Recenzje

Znaczenia

Lucinda Riley: Sekret Heleny. Albatros, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Helena wybiera się na wakacje, do pensjonatu Pandora na Cyprze. Ta nazwa okazuje się znacząca: Pandora oznaczać będzie powrót do… dawnych problemów i niejasności. Wszystko bierze się z tego, że kobieta nie do końca jest uczciwa wobec bliskich. Nawet ich nie okłamuje, ale przemilcza pewne sprawy z dawnej przeszłości. Wszystko ożywa, kiedy kobieta trafia do miejsca, w którym zaczęła się jej przygoda. Teraz Helena jest szczęśliwą żoną i matką, jej syn jest już dorosły i… łudząco podobny do pewnego lokalnego przystojniaka. To rodzi oczywiście pytania o romanse z młodości. Tyle tylko, że kwestia ojcostwa to nie jedyny temat frapujący bliskich. Helena może zdecydować się na ujawnienie prawdy, jednak musi pamiętać o cenie takiego zachowania – wciąż wiele ma do stracenia.

„Sekret Heleny” to powieść, która ma dwie równoległe narracje. Jedną – trzecioosobową – wykorzystuje autorka po to, żeby nakreślić sytuację z zewnątrz. To standardowy sposób opisywania   powieściowej rzeczywistości, nic w nim niezwykłego, chyba że za niezwykłość uznać szczegółowość komentarzy. Z kolei druga narracja to opowieść chłopaka, syna Heleny, który w nastoletnich czasach próbuje odkryć swoją tożsamość, dowiedzieć się czegoś o sobie i sprawdzić, czego nie mówią mu dorośli. Alex prowadzi swój pamiętnik i z odczytywanych po latach zapisków dowiaduje się, co przeżywał. Przypomina sobie zarejestrowane, choćby nieświadomie, zjawiska i nadaje im nowy sens – po latach może więcej zrozumieć. Autoanalizy nie rozczarowują, chociaż zwykle przechodzenie do nastoletnich wynurzeń bywa dla autorów (i dla czytelników) wyzwaniem. Alex potrafi obserwować rzeczywistość, wyczulony jest – jako narrator – na wszelkie sygnały z zewnątrz, na nieprawidłowości lub potwierdzenia przypuszczeń. Chce prowadzić śledztwo, ale jednocześnie trochę boi się tego, co odkryje.

„Sekret Heleny” to książka, w której dzieje się – fabularnie – niezbyt wiele. Akcja rozciąga się w odległą przeszłość – teraźniejszość stanowi jedynie impuls do zmian i do poszukiwań. Retrospekcje pozwalają na odkrywanie tajemnic i na dotarcie do prawdy, którą przez wiele lat bohaterka maskowała. Teraz Helena staje przed bardzo trudnymi wyborami; z drogi, którą obrała, nie ma już odwrotu – jeżeli chce ocalić rodzinę, będzie musiała nauczyć się rozmawiać o najtrudniejszych kwestiach, ale też wystawiać się na oceny ze strony członków rodziny. Jeśli do tej pory Helena miała bezwzględne zaufanie męża i dzieci, teraz wszystko się zmienia. Nagle rodzina pojmuje, że Helena nie jest tym, za kogo ją brano. Jeden sekret pociąga za sobą konieczność ujawnienia następnych, a cierpliwość okłamywanych przez lata może się w końcu wyczerpać.

Lucinda Riley decyduje się na opowieść dosyć stonowaną – chociaż bohaterka będzie ujawniać – jedną po drugiej – prawdziwe rewelacje, to jednak czytelnikami to raczej nie wstrząśnie, nawet jeśli od początku będą przyglądać się tej postaci i jej kibicować. Helena daje się lubić, jest zwyczajna i popełnia błędy jak każdy, ale sama narracja wypada tak, że nie wyzwala silniejszych emocji nawet przy największych wstrząsach w życiorysie postaci. Ma na to wpływ również – między innymi – drobiazgowość w relacji. Riley chce jak najpełniej odzwierciedlać losy bohaterki i przyglądać się im z każdej możliwej perspektywy. Poświęca długie akapity na to, by opowiadać odbiorcom o rzeczywistości Heleny, ale także o jej przemyśleniach, o odczuciach i wrażeniach. To, co ulotne, tutaj nabiera charakteru wiadomości do odnotowania, autorka niekoniecznie chce oddzielać dane istotne od tych przypadkowych i mało znaczących. Skupia się na bohaterce do tego stopnia, że wydaje się, że zapomina o samej książce. Tworzy fabułę bardziej psychologiczną niż rozrywkową. To pozycja dla miłośników niespiesznych historii z komplikacjami obyczajowymi.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,