Recenzje

Wielkie gwiazdy, debiutanci i młodzi wykonawcy na Szalonych Dniach Muzyki

Festiwal La Folle Journée / Szalone Dni Muzyki 2018 – „W stronę nowego świata”, dziewiąta polska edycja, Teatr Wielki – Opera Narodowa w Warszawie; główny organizator w Polsce – Orkiestra Sinfonia Varsovia. Dzień pierwszy – pisze Anna Czajkowska

Niezwykłe, jedyne w swoim rodzaju, unikalne nawet w muzycznym świecie wydarzenie La Folle Journée, co roku w wielu krajach przyciąga tysiące fanów. Nie inaczej dzieje się w Warszawie, gdzie na dziewiątą edycję Szalonych Dni Muzyki czekały rzesze melomanów w wieku od zera do lat stu. Zainteresowanie festiwalem jest ogromne, o czym świadczy szybkość, z jaką rozchodzą się bilety. Warto przypomnieć, że pomysłodawcą i dyrektorem artystycznym tego oryginalnego przedsięwzięcia jest René Martin – twórca festiwali i organizator licznych koncertów, promujących świat wielkich i mniejszych kompozytorów. Tradycyjnie Szalone Dni Muzyki otrzymały jednorazowy tytuł, tym razem – „W stronę nowego świata”. Tematem przewodnim tegorocznej edycji jest szeroko pojęta emigracja.  I – jak wyjaśnia Janusz Marynowski, dyrektor Orkiestry Sinfonia Varsovia – „właściwie wszystkie utwory, które będą przedstawione na festiwalu, w jakiś sposób odnoszą się do emigracji, przymusowej czy też artystycznej, wewnętrznej”. Muzyka polska stanowiła niezwykle ważny element tegorocznych, wrześniowych Dni Muzyki. Nic dziwnego, skoro w 2018 roku obchodzimy stulecie odzyskania niepodległości naszej ojczyzny, a polscy kompozytorzy byli silnie obecni w życiu kulturalnym emigracji, tworząc, prezentując i popularyzując polską muzykę na całym świecie.

Tradycyjnie Szalone Dni Muzyku wystartowały z przytupem. Koncert inauguracyjny rozpoczął mocnym uderzeniem Abbas Bakhtiari, artysta urodzony nad Zatoką Perską w irańskiej rodzinie należącej do plemienia Lurów. Licznie zgromadzonym w Sali Nowy Świat słuchaczom zaprezentował utwór „Ivre’. Abbas Bakhtiari jest mistrzem instrumentów perkusyjnych, a od prawie 30 lat samodzielnie zgłębia tajniki gry na bębnie obręczowym zwanym daf. I właśnie ten instrument, jego silne, zdecydowane, rytmiczno-świdrujące brzmienie rozjaśniło ciemności sceny i ogłosiło początek muzycznego, warszawskiego szaleństwa. Zarażeni ogromną energią, która płynie z wydawanych przez daf  dźwięków, wysłuchawszy najpierw krótkiego, słownego wstępu, widzowie mogli delektować się dalszą częścią koncertu – „Małą suitą” Witolda Lutosławskiego z 1951. Fascynujące spotkanie i przyjemność słuchania  zawdzięczamy w dużej mierze niezawodnej, cudownej orkiestrze Sinfonia Varsovia oraz charyzmatycznemu dyrygentom Lio Kuokmanowi. Sinfonia Varsovia zaprezentowała piękne, zróżnicowane kolorystycznie, porywające wykonanie  impresji Lutosławskiego, pięknie podkreślając lokalne, ludowe motywy przewodnie, którymi wypełniony jest utwór. Autorem kolejnej kompozycji, prezentowanej podczas sobotniego wieczoru jest austriacki kompozytor Erich Wolfgang Korngold, uważany za pioniera wielkich, opartych na twórczości operowej symfonicznych utworów do wielkich obrazów hollywoodzkich. Ideologia nazistowska i Anschluss Austrii sprawiły, że ten urodzony w Brnie muzyk podjął decyzję o wyjeździe i w 1934 roku znalazł się w Hollywood. I tak Korngold rozpoczął kilkuletnią przygodę z muzyką filmową. Wszechstronnie uzdolniony, od dziecka uznawany za geniusza, zadziwiający kompozytorską inwencją, pisał też muzykę autonomiczną. Jednak „kinowe” tematy wciąż pobrzmiewają w jego późniejszych utworach, między innymi w Koncercie skrzypcowym D-dur op. 35. Alena Baeva, którą miałam okazję podziwiać podczas zeszłorocznych Szalonych Dni Muzyki, pięknie wydobywa te motywy. Jej błyskotliwa, pełna różnych barw technika gry na skrzypcach zachwyca. Dzięki niezwykłej koncentracji i uważności, pociągnięciami smyczka wydobywa całe piękno i delikatność utworu, podkreśla romantyzm i zaraża wręcz energią, a towarzysząca jej Sinfonia Varsovia, jak zwykle umiejętnie, po mistrzowsku i z sercem buduje klimat całego koncertu. Po Korngoldzie przychodzi czas na Leonarda Bernsteina, kolejnego wybitnie uzdolnionego kompozytora, zwanego „człowiekiem wielu talentów”, który tworzył popularną muzykę swoich czasów – musical, muzykę filmową, muzykę do baletów, sztuk teatralnych, jazz dla sal koncertowych i muzykę symfoniczną dla Broadwayu. I był genialnym dyrygentem! Wszystkie te fascynacje można usłyszeć w jego w musicalu „West Side Story”, a pełna napięć i emocjonalizmu muzyka w wykonaniu Orkiestry Sinfonia Varsovia oraz zaproszonych przez nią młodych, zdolnych wykonawców porusza serca i napełnia nadzieją. Pozytywnie nastrojona, wprowadzona w radosno-melancholijny nastrój tegorocznych spotkań, opuszczam widownię. A to dopiero początek.

Kolej na szalone pianino i równie szalony saksofon, które czekają na słuchaczy w sali o nazwie Raj Utracony. „Variations” to nowa, improwizowana, jazzowa propozycja duetu Piotra Orzechowskiego i Kuby Więcka, inspirowana Wariacjami op. 4 na skrzypce i fortepian Henryka Mikołaja Góreckiego. Kontemplacyjność i żywioł – tak często określano muzykę Henryka Mikołaja Góreckiego. Orzechowski i Więcek zachowują wspomniane wyżej cechy, choć w swym scenicznym dyskursie często odrywają się silnie od oryginału, mieszając różne style – od współczesnego, po klasykę. W krótkiej, acz barwnej i niezwykle zróżnicowanej kompozycji dominują wolniejsze brzmienia, liryczne, zadumane, które przeplatają się z energicznymi wariacjami. Gama emocji jaką prezentują muzycy, zwłaszcza dwudziestosześcioletni saksofonista z Rybnika (co ciekawe, urodzony w powiecie rybnickim Henryk Mikołaj Górecki uczęszczał do Szkoły Muzycznej w Rybniku), ich witalność i energia odsłaniają nowe oblicze jazzowych interpretacji. A kto się dobrze wsłucha w grę saksofonisty poczuje powiew wiatru i zanurzone w nim taneczne rytmy mazurka. W rękach Kuby Więcka saksofon może wszystko… . Muzycy pokazują jak można bawić się muzyką, interpretując na nowo i odkrywając jej nieznane obszary.

Na zakończenie tego niezwykłego dnia, ponownie w sali Nowy Świat, wraz z licznymi, spragnionymi kolejnych wrażeń widzami udałam się na koncert w kategorii orkiestrowo. „Sny miłosne” to wykonane z pasją i sercem fragmenty baletu „Romeo i Julia” Siergieja Prokofiewa, opery „Król Roger” i baletu „Harnasie” Karola Szymanowskiego, arii z opery, a właściwie dramatu muzycznego „Manru” Ignacego Jana Paderewskiego oraz baletu „Sextuor” Aleksandra Tansmana i opowieści muzycznej Piotra Szewczyka pod tytułem „American Dreams”. Gwiazdą tego wieczoru niewątpliwie była młoda  sopranistka Ewa Tracz, która zaśpiewała tylko dwie arie, ale tak przepięknie, że oczarowała wszystkich słuchaczy. Z mocą, choć delikatnie, niezwykle lirycznie wykonała „Kołysankę Roksany” („Uśnijcie krwawe sny króla Rogera”). Smutna, bardzo „deklamacyjna” aria Ulany, trudna i wymagająca, to popis wokalny artystki. Cudowny, czysty głos, delikatny, a jednak pełen siły potrzebuje odpowiedniego tła, które stworzą muzycy. Ewie Tracz towarzyszyła znakomita, doświadczona Orkiestra Teatru Wielkiego i dyrygent Rafał Kłoczko. Z zaraźliwą witalnością i dramatyzmem muzycy zagrali jędrne, rytmiczne „Harnasie”, wcześniej uraczywszy nas „Tańcem rycerzy” i „Tańcem ludowym”, utworami pełnymi przekornych kontrastów, wyrazistych melodii, które łączą się w ogólnej harmonii dzieła, będącej odzwierciedleniem „uporządkowanej sprzeczności” . Równie porywająco, z zaangażowaniem muzycy interpretowali neoklasyczny balet Tansmana i mało znany utwór Piotra Szewczyka. A wszystko oczywiście zgodnie z partyturą i pod kierunkiem oraz czujnym okiem równie zaangażowanego dyrygenta. I tak kończy się ten niezwykły, wypełniony muzycznymi pasjami pierwszy dzień Szalonych Dni Muzyki 2018.


Anna Czajkowska – pedagog, logopeda dyplomowany oraz trener terapii mowy. Absolwentka Pomagisterskiego Studium Logopedycznego Uniwersytetu Warszawskiego, a także Podyplomowych Studiów Polityki Wydawniczej Uniwersytetu Warszawskiego. Współpracuje z wydawnictwami edukacyjnymi (Nowa Era, Edgard) oraz portalem babyboom.pl, dziecisawazne.pl i e-literaci Instruktor metody PILATES. Recenzje teatralne pisze od 2011 roku.

 

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , ,