Durian Sukegawa: Kwiat wiśni i czerwona fasola. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2018 – pisze Izabela Mikrut
Kiedy gotuje się ziarna fasoli, trzeba się im uważnie przyglądać. Należy słuchać, co mają do powiedzenia, sprawdzać każde z osobna i wyławiać te nieidealne. Tak twierdzi Tokue – która od pięćdziesięciu lat przygotowuje dorayaki i inne delikatesy, więc doskonale wie, jak wydobywać najlepsze smaki. Tokue ma doświadczenie, czas i cierpliwość, ale nikt nie chce jej zatrudnić, między innymi z racji wieku. W ludziach budzi lęk nie tylko dlatego, że jest stara: ma powykrzywiane palce, a to oznaka poważnej choroby. Społeczeństwo nie jest ciekawe jej historii i nie pozwoli, by Tokue odnalazła szczęście. Absolutnym przeciwieństwem tej postaci jest Sentaro, sprzedawca dorayaki w przydrożnym barze. Sentaro nie dba ani o jakość składników, ani o relacje z klientami. Nie lubi gotować, musi po prostu jakoś zarabiać na życie. Od Tokue może się wiele nauczyć, nie tylko w kwestiach kulinarnych, bo i egzystencjalnych. Na tej dwójce skupia się uwaga czytelników tomu „Kwiat wiśni i czerwona fasola”. Autor, Durian Sukegawa, proponuje relację niespieszną i fabularnie nieskomplikowaną, ale bardzo sugestywną. Gdyby nie to, że opublikowana została w dość niszowym wydawnictwie, które nie organizuje wielkich akcji marketingowych, zrobiłaby furorę wśród odbiorców. I tak ma szansę podbić serca czytelników. Obliczona jest na wywoływanie wzruszeń i na sugerowanie, co w życiu jest najważniejsze. Nie ma tu mowy o nudzie, mimo że tempo przestaje być dla autora czynnikiem znaczącym.
Stara i przez nikogo w pracy niechciana kobieta potrzebuje – z różnych względów – kontaktu z innymi. Szuka wsparcia i towarzystwa, w zamian może nawet zrezygnować ze sporej części wynagrodzenia. Możliwość rozmowy z ludźmi to wystarczająca nagroda i motywacja do działania. Tokue oferuje w zamian bezcenną wiedzę. Decyduje się na radykalny krok – żeby zasmakować szczęścia. U schyłku życia nie chce już bezczynnie czekać na poprawę losu. Z kolei Sentaro symbolizuje dzisiejsze czasy: pośpiech, niedokładność czy brak szacunku dla przeszłości. Nie wie nawet, że z takiego nonszalanckiego podejścia bierze się spora część jego kłopotów. Nie ma też pojęcia, że da się temu zaradzić dzięki wzmożonej uważności. Nie ma czasu na eksperymenty. Ideę slow-life musi dopiero poznać, przejąć od swojej pracownicy.
„Kwiat wiśni i czerwona fasola” to powieść krótka, niespieszna i bardzo apetyczna. Trochę autor nawiązuje do modnych ostatnio obyczajówek kulinarnych, w których jedzenie przyrządzane z pasją i bez stresu pomaga w pokonywaniu życiowych trudności. Mimo, że to podejście trochę naiwne, jest wskazówką do zastosowania przez odbiorców właściwie od razu: z pewnością nie zaszkodzi, może pozwoli złapać trochę oddechu, pokaże inną, spokojniejszą drogę działania. Uświadomi, że nie zawsze warto szukać alternatywy, wystarczy zwolnić w pogoni za pieniędzmi, skupić się na budowaniu relacji międzyludzkich. Odniesie się do szkodliwości oceniania po pozorach – bo chociaż większości odbiorców łatwo będzie zrozumieć społeczny lęk prowadzący w konsekwencji do krzywdy Tokue, to jednak sama kobieta też budzi współczucie i chęć niesienia pomocy.
Sukegawa w pozornie prostej opowieści otwiera naprawdę wiele tematów do przemyślenia, podsuwa czytelnikom skomplikowane wybory, dylematy psychologiczne (i socjologiczne) oraz wyzwania. Stawia swoich bohaterów przed potężną próbą, zmusza do podjęcia dyskusji o granicach wolności. Tutaj dobre rozwiązania właściwie nie istnieją, w szerokiej perspektywie utopia nie jest możliwa. A przecież autor buduje dla postaci przedziwny azyl, na moment dostarcza im spokoju i wsparcia. Idea slow life w takim wydaniu zamienia się w pełną emocji przygodę. Sukegawa nie tylko ma do opowiedzenia ważną historię: przede wszystkim potrafi ją opowiedzieć.