O spektaklu „Słońce świeci wszystkim” Martina Baltscheita w reż. i adaptacji Leny Alberskiej w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu pisze Aram Stern.
On i Ona. Realista i marzycielka. On – Niedźwiedź, przeważnie zrzędliwy i niezadowolony z powodu niewoli w Zoo, choć opiekun serwuje mu codziennie trzy posiłki. Ona – Wrona, wolna, zabawna i pełna pomysłów, dość przy tym bezczelna, wykrakana i… ciągle głodna. Ich komitywa kontrastów zacznie się od pecha, ale skończy szczęśliwie – jak to w bajkach.
Polska prapremiera sztuki Słońce świeci wszystkim, w reżyserii i adaptacji Leny Alberskiej, zrealizowana w Teatrze „Baj Pomorski” w Toruniu na podstawie utworu Krähe und Bär. Die Sonne scheint für uns alle, znanego niemieckiego autora książek dla dzieci Martina Baltscheita, porusza kwestie, które wydawałyby się dla grupy wiekowej 5+ z pozoru zbyt trudnymi czy wręcz filozoficznymi. Co jest ważniejsze: wolność czy bezpieczeństwo? Dlaczego uprzedzenia tak utrudniają przyjaźń? I dlaczego zawsze tęsknisz za tym, co mają inni?
Przyjaźń Niedźwiedzia i Wrony zacznie się od nieszczęścia. Próbując ukraść kość z otoczonego betonowym murem wybiegu, Wrona (Dominika Miękus) wpada do basenu w barwach tęczy znajdującym się na niedźwiedzim „domu” (scenografia: Natalia Krynicka). Niedźwiedź (Andrzej Słowik) uratuje ją przed utonięciem, tyle że nie z dobrego serca, ale dlatego, że nie może już znieść jej krzyków. Zrzędliwy lub milczący krąży po swym szarym wybiegu marząc tylko o wolności. A ten zuchwały ptak jest wolny i może w każdej chwili pofrunąć dokąd chce! Tego faktu Niedźwiedź nie może znieść najbardziej, dlatego na „zaloty” Wrony reaguje niegrzecznie i lekceważąco. Można podejrzewać, że jest w depresji i ten stan jego umysłu reżyserka chciała zaakcentować w swym spektaklu tak czytelnie, że apatia Niedźwiedzia odciska niestety piętno na tempie akcji. Dzień i noc, dzień i noc – monotonia egzystencji Niedźwiedzia, z jednomiarowymi projekcjami (multimedia: Klaudia Pietrzak) i syntezatorową muzyką Bartłomieja Alberskiego sprawiają, iż dziecięca widownia, wychowana na migających obrazach, zaczyna niecierpliwie wyczekiwać nowych zwrotów akcji.
Spauzowaną dynamikę przestawienia ożywia pojawienie się nieobecnych w książce Martina Baltscheita postaci: Zwiedzającej (Anna Katarzyna Chudek-Niczewska) oraz Pracownika Zoo (Andrzej Korkuz) czy lalek wron za parawanem, ale przede wszystkim „wybawia” każde pojawienie się na scenie rewelacyjnie dynamicznej Dominiki Miękus z lalką muppetową mądrej, zabawnej i pełnej pomysłów Wrony! Ptaka przy tym pełnego kompleksów (rzekomo pochodzi z Florencji), traktującego Niedźwiedzia jak celebrytę w zwierzęcym świecie: z pełną miską i bezpiecznym domem. Ciągle głodna Wrona musi być także sprytna: nie tylko zna zwroty łacińskie („Sol lucet omnibus”), ale z czasem udaje jej się nawet „zmiękczyć” Niedźwiedzia. Ci, którzy mają co jeść, mogą sobie pozwolić na filozoficzne refleksje nad wolnością czy na cenienie dobrych obyczajów. Wrona szybko jednak zauważy, że jedynym pragnieniem Niedźwiedzia jest wolność za murem i znajdzie sposób, by zająć jego miejsce. Co wyniknie z tej zamiany i jak wygląda wolność o której marzył Niedźwiedź – warto przekonać się osobiście w Teatrze „Baj Pomorski” w Toruniu.
fot. Ireneusz Maciejewski