Recenzje

widz_trebicki(nie)poleca: MENDELSSOHN | HOCHBERG | BRAHMS. Koncert poświęcony pamięci prof. Piotra Barona w Studio Koncertowym Polskiego Radia im. W. Lutosławskiego

O koncercie Polskiej Orkiestry Sinfonia Iuventus im. Jerzego Semkowa w Studio Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego pisze Robert Trębicki.

Pomysł na koncert z muzyką regionalną, tym razem kompozytorów ze Śląska, zrodził się w głowach dyrekcji artystycznej Polskiej Orkiestry Sinfonia Iuventus im. Jerzego Semkowa już dwa lata temu. Wszystko szło ku dobremu, niestety, nagła śmierć pomysłodawcy Piotra Barona pokrzyżowała plany i dzisiejszy koncert to zarazem muzyczny hołd pamięci dla wybitnego badacza i popularyzatora muzyki tego regionu, jak i kolejny pokaz twórczości kompozytora kompletnie mi nieznanego i praktycznie nie istniejącego w czeluściach internetu. Hrabia Bolko von Hochberg, przez wieki władający rozległymi posiadłościami Śląska, skomponował „Koncert fortepianowy c-moll”, który zaprezentowała moja ulubiona orkiestra pod batutą Marka Wroniszewskiego. Na fortepianie zagrała Zofia Antes, ceniona pianistka i kameralistka, a ja w tym wykonaniu znalazłem mnóstwo polskich nut znanych z kompozycji Chopina i Paderewskiego, a także popularnych tańców polskich. Koncert fortepianowy Hochberga to bez wątpienia dzieło bardzo ciekawe, do tego w Studiu Lutosławskiego świetnie wykonane, zmuszające do poszukania innych utworów z twórczości tego kompozytora.

Z wiadomych względów koncert fortepianowy był jedynym śląskim utworem, a resztę repertuaru uzupełniły utwory Mendelssohna i Brahmsa. Najpierw  wykonano poemat, który miał przynieść młodemu kompozytorowi prawdziwą sławę, uwerturę do Snu nocy letniej Szekspira. Bartholdy stworzył ją bez specjalnej okazji, pod wpływem natchnienia wywołanego lekturą zawsze mu bliskiego angielskiego dramatopisarza. Na scenie Studia S1 dzieło to wybrzmiało szalenie lirycznie i poetycko, z delikatnymi, czasami miałem wrażenie, że aż za bardzo delikatnym smyczkami, z przeciwwagą w postaci dęciaków, wszystko jednak zinterpretowane ze smakiem i muzycznością dyrygenckiej ręki Marka Wroniszewskiego.

Po przerwie pojawiło się dzieło, na które czekałem: Symfonia c‑moll Johannesa Brahmsa – nasycona romantyczną ekspresją i pełna wahań emocjonalnego bogactwa. Ogromne wrażenie robi otwierająca utwór introdukcja na tle miarowych, niczym bicie serca, uderzeń w kotły. Potem, niemal jak w dziewiątej symfonii Beethovena, jest ogień, muzyczna walka i pasja. Zachwyca rozmowa obojów ze skrzypcami, partie fletu wspomagane puzonami, mnóstwo chromatyki i niespodziewanych rozwiązań rytmicznych. Sinfonia Iuventus skumulowała w tym wykonaniu jakąś niezwykłą magiczną energię, mocne linie melodyczne szły w górę, a delikatne były jakby sentymentalnie opadające. Wśród wykonawców zwraca uwagę urocza pierwsza waltornistka i bardzo ekspresyjna przepiękna wiolonczelistka z drugiego pulpitu, którą oglądam zachwycony tym, jak przeżywa wygrywane dźwięki. Do tego dochodzi świetny dziś zestaw puzonów i kontrabasów.

To jest właśnie urok uczestniczenia w koncertach na żywo, kiedy nie przeszkadza nam telefon od klienta czy kot żądający głaskania właśnie w tym momencie. Możemy skupić się wtedy na muzyce. I tylko na muzyce. Chłoniemy. Przeżywamy. Odpoczywamy. Do tego wielką frajdą jest oglądać twarze muzyków-instrumentalistów i ich na reakcje na wydobywane dźwięki. Widzieć ich pasję, zaangażowanie i radość.

Kolejne spotkanie z warszawską orkiestrą Sinfonia Iuventus wypadło lepiej niż oczekiwałem. Było fantastyczne. Niecierpliwie liczę dni do kolejnego koncertu, a państwa serdecznie zapraszam, bo jestem pewien, że wyjdziecie z występu tej orkiestry oczarowani.

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , , ,