Recenzje

Zajmij się teatrem

Teatr Klinika Lalek. 30 lat fantastycznej odysei w świecie sztuki. Fundacja na Rzecz Wspierania Kultur Alternatywnych i Ekologicznych, Wolimierz 2018 – pisze Izabela Mikrut

Najlepszy teatr rodzi się z pasji. Zawsze ci, którzy mają energię, pomysły i entuzjazm osiągają więcej niż czekający na role i propozycje. Teatr Klinika Lalek jest najlepszym przykładem takich działań wykraczających poza konwencję. Stworzony przez grupę przyjaciół i konsekwentnie traktujący pomysły na spektakle wizjonersko a nie rzemieślniczo – przetrwał przez lata. Z okazji trzydziestolecia założenia Kliniki ukazała się publikacja gromadząca wspomnienia i refleksje najważniejszych członków ekipy – oraz zestaw zdjęć z archiwum. Nie jest to w żadnym wypadku zapis pełnej historii grupy ani też kompendium wiedzy o artystach, nie ma w nim dążenia do porządkowania wiadomości i tworzenia kroniki. Całe towarzystwo doskonale się bawi – ta atmosfera przenosi się na tekst. Zamiast zbioru wiadomości – barwny chaos, zamiast podsumowań – wspomnienia. Wszystko zyskuje rację bytu w tomie dzięki wzajemnym relacjom, radości i twórczym działaniom. Książka składa się z pojedynczych całostkowych opowieści: każdy dopuszczony do głosu, niezależnie, aktor, animator czy twórca lalek – może zrelacjonować historię teatru przez pryzmat własnych dokonań. Z tego powodu rytm stale się zmienia, podobnie jak rozkład punktów kulminacyjnych.

Zespół z dystansu przypomina hipisowską komunę – jest tu gwarno, kolorowo i ciekawie, nikt nie posługuje się kliszami myślowymi ani nie podąża utartymi szlakami. Ekipa wzajemnie się nakręca: jest tu niekwestionowany lider, założyciel grupy, ale pozostali artyści mogą bez problemów realizować swoje pasje i wykorzystywać umiejętności do ulepszania teatralnej oferty. Gdzieś pobrzmiewają echa ludycznych zabaw i środki ekspresji wykraczające poza to, co obecne w zwykłych teatrach instytucjonalnych. Pojawia się fascynacja materiałami (lalki na ogromnych rusztowaniach) i możliwościami animowania – ale również uwielbienie dla środków pirotechnicznych. Olbrzymie ogniska w określonym kształcie mogą uzupełniać widowisko, w niektórych ludziach budzą grozę albo wyzwalają protesty władz – innym razem służą jako wyraz artyzmu i przenoszą dodatkowe treści. Gigantyczne lalki (zwłaszcza głowy oraz dłonie) zmieniają możliwości przekazywanych znaczeń, ale też stają się wyznacznikiem grupy, cechą charakterystyczną dla samego teatru. Przyciągają wzrok. Podobnie zresztą jak rozmaite “maszyny” czy rekwizyty wprowadzane do przedstawień – o wielkim rowerze opowiadają na przykład jeżdżące na nim artystki. To znowu sygnał sceniczności, konwencji przełamującej rutynę. Zapadający w pamięć i przedstawiający fantazję bez ograniczeń. Bo w końcu tu wszystko da się zrealizować. I to dążenie do spełniania artystycznych marzeń wydaje się stać w sprzeczności z gwarnym chaosem. Bezład, umiłowanie do przebieranek, stawianie na oryginalny wygląd, włączanie w akcję dzieci, które mogą realizować swoje pomysły – Teatr Klinika Lalek to zjawisko niemal nie do powtórzenia. Autorzy kolejnych wspomnień pokazują w opowieściach swoją rolę w teatrze, ale zwracają także uwagę na działania i relacje innych, przedstawiają zatem odbiorcom pewną część funkcjonowania teatru. Nie tylko tę towarzyską – wprawdzie jednych najbardziej kusi to, co w płaszczyźnie międzyludzkiej, ale już drudzy docenią przygodę z Kliniką Lalek ze względu na podróże. Niektórzy otwarcie mówią, że tylko nieliczni mogliby się utrzymywać z występowania w spektaklach tej grupy – ale dla większości ważniejsza okazuje się dobra zabawa. Zdarza się, że ktoś połączy Wolimierz z kompleksami wobec ośrodków w wielkich miastach, ale nie ma powodów do wstydu: teatralizacja w każdym aspekcie życia pokazuje sens poszukiwań, ale i charaktery twórców.

Książka pełna jest zdjęć i gdyby jej twórcy chcieli postawić na dodawanie do wspomnień także faktów czy podsumowań, z łatwością zyskaliby miejsce choćby tam, gdzie cytaty powiększoną nienaturalnie czcionką stanowią podpisy pod fotografiami. Czasem też niepotrzebnie słabe – czyli amatorskie – ujęcia, nieostre, źle skadrowane itp. – zostają powiększone. Przydają się kadry z archiwum teatru, co do tego nie ma żadnych wątpliwości, zwłaszcza gdy widzi się rozmach artystyczny albo pomysłowość – ale te zabiegi nie wszystkim zdjęciom się przysłużą. Zamienia się publikacja momentami w album. Przez cały czas jest miłą pamiątką dla twórców Teatru Klinika Lalek.

Komentarze
Udostepnij
Tags: , ,