Recenzje

Zmiany uczuć

Danuta Awolusi: Macochy. Prószyński i S-ka, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Danuta Awolusi proponuje odbiorczyniom powieść psychologiczną i dokładne analizy codzienności bohaterek. Są w „Macochach” dwie kobiety, Anita i Nadia – skłócone od dzieciństwa siostry, które niespecjalnie mają ochotę na podtrzymywanie kontaktów. Obie trafiają jednak do grupy Macochy Polska i obie potrzebują wsparcia w walce o własne szczęście rodzinne. O trudnych doświadczeniach mówią na forum grupy, ale mają też prowadzić pamiętniki i w nich zwierzać się z uczuć, a do tego – nikt nie zabroni im rozmawiania ze znajomymi.

Danuta Awolusi tworzy zatem kilka płaszczyzn na wyznania, poza tym wprowadza również tradycyjną narrację, dzięki której czytelniczki podejrzą po prostu, co dzieje się w domach obu bohaterek – i samodzielnie wyrobią sobie zdanie na temat wydarzeń i relacji rodzinnych. Anita i Nadia są różne: jedna uporządkowana, zawsze wzorowa i idealna, druga – zbuntowana i zdystansowana. Jedna – z klasą, druga – raczej pozbawiona dobrego smaku. Każda inaczej spogląda na przeszłość i na wydarzenia, które doprowadziły ją do niewesołych wniosków na temat domu rodzinnego, ale nigdy nie konfrontowały ze sobą oczekiwań i nie przedstawiały sobie zastrzeżeń. Ucieczka stała się rozwiązaniem, ale nie na długo. Dzieci mężów tylko uwypuklają szereg problemów, chociaż na początku Anita i Nadia są przekonane, że to generatory kataklizmów.

Jedna z kobiet boryka się z Leosiem, kilkulatkiem, który nie umie nic sam zrobić, stosuje bierny opór, a do tego nie wykazuje ochoty do podjęcia jakiegokolwiek wysiłku poza graniem na tablecie i oglądaniem kreskówek. Druga ma dość Klaudii, pulchnej dwunastolatki, która zachowuje się agresywnie i pozwala sobie na wiele złośliwości wobec macochy. Oczywiście ojcowie w takich wypadkach wolą nie interweniować, usuwają się w cień i liczą na to, że problemy rozwiążą się same. Awolusi wybiera podobny scenariusz, żeby móc pokazać również podobieństwo różnych dróg destrukcji. Stopniowo zmienia front: najpierw przedstawia metody nakręcania się w nienawiści do drugiej strony (zarówno u dzieci, jak i u macoch), później – wprowadza delikatne sygnały możliwości dogadania się. Nie zapomina przy tym i o dramaturgii samej fabuły, chociaż w przypadku Leosia plany i pomysły są stanowczo zbyt racjonalne jak na malucha – i to malucha rozpieszczonego przez matkę. Niezależnie od (nie)prawdopodobieństwa Awolusi prowadzi narrację tak, by przytrzymać czytelniczki przy lekturze, mimo coraz dalej posuwającej się wiwisekcji. W tej opowieści nie ma mowy o wielkiej miłości rodem z naiwnych romansów, proza życia wkrada się w rzeczywistość bohaterek dość szybko. Nie ma co walczyć o związki z natury toksyczne, ale najpierw trzeba się przekonać o intencjach partnera. W „Macochach” przesłania są przewidywalne, więc dla czytelniczek zachętą do lektury będzie droga do takich odkryć – możliwość śledzenia problemów i niesnasek u bohaterek. Awolusi nie przyciąga ciepłem – a dylematami i codziennymi potyczkami, nie wprowadza pustych obietnic, woli za to skupić się na rozwijaniu relacji między macochami i pasierbami. Chociaż przedstawia temat w dość obszernej powieści, zaledwie go dotyka, w żadnym stopniu nie wyczerpuje. Nastawieniem na bezradność kobiet może jednak przekonać do siebie część odbiorczyń.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,