„Inteligenci” Marka Modzelewskiego w reż. Radosława B. Maciąga na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże w Sopocie – pisze Magda Mielke.
„Inteligenci” Marka Modzelewskiego w reżyserii Radosława Maciąga, wystawieni na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże, to spektakl, który próbuje diagnozować bardzo aktualną polską rzeczywistość. Poza ponurymi obserwacjami i wtórnymi wnioskami, przedstawienie kreuje uproszczony obraz kolejnych podziałów.
Sztuka Marka Modzelewskiego opiera się na dychotomicznym podziale na lewicę i prawicę. Lewica to Anna i Szczepan, małżeństwo dziennikarzy w średnim wieku, których autor zalicza do klasy średniej wyższej. Prawica to Bożena – siostra Anny, jej mąż – były milicjant oraz matka kobiet. Wymykają się temu podziałowi dzieci Anny i Szczepana: wkraczający w dorosłość, zbuntowany Łukasz i młodszy Maks – mający przystąpić do pierwszej komunii świętej. To właśnie wokół zdarzeń dotyczących obojga chłopców utkano główną nić fabularną. Komunia stanowi źródło rozpaczy Anny, która nie tak przecież wychowała syna, żeby chciał on brać udział w jakichś bezsensownych obrzędach. Bardziej wyrozumiały jest w tym wypadku Szczepan – momentami wpisujący się w archetyp ojca z „Moralności pani Dulskiej”, skrywający się w cieniu apodyktycznej żony, pozostawiający jej pole do popisu – w tym wypadku do podejmowania decyzji dotyczących wychowywania dzieci. Nie widzi on przeszkód w tym, aby pozwolić chłopcom na bycie innymi od siebie, w ten sposób – w myśl zasady: ani mu to pomoże, ani zaszkodzi – młodszy syn ma przystąpić do komunii. I choć w tej kwestii racja zdaje się stać po stronie Anki, która trafnie demaskuje motywacje kryjące się za postępowaniem syna, nie ma tu miejsca na satysfakcję, ponieważ szybko nadchodzi następny zawód, tym razem związany ze starszym synem. Wracający z imprezy chłopak, rozczaruje ją swoim – eufemistycznie mówiąc – nietolerancyjnym postępowaniem.
W dekoracjach Dominiki Nikiel – modnym salonie z Ikei – jest miejsce na tanie reprodukcje, które kupić można w każdym sklepie wnętrzarskim, wypisane na ścianie, kiczowate motto, pełniące jedynie funkcję dekoracji, uszeregowane kolorystycznie książki, a przede wszystkim wśród często polewanego alkoholu i palonej marihuany – ukazanych zostało kilka zwykłych dni z życia rodziny, jakich teoretycznie wiele. Przez tę tanią dość metaforę, twórcy w jasny sposób demaskują fasady życia „Inteligentów”, którzy mówią pustymi frazesami i głośno wypowiadają modne poglądy. Są eco, nie jedzą mięsa, nie wierzą w Boga, wspierają czarny protest i #metoo, szanują homoseksualistów, „czarnych i ciapatych”, tylko z własną, katolicką rodziną mają problem. Nieustannie wyśmiewają się z prostej, bogobojnej Bożeny, wielką tragedię upatrują w tym, że młodszy syn wyraża chęć przystąpienia do komunii, dołączenia do harcerstwa czy zadawania się z dziećmi z nieodpowiednich domów. W obliczu rodzinnego kryzysu zostaje zdemaskowana ich tolerancyjność, która nie pozwala na to, aby wysłuchać pragnień własnych dzieci, pozwolić im na bycie nieco innymi od rodziców. Co więcej, to właśnie dziecko z takiego domu, dziecko takich rodziców okazuje się homofobem, ksenofobem i rasistą, dopuszcza się czynu stanowiącego gwałt na wartościach wyniesionych z domu.
Choć tekst Marka Modzelewskiego ma bardzo dobre momenty demaskujące to, co często dziś mówimy czy słyszymy, zbudowany jest na ironicznych dialogach i groteskowo ukazuje aktualną rzeczywistość, to jego inscenizacja nie jest już tak gorzka i błyskotliwa. Pomimo ciekawych zabiegów scenograficznych, zrywających z realistyczną konwencją całości – wyznaczonej czerwonym sznurkiem czwartej ściany, która zostaje przekroczona czy podwieszonego sufitu, który staje się ekranem, na którym wyświetlane są zabawne animacje stanowiące spoiler dla kolejnych aktów sztuki, umowność gry aktorskiej czy ruchu scenograficznego została zastąpiona działaniami wprost, co w połączeniu z ilością informacji, mocno zbliża spektakl w kierunku taniej serialowości.
Przede wszystkim spektakl wypada nierówno pod względem aktorskim. Bożena, kreowana przez Monikę Chomicką-Szymaniak, to postać do bólu stereotypowa, dość papierowa i jednoznacznie komediowa, nie mająca za wiele do zaprezentowania, a i tak, dzięki umiejętnościom aktorki wypadająca lekko i zabawnie. Adam Turczyk, nowy nabytek w zespole Teatru Wybrzeże, ma ciekawsze zadanie, a także kreuje jeden z mocniejszym momentów przedstawienia, gdy przekracza czwartą ścianę i z monologiem kierowanym do rodziców, w prowokacyjny sposób zwraca się wprost do widzów. Marek Tynda w roli ojca-luzaka jest bardzo przekonujący. Niuansuje swoją postać, balansując pomiędzy wymigującym się od spraw rodzinnych, zgorzkniałym i ironicznym obserwatorem zdarzeń, a zaangażowanym i przejętym losami świata odpowiedzialnym rodzicem. Najmniej spójną postacią jest matka, grana przez Sylwię Górę-Weber, która mając najciekawsze zadanie do wykonania, wychodzi z niego najmniej zwycięsko. Trzymająca rodzinę w ryzach kobieta, odsłania kolejne niewiadome, czające się pod maską silnej, współczesnej kobiety. To ona stanowi motor napędzający kolejne sceniczne sytuacje. W wielu momentach jej egzaltacja sprawia, że wypada po prostu sztucznie. Interesującą, wzbudzającą najwięcej uczuć postać przerysowuje do granic wiarygodności.
Problemy, z którymi musi mierzyć się współczesny świat, zostały upchnięte w przykład jednej, scenicznej rodziny. W ciągu 80 minut wypływa coraz więcej rodzinnych intryg, a także kolejno demaskowane są poglądy, za którymi niekiedy nie stoi nic poza pustymi frazesami. I choć ogląda się to dobrze, takie napiętrzenie zdarzeń i uproszczenie stanu rzeczy sprawia, że „Inteligenci” tracą moc przekonywania. Absurdem godnym Monty Pythona jest zaś fakt, że tragikomiczna sztuka zdaje się ferować poglądom, iż po zdemaskowaniu pustości osądów „Inteligentów”, pozostają jedynie wartości wynoszone z katolickich domów, a bezstresowe wychowanie w wolnościowym stylu prowadzi do degeneracji. Chyba nie o taki uproszczony obraz rzeczywistości chodziło.
Fot. Dominik Weber
Magda Mielke – absolwentka Dziennikarstwa i studentka Filmoznawstwa na Uniwersytecie Gdańskim. Recenzentka filmowa i teatralna, miłośniczka współczesnej literatury.