David Roberts: Sufrażystki i sufrażetki. Walka o równość. Egmont, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
David Roberts swoją publikacją „Sufrażystki i sufrażetki” wpisuje się w ogólny trend w literaturze czwartej, żeby pokazywać dzieciom odważne, silne i mądre kobiety walczące o równe prawa. Ucieka od terminu „feminizm”, żeby chociaż trochę móc zaintrygować „innością” (jeśli może dzięki tak prostemu zabiegowi uniknąć znużenia czytelników i sprawić, że z ciekawości sięgną po tom – to doskonale). Następnie decyduje się na chronologiczną opowieść i wprowadzanie coraz to nowych faktów oraz minibiografii do świadomości dzieci.
We wstępie tłumaczy się z zainteresowań tematyką sufrażystek, opowiada odbiorcom, dlaczego i od kiedy zabrał się za popularyzowanie takich wiadomości – a przydałoby się potraktować to miejsce w książce nie tylko jako możliwość wprowadzenia autobiograficznego szczegółu, wątku osobistego, który zastępuje przedstawienie się autora (później na autoprezentację nie ma już miejsca), ale i jako miejsce na pewne wyjaśnienia. Bo tak na przykład używa Roberts nazw sufrażystki i sufrażetki obok siebie – ale o sufrażystkach opowiada na początku, a o sufrażetkach dość długo nie wspomina (wiadomo, że kieruje się względami chronologicznymi, musi dojść do odpowiedniego momentu w historii, żeby wprowadzić obszerne wyjaśnienie – ale przydałby się jakikolwiek przypis czy wzmianka o tym, że kolejne pojęcie zostanie rozwinięte później. Przy większości biogramów pojawia się też adnotacja „więziona i przymusowo karmiona” – i tu znowu autor trzyma młodych (!) odbiorców w niepewności aż do strony 62 – tutaj motyw przedstawi w stopniu wręcz przesadnie rozbudowanym, ale szkoda, że nie zaznacza wcześniej, że takiej informacji można się spodziewać – nie jest to oczywiste, a wytrąca z lektury.
Na osi czasu umieszcza autor ważne momenty z walki o prawa kobiet, sceny lub sylwetki, które obudowuje większą narracją. Opowiada, co się działo, jakie były nastroje społeczne, jakie charakterystyczne terminy czy zachowania wpisały się w historię sufrażystek, co stało się ich symbolem. Pomaga małym odbiorcom zrozumieć postawy i pojęcia, a przy okazji też tłumaczy, dlaczego w ogóle należało o prawa kobiet walczyć – i kim były wojowniczki (oraz wojownicy, bo przecież i niektórzy panowie przyłączali się do działań). Poza rozbudowanymi rozdziałami oferuje się też czytelnikom szereg „prezentacji”: pojawia się na rozkładówkach wiele drobnych portretów rysunkowych przedstawiających kolejne sufrażystki i sufrażetki (oraz ich zwolenników) wraz z krótkim biogramem, informacją, czym się wsławiły. To sposób na dokonanie błyskawicznego przeglądu sylwetek kobiet – prosta prezentacja dla niewtajemniczonych.
„Sufrażystki i sufrażetki” to tom bardzo duży jak na literaturę czwartą, nie dość, że wielkoformatowy, to jeszcze dość spory objętościowo. Zawiera mnóstwo informacji na temat działalności sufrażystek i sufrażetek – dzięki ujęciu chronologicznemu i rozpisaniu wydarzeń na kolejne punkty z historii łatwiej Robertsowi przedstawić szczegóły dotyczące walki o prawa kobiet, a odbiorcom – zapamiętywać informacje. Ale jest to też popis ilustratorski: David Roberts zajmuje się stroną graficzną, przedstawia i kolejne bohaterki opowieści, i… sytuacje, w których musiały brać udział (czasami to sceny z bezpośrednich starć albo z więziennej codzienności). Tak autor może wbić się w pamięć czytelników i sprawić, że temat walki o równość stanie się dla nich ważny.