Recenzje

Wokół Judasza, Jezusa i wojny

O spektaklu „Judasz” wg powieści Amosa Oza w reż. Adama Sajnuka w Teatrze WARSawy (gościnnie w Teatrze Studio) pisze Wiesław Kowalski.

Adam Sajnuk, jako reżyser i adaptator, nie po raz pierwszy sięga po twórczość dotyczącą szeroko pojętej problematyki żydowskiej. Jego ostatni spektakl oparty na powieści Amosa Oza zwraca uwagę przede wszystkim znakomitą rolą Bartosza Opani, który po kilku latach nieobecności wraca  do teatru w wielkiej formie. Warto też dostrzec w tym przedstawieniu rolę młodego aktora Teatru Narodowego w Warszawie, Pawła Brzeszcza, który jest bardzo dobrym partnerem zarówno dla Waldema Gerszona granego przez wspomnianego już Opanię, jak i dla Atali, w chyba jednak zbyt wychłodzonej i beznamiętnej interpretacji Kamilli Baar. A szkoda, bo zejście z referencyjnego tonu na pewno by tę bohaterkę w znaczny sposób uwiarygodniło i pokazało jej dojrzewanie w trakcie rodzącej się więzi uczuciowej ze studentem religioznawstwa w Jerozolimie, Szmulem Aszem. Tak konsekwentnie zimne ustawienie tej kobiecej postaci przez reżysera, ograbia tę przepełnioną samotnością bohaterkę z jakiejkolwiek emocjonalności wewnętrznej, a przecież w niedawnym spektaklu „Kobieta i życie” Maliny Prześlugi, w reż. Jerzego Jana Połońskiego, widzieliśmy Kamillę Baar w zupełnie innej odsłonie, pokazującej całą gamę jej dramatycznych umiejętności. W „Judaszu” też mogących znaleźć swoje uzasadnienie.

„Judasz”, jako że jest spektaklem niemal czterogodzinnym, niekiedy nieco nadwyręża wytrzymałość widza, albowiem dokonana przez Adama Sajnuka adaptacja, starając się nie zgubić żadnej warstwy wybitnej powieści Oza, bywa momentami nieco przegadana. Zwłaszcza kiedy protagoniści kilkakrotnie wracają do tych samych wątków i problemów, ubierając teologiczne, historyczne czy obyczajowe spory, którym się oddają, w inne słowa. Taką pozbawioną zupełnie pomysłu sceną jest sekwencja z gazetami w dłoniach rozegrana w drugiej części spektaklu, w której Gerszonowi (na antresoli) i Aszemowi (na szafie) każe się wygłaszać mocno łopatologiczne teksty na temat specyfiki wojny żydowsko-arabskiej, choć słyszeliśmy już o tym wcześniej. Swobodnie można było z tego fragmentu, niepotrzebnie rozpychającego narrację, zrezygnować, na czym zyskałaby wartkość akcji, skądinąd bardzo dobrze zsynchronizowana z muzyką Michała Lamży. Nożyczek zdecydowanie zabrakło również w kilkakrotnie powracających rozmowach dotyczących wątku Judasza i Jezusa. Choć oczywiście spojrzenie pisarza na zdradę apostoła jest szalenie interesujące i godne głębszego rozpoznania i zastanowienia.

Sajnuk, najwyraźniej rozkochany w prozie Amosa Oza, w moim przekonaniu, próbuje w swojej adaptacji zmieścić zbyt wiele, a to powoduje, że zatraca się chwilami cały uniwersalizm tej powieści, o którym tyle mówił przed premierą. Najciekawiej w tym spektaklu przedstawiona jest rodząca się między dwoma mężczyznami więź, która z początkowej niechęci ewoluuje w kierunku układu bardziej przyjacielskiego, również w kontekście samego myślenia o rzeczach, które wcześniej rozumiane były przez nich zgoła inaczej. Zarówno Opania, jak Paweł Brzeszcz, te elementy swoich ról, kiedy zaczynają rozmawiać już niemal jak ojciec z synem, grają w sposobach argumentowania swoich racji z wielkim przekonaniem i niemal wzruszającą prawdą. I to dla nich przede wszystkim, oraz dla prowokującej do dyskusji zawartości poznawczej, warto ten spektakl zobaczyć.

fot. Rafał Meszka

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , ,