Danuta Awolusi: Nie mówiąc nikomu. Prószyński i S-ka, Warszawa 2021 – pisze Izabela Mikrut.
Danuta Awulusi w swojej najnowszej – i obszernej – powieści psychologicznej „Nie mówiąc nikomu” miała ogromne szanse na przedstawienie czytelniczkom mechanizmu funkcjonowania psychopaty w związku. Mogła wykorzystać pomysł, żeby przestrzec, namówić do ucieczki i przekonać, że sytuacja się nie zmieni – zamiast karmić nadziejami. Problem w tym, że literatura rozrywkowa rządzi się swoimi prawami i zajmuje się sprzedawaniem marzeń, nawet jeśli – jak w tym wypadku – są w konsekwencji szkodliwe dla zainteresowanych.
Udało się tej autorce znakomicie nakreślić sytuację, w której kobieta pada ofiarą przemocy domowej. Maksymilian, mąż z tej książki, na zewnątrz jest facetem idealnym: czułym, opiekuńczym, dbającym o dom i rodzinę. Prowadzi własną firmę, dobrze zarabia, wie, czego w życiu chce. Nie można się do niczego przyczepić. Ponurą prawdę zna wyłącznie jego żona, Laura. Laura odkryła, że tkwi w pułapce. Nie ma już znajomych, bo Maksymilian skutecznie ją od nich odciął. Nie może iść do pracy, bo mąż zabrania (a chociaż on zarabia świetnie, kobieta musi prosić o pieniądze na swoje potrzeby i za każdym razem dokładnie tłumaczyć się z wydatków). Jakby tego było mało, pogarda, którą okazuje jej w zaciszu domowym małżonek, przenosi się na dzieci Laury i Maksymiliana: wyraźnie nie szanują one matki i krytykują w najbardziej bolesne sposoby. Laura ucieczkę znajduje w pisaniu: pod pseudonimem tworzy sielankowe powieści dla kobiet, ma też możliwość napisania książkowego reportażu o pewnej bardzo zaniedbanej kobiecie, która skrywa dziwną tajemnicę. Jednak na to potrzebuje czasu i swobody, a o to przy Maksymilianie trudno.
„Nie mówiąc nikomu” to powieść, przy której kobiety kiedykolwiek przeżywające toksyczne uczucie będą się na początku mocno bać. Danuta Awolusi przedstawia bowiem sceny do bólu prawdziwe, nawet jeśli w detalach przerysowywane. Chociaż trudno w XXI wieku uwierzyć w podobne scenariusze – one zdarzają się zadziwiająco często. Jedynym ratunkiem w takim wypadku jest ucieczka. Nie ma co liczyć na to, że oprawca się opamięta. Nieważne, jakie ma powody działania, nie zmieni się nigdy. Ale autorka szuka śladów sielanki i w całym coraz bardziej nakręcającym się problemie domowym znajduje miejsce na wytłumaczenie zachowań Maksymiliana. Wprowadza jego prywatność i jego sekrety, którymi nie może podzielić się z żoną. Nagle z oprawcy próbuje go autorka zamienić w ofiarę, jakby cokolwiek było w stanie usprawiedliwić przemoc domową. I to jest moment, w którym w części odbiorczyń – tej, która doświadczyła życia z psychopatą – musi narosnąć bunt. Nie tak powinna się potoczyć akcja.
Pomijając fabularne uproszczenia rysujące bezsensowne zasady postępowania w złym małżeństwie, Danuta Awolusi pisze wciągająco. Tworzy narrację realistyczną (przez co jeszcze bardziej powinna pilnować przesłania, jakie do czytelniczek wysyła) i chociaż części odbiorczyń nie przekona wstawkami gwarowymi (a nawet zmęczy, jeśli ma to być jedynie popis językowej sprawności, a nie wiąże się z charakterystykami), nie popełnia większych błędów. W narracji „Nie mówiąc nikomu” jest dobrze skonstruowaną powieścią psychologiczną. Danuta Awolusi proponuje sporo wątków składających się na portrety bohaterów, angażuje za sprawą zróżnicowanych marzeń oraz tajemnic. Laura nie jest do końca stłamszona – udaje jej się resztką przytomności umysłu powalczyć o siebie, jednak warto pamiętać, że większości odbiorczyń taka sztuka mogłaby nie wyjść bezboleśnie.