C. L. Taylor: Teraz zaśniesz. Albatros, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
C. L. Taylor operuje prostymi chwytami. W „Teraz zaśniesz” nie szykuje swoim bohaterom niespodzianek, a to oznacza, że nieco trudniej jej będzie przekonać odbiorców, że powinni czuć strach czy przejęcie losami postaci. Wszystko zaczyna się od tragicznego wypadku. Anna prowadzi samochód: jest zmęczona, pada grad, fatalne warunki na drodze sprawiają, że kobiecie trudno się skupić. Wjeżdża pod ciężarówkę i wprawdzie wychodzi z tego cało, ale giną jej przyjaciele. Od tamtej pory Anna słyszy ich głosy i bez przerwy mierzy się z poczuciem winy, które z czasem wcale nie słabnie. Bohaterka postanawia przenieść się na wyspę: tu zostaje recepcjonistką w hotelu i ma nadzieję, że nie dopadnie jej przeszłość. Co oczywiste – nie uwolni się od minionych wydarzeń. A pierwsze zdanie powieści, „Jeśli to czytacie, to znaczy, że nie żyję”, będzie dla odbiorców sygnałem nieuchronnego.
C. L. Taylor nie ucieka od konwencji: na wyspie pojawiają się kolejni hotelowi goście, kilka osób, które zostały wymienione w pożegnalnym liście Anny. Spędzają razem czas, chociaż nie są przekonani co do towarzystwa. Co więcej – tu niemal każdy coś ukrywa lub gra kogoś innego. Żeby zagęścić sytuację, autorka wymyśla sztorm – przez kilka dni wyspa będzie naprawdę odcięta od świata, nie da się z niej wydostać. To w sam raz na klimat thrillera – tyle tylko, że zabieg jest dość oklepany i niekoniecznie wydobędzie z odbiorców takie emocje, jakie Taylor sobie założyła. Na wyspie dzieją się dziwne rzeczy. Mnożą się oskarżenia, bohaterowie przestają sobie wzajemnie ufać, co więcej: robią wszystko, żeby resztki zaufania podkopać. Nie ma sojuszy, każdy stanowi zagrożenie. W tym wszystkim jest jeszcze Anna, której pamięć poraniona przez traumę nie pozwala na osiągnięcie upragnionego spokoju. Najwyraźniej ktoś tu próbuje na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość. Giną ludzie. A warunki nie sprzyjają prowadzeniu amatorskiego śledztwa. Istnieją poważne powody, żeby zacząć się bać. Przekonają się o tym czytelnicy, chociaż niekoniecznie podzielą uczucia postaci.
A niekoniecznie podzielą, ponieważ autorka skupia się bardziej na rejestrowaniu wydarzeń niż na przekonującym ich opisaniu. Narracja w dużej części bazuje tutaj na dialogach lub na bardzo prostych opisach. Nie imponuje Taylor sposobem prowadzenia opowieści, nie ma żadnych środków, którymi przyciągnie czytelników spragnionych bardziej ambitnej rozrywki. Tworzy po prostu thriller dla mas, z pełną świadomością, że jej produkcja zostanie dość szybko zapomniana: wpisuje się w znane konwencje i nie przejmuje wtórnością. Takich historii jak „Teraz zaśniesz” jest na rynku sporo, nie da się wskazać jednej cechy, która by tę akurat książkę wyróżniała. C. L. Taylor pisze dość zachowawczo, takie podejście uniemożliwia zatem zauważenie tomu na rynku. Owszem, można sprawdzić, jak potoczy się fabuła, ale z samych pojedynczych rozdziałów zbyt dużej lekturowej radości odbiorcy mieć nie będą – przynajmniej nie ci, dla których tekst jest równie ważny jak fabuła. Upraszczanie do granic możliwości przekreśla niemal automatycznie możliwość zastanawiania się nad problemami postaci – tu dylematy i niesnaski wydają się po prostu nieprawdziwe, z racji tempa, w jakim zostają przedstawiane czytelnikom.