O spektaklu „Szopka noworoczna: Najlepszy rok w historii Polski” Mateusza Lewandowskiego, Bartłomieja Magdziarza, Karoliny Norkiewicz, Huberta Skrzyńskiego, Michała Sufina w Klubie Komediowym w Warszawie pisze Robert Trębicki.
Rok nowy się zaczął, a zatem przyszedł czas na komentowanie ważnych wydarzeń z roku minionego. Tradycyjnie już takie podsumowania przygotowuje Klub Komediowy, w którym jak zawsze dominuje wysoka jakość słowa, zarówno w wierszu, skeczu czy w piosence. Jest uśmiech, radość i trzy godziny dobrej zabawy, choć moim zdaniem to i tak za krótko, bo moi męscy ulubieńcy z Nowowiejskiej (jakkolwiek dwuznacznie by to nie brzmiało) pojawili się na scenie zaledwie raz, zapewne z powodu tak ogromnej ilości materiału zawartego w programie.
W tym roku Michał Sufin miał bardzo trudną publiczność, bo raz, że znała odpowiedzi na wszystkie pytania, dwa, że wszystko jej się w zeszłym roku podobało. Trudna sprawa, ale zawsze czujny Konferansjer poradził sobie z tym znakomicie i od pierwszej do ostatniej chwili trzymał widzów „za twarz”, nie pozwalając na nudę i przedwczesne opuszczenie widowni, co było możliwe, jako że wcale nie zamknął drzwi na klucz.
W różnorodnych podsumowaniach roku sporo miejsca zajmuje najczęściej polityka, ale w Komediowym na szczęście ten temat pojawia się zaledwie w jednej i to raczej słabiutkiej wykonawczo piosence o Konfederacji. Najważniejszym tematem są zawsze wydarzenia kulturalne i to one najbardziej zaznaczają swoją obecność w tegorocznej odsłonie szopki. Na początku pojawia się urocza Dagmara Bąk i piosenka o głośno komentowanych wydarzeniach w Teatrze Dramatycznym – mam nadzieję, że najgorsze, co tam się zadziało jest już za nami. Za chwilę Bartek Magdziarz odczytuje list otwarty dzieci ze żłobka na Powiślu do Adama Nergala Darskiego. Cóż, Nergal jest na 100% człowiekiem kultury, a dzieci z problematycznego żłobka i oczytane i bardzo inteligentne. Wszytko to razem pięknie się zgrało.
Bardzo udane były piosenki w wykonaniu Moniki Łopuszyńskiej – o „Emerycie pasikoniku”, co go na wszystko w najjaśniejszej rzeczypospolitej stać, czy o oscarowych „Chłopach” z akompaniamentem – ku mojemu wielkiemu zdziwieniu – pianisty z Małej Orkiestry Dancingowej.
Przedstawienia z gatunku science fiction już na tej scenie widziałem („Hotel asteroid: Space opera w trzech scenach” i „Saturn i Mel, czyli człowiek, który chciał być rzeczą”) – byłem nimi zachwycony, więc tym bardziej ucieszyły mnie dzisiejsze skecze utrzymane w tych właśnie klimatach: „O walce polaków ze sztuczną inteligencją” czy ten „O nowoczesnej polskiej szkole przyszłości”, która wreszcie uczy rzeczy przydatnych, takich jak podatki, upadłości, wysokości oprocentowania czy finansowe przekręty.
Patronem zeszłego roku artystycznego był Aleksander Fredro, zdarzył się więc i zabawny, wierszowany skecz „Śluby influencerskie” Mateusza Lewandowskiego, a także rozbrajający wywiad w kulturalnej telewizji z najważniejszym polskim aktorem Sebastianem Fabiańskim, w bardzo przekonującej roli Bartka Magdziarza (spokojnie, może być czy to dramatycznym, czy kaskaderskim dublerem). Zwraca uwagę przepiękna piosenka dla dzieci pt. „Misja Sowy” w wykonaniu zjawiskowej Małgorzaty Mikołajczak, choć tak naprawdę nie jestem do końca pewien, czy to właśnie dzieci powinny być jej głównym odbiorcą – na widowni byli wyłącznie rodzice, więc mam nadzieję, że mądre przesłanie tego utworu do nich trafiło.
Zdecydowanie wybija się podczas tego wieczoru absolutna perła wokalna, a jest nią Anna Iwanek. Piosenki w jej wykonaniu („Gdzie mi będzie tak średnio jak tu”, „Kropla Smutku”, „A mnie teściowe lubią”) zapierają dech w piersiach, jest w ich sposobie interpretowania coś naprawdę fantastycznego. Dla mnie to artystyczny numer jeden tegorocznej szopki. Przepiękny głos, piękne frazowanie, dlatego jestem zdziwiony, że słyszę tę artystkę po raz pierwszy, a podobno działa w Klubie Komediowym od początku (a to już przecież 10 lat, zatem szykuje się w tym roku piękny jubileusz tej sceny), a nigdy wcześniej jej nie widziałem. Po spektaklu oczywiście wyszukiwarka pomogła mi skojarzyć głos Pani Anny, który jest nam wszystkim znany z głośnej reklamy Apartu. Poszukajcie Drodzy Widzowie, a potem dziarsko na Nowowiejską, bo – jak można przypuszczać – znowu zagrają to tylko kilka razy. W niedzielny wieczór sala była nabita i to głównie nowymi widzami. To dobrze, bo widać, że wraz z jakością popularność tej kameralnej scenki cały czas wzrasta. I oby tak dalej Szanowni Artyści Klubu Komediowego.