Recenzje

Zagadki codzienności

O spektaklu „Detektyw Pozytywka” w reż. Katarzyny Deszcz w Teatrze Groteska w Krakowie pisze Piotr Gaszczyński.

Każdy, kto wychowywał się na blokowisku bądź na podwórkach kamienic wie, że najbardziej spektakularne i niesamowite historie działy się właśnie tam – gdzieś pomiędzy sznurkiem z praniem a dozorcą z miotłą, obok tajemniczego sąsiada, któremu dokuczały dzieciaki i pod czujnym okiem „emerytowanych monitoringów”, wyglądających zza firanki  w kuchni (koniecznie uciętej do połowy okna!). I choć takich podwórek już nie ma, to seria książek o Detektywie Pozytywce podbija serca współczesnych dzieci. Historia nieco pokracznego, ale niezwykle uroczego śledczego pokazuje, że poszukiwanie przygód można, a nawet trzeba zacząć od rozejrzenia się wokół siebie.

To, co rzuca się w oczy od początku spektaklu, to dbałość o szczegóły w kontekście scenograficznym i kostiumowym (oba aspekty Anna Sekuła). Umiejętne wypełnienie przestrzeni sceny pozwoliło na oglądanie podwórka i wszystkich jego zakamarków praktycznie z każdego miejsca widowni. Kamienica i jej mieszkańcy tworzą wielobarwną wspólnotę, pełną emocji, na którą składają się mieszkańcy o różnych cechach charakteru, uzewnętrzniających się już na poziomie czy to kolorystyki poszczególnych części sceny, czy wyglądu postaci.

Tytułowy detektyw (Lech Walicki) na każdym kroku pomaga swojej mikrospołeczności w rozwiązywaniu zagadek np. zagubionej skarpetki czy poszukiwania sprawców napisów na murach w dodatku z błędami ortograficznymi. Niemal za każdym razem, gdy udaje mu się wyjaśnić tajemniczą sprawę, wchodzi w interakcję z najmłodszą publicznością, by wytłumaczyć swój tok rozumowania (ścieżkę dedukcji). Zdarza się,                      że w spektaklach dla dzieci wrzucanie tego typu edukacyjnych przerywników wypada nieco sztucznie. Tu udało się uniknąć infantylnego akademizmu na rzecz ciekawych anegdot. Bohater nie tracił na swojej „Pozytywkowości” kiedy tłumaczył dzieciakom np. dlaczego w czarnej beczce wzrosła temperatura wody lub gdy objaśniał ruch obrotowy i obiegowy naszej planety.

Drugą ważną postacią przedstawienia jest Martwiak (Bartosz Watemborski) – swoisty nemezis Pozytywki. Stylizowany na Szpiega z Krainy Deszczowców (ukłon w stronę starszej widowni?) dwoi się i troi by tylko zaszkodzić swojemu rywalowi. Jest to postać, która swoją gibkością, mimiką i umiejętnościami rozbawienia do łez, z pewnością zapada w pamięć na długo. Widać, że zaszczytna rola szwarzcharaketru bawi aktora i czuje się w niej znakomicie.

Last but not least należy wspomnieć o tych, bez których walka dwóch przeciwstawnych sił nie miałaby sensu. Nauczycielka Pani Ryczaj (Oliwia Jakubik-Pękala), wścibska Pani Majewska (Małgorzata Hachlowska), Pan Mietek Dozorca (Krzysztof Grygier) czy przede wszystkim dzieciaki: Zuzia (Diana Jędrzejewska), Dominik (Olga Przeklasa), Asia (Dominika Guzek) i ich z punktu widzenia dorosłego drobne perypetie, napędzają akcję spektaklu. Tworząc przezabawne tło dla działań dobrego i złego bohatera nie zapominają o tym, by odcisnąć swoje „ja” w historii spektaklu.

Detektyw Pozytywka jest przede wszystkim przedstawieniem o magii dzieciństwa, gdzie nawet najdrobniejsze rzeczy mogą urastać do rozmiarów problemu najwyższej wagi. To także ważna lekcja dla dorosłych, by nie bagatelizować spraw trapiących najmłodszych, ale znaleźć w sobie tyle pokładów energii, by w sposób ciekawy, a zarazem prosty, objaśniać jak działa świat. Niby dziecinnie proste, ale tak się nam tylko wydaje.

fot. Anna Kaczmarz

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , , , , , , ,