„Zabawa” Marka Modzelewskiego w reż. Izy Kuny w Teatrze Polonia w Warszawie – pisze Magda Kuydowicz
„W co grają ludzie” to książka znanego psychiatry amerykańskiego Erica Berna o stosunkach międzyludzkich. Opisana w kategorii tak zwanej ”analizy transakcyjnej”. Berne omawia w niej typowe sytuacje społeczne, ujmując je w konwencji „gier”. Uczy sposobów poprawy wzajemnych kontaktów między ludźmi. Jej lektura pozwala lepiej zrozumieć zarówno siebie, jak i drugiego człowieka.
Wydaje się, że bohaterowie spektaklu Marka Modzelewskiego „Zabawa” w reżyserii Izy Kuny nie czytali tej książki. Ich konflikt powoli nabrzmiewa i wreszcie wybucha na oczach widzów. Prowadzą ze sobą okrutną grę. Nie potrafią i chyba nawet nie chcą już się ze sobą dogadać. Jedyną spełnioną sferą w ich związku jest udany seks.
Pisarka Ola (świetna Anna Moskal) i jej partner – reżyser teatralny Robert (znakomity w roli psychicznego potwora Marcin Perchuć), tworzą tak zwaną „pachworkową rodzinę”. Oboje mają dzieci, ale córka Oli Klaudia nie opuszcza swojego pokoju, a syn Roberta – Piotrek – tylko wydzwania do ojca, ale nie spędza z nim czasu. Tymczasem Ola i Robert postanowili, że spędzą Wigilię z Sylwestrem na Mazurach, w swojej nowej posiadłości. Że będzie im tam rodzinnie i miło. Niestety tak się nie dzieje. Każdy temat rozmowy prowadzi nieuchronnie do konfliktu między partnerami. Oboje mają silne osobowości, a Robert w ciągu kilku sekund zamienia się w prawdziwego potwora. Nie jest mu obca przemoc psychiczna i fizyczna. A przede wszystkim kłamie, bo boi się konfrontacji z prawdą o swoim związku, rodzinie czy sytuacji w pracy. Uznany za zdolnego reżysera od lat nie zrobił niczego wartościowego dla teatru. Ola pije wino od rana i pali jak smok, by zagłuszyć wewnętrzny, trawiący ją niepokój. Męczy ją poczucie winy wobec córki, która nie dogaduje się z Robertem. Ponadto czuje, że Klaudia jej nie kocha. Niby córkę docenia i potrafi na zawołanie wyliczyć jej zalety, ale – niestety – nie umie się z nią porozumieć. Atakuje więc Roberta i jego syna Piotrka. Ponadto czuje, że Robert ją zdradza z młodszymi od niej serialowymi aktorkami. Ma obsesję na punkcie bycia szczupłą, więc cały dzień nic nie je, a potem rzuca się na cały pokarm jaki znajdzie w lodówce.
Kolacja wigilijna to ich rodzinna porażka. Piotrek zostaje w Warszawie z matką, Klaudia skłócona z Robertem nie zamierza zjeść z nimi uroczystej kolacji. Niespodziewanie do domu puka młody mężczyzna, który od razu w drzwiach traci przytomność. Ola i Robert na początku nieporadnie, przekrzykując się nawzajem, próbują udzielić mu pomocy. Ale finalnie rozpoczynają ze sobą wojnę na słowa. Ola zarzuca Robertowi ksenofobię, a on jej rasizm. Mężczyzna (Bartosz Sak, absolwent PWSFTiTV im. Leona Schillera w Łodzi) nieruchomo leży na podłodze – przenoszą więc go na kanapę i przebierają w suche ubrania. Potem lawina zdarzeń uruchamia jego także i okazuje się, że wszyscy biorą udział w upiornej psychozabawie.
Zalet tego spektaklu jest wiele. Przede wszystkim świetne teksty dialogów Marka Modzelewskiego, znakomita gra aktorów oraz reżyseria Izy Kuny. Nerwowe, nieustannie wyczuwalne napięcie i szalone tempo gry Anny Moskal i Marcina Perchucia to jej zasługa.
Ponadto spektakl jest grany na małej scenie w foyer – obserwujemy aktorów przy stole wigilijnym tuż obok foteli widowni. Nieustające falowanie nastrojów, a także zwroty akcji są tak wyczuwalne i obecne, że sami widzowie czują się chwilami nieswojo. Nieuchronnie narzuca się pytania – czy nie zachowuję się podobnie?, co przegapiłam w relacji z bliskim mi człowiekiem? Choć minęły już dwa lata od premiery spektaklu, to grany jest zawsze przy pełnej widowni. Warto go zobaczyć w niedzielne popołudnie, by potem znaleźć czas z bliskimi na spokojną rozmowę. Choćby o teatrze.
Fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska