Recenzje

Współpraca

Lois Lowry: Rodzeństwo Willoughby. Nasza Księgarnia, Warszawa 2020 – pisze Izabela Mikrut.

Bardzo zbieżne są cele rodziców i dzieci tej „łotrowskiej” opowieści, która powraca na rynek po sukcesie filmu wyprodukowanego przez Netflix – tym razem pod zmienionym tytułem. Kiedyś znana jako „Nikczemny spisek”, teraz „Rodzeństwo Willoughby” – nie zmienia się jednak czarny humor i odwaga Lois Lowry, która to autorka zrezygnowała z cukierkowych rozwiązań na rzecz ciągłego łamania konwencji. W tomiku pojawiają się wątki na różne sposoby rozpracowywane w lekturach klasycznych – ale tutaj pełnią własną funkcję i odwracają do góry nogami świat znany odbiorcom. Maluchy mogą się pośmiać z przerysowanych zachowań i często jednoznacznie złych postaci – bo zło ostatecznie wcale nie musi być złe dla wszystkich. To na pewno pozycja dla dzieci znudzonych ugrzecznionymi i poprawnymi historyjkami, dla tych, które mają dosyć morałów i pouczeń (a ponieważ na rynku literackim takich pouczających-edukacyjnych koszmarków jest coraz więcej, tym bardziej ucieszą się odbiorcy, że ktoś raz z takich postaw rezygnuje, w pełni zresztą świadomie).

Rodzeństwo Willoughby to zadzierający nosa i rządzący wszystkimi Tim, dwóch Barnabów (bliźniaki A i B) oraz Jane, dziewczynka, która przeważnie płacze i nie umie się przeciwstawić dominującym braciom. Tim codziennie zarządza grę, w której przyznaje i odbiera punkty – tak, żeby wygrał. Organizuje czas wszystkim, nie słuchając ich. To idealny materiał na dyktatora, chyba że znajdzie się ktoś, kto pohamuje jego zapędy. Inaczej Tim ciągle będzie rządzić. Chociaż w tej rodzinie nie ma mowy o cieple domowego ogniska ani o miłości. Dzieci uznają, że lepiej by im było, gdyby były sierotami (to plan, który da się zrealizować, wystarczy podsunąć rodzicom pomysł dalekiego wyjazdu, najlepiej do jakiegoś niebezpiecznego i egzotycznego kraju: na pewno dadzą upust szaleństwom i wpędzą się w kłopoty, z których nie uda się im już wykaraskać). Z kolei dorośli uznają, że latorośle ich ograniczyły i marzą o wyzwoleniu się z niewygodnego układu. Najchętniej wyjechaliby jak najdalej, spełniając swoje marzenia, a dom – razem z dziećmi – sprzedali. Żeby zachować pozory, państwo Willoughby zatrudniają Nianię, która zaopiekuje się koszmarną czwórką. Niania automatycznie zmienia rozkład sił – to ta postać, której do tej pory brakowało do zaprowadzenia porządków.

Jest przede wszystkim śmiesznie. Autorka zdaje sobie sprawę, że dzieci nie uwierzą jej w pomysł tak poważnego rozpadu w rodzinie, dlatego może do woli wyostrzać sytuację. Ale poza dowcipem liczy się tu jeszcze nawiązanie do klasyki literackiej. Bardzo często bohaterowie – wprost albo aluzyjnie – odwołują się do książek dla dzieci i to w sposób, który zachęci odbiorców do pójścia w ich czytelnicze ślady. Spis lektur podany jest na końcu książki i zawiera tomy oraz historie, które po prostu trzeba znać – i które na pewno przypadną do gustu maluchom. Lois Lowry nie wygłupia się zatem dla samego wygłupu, a chociaż rezygnuje z kwestii wychowawczych, udaje jej się bardzo mocno podkreślać znaczenie literatury. Czyta się dla siebie – a nie dlatego, że trzeba. To robią bohaterowie i do tego przekonają odbiorców.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,