojenie duszy dla styranych obywateli najjaśniejszej RP. Spójrzcie Państwo w repertuar, poprzeczka została ustawiona wysoko. Trzeba iść…
Foto: Wojciech Kusiński/Polskie Radio