Recenzje

Zniknięcia

Katarzyna Berenika Miszczuk: Ja cię kocham, a ty miau. Komedia kryminalna. W.A.B., Warszawa 2020 – pisze Izabela Mikrut.

Dom na odludziu. Ekscentryczny starszy pan i dwóch służących – Janów. Dziesięcioro artystów, którzy przybywają, wyłonieni w nietypowym konkursie, żeby zaprezentować swoje umiejętności. Na miejscu nie dowiedzą się wszystkiego. Czeka ich rywalizacja jak w programach telewizyjnych, tyle tylko, że zasady mogą się w każdej chwili zmienić – ustala je wyłącznie gospodarz, a ten do sympatycznych nie należy. Co dalej – zna to każdy fan kryminałów: w takich warunkach już tylko krok do tego, by kolejni ludzie przepadali bez śladu. Atmosferę grozy podbija jedynie Lord, kot Ali. Lord wie, że pierwszy z artystów został zadźgany nożem. Ale nie mówi o tym nikomu, bo nie ma jak. Zwierza się jedynie czytelnikom – bo to Lord prowadzi narrację w „Ja cię kocham, a ty miau”.

Katarzyna Berenika Miszczuk łączy tu dwa znane wątki, z których pierwszy wydaje się tak oklepany, że już nie do użycia – a mowa tu o zamkniętym miejscu i znikaniu kolejnych osób – a drugi wydaje się tak naiwny, że zupełnie nie pasuje do kryminałów (chociaż szlaki przetarła Marta Matyszczak z psim narratorem – Guciem) – czyli oddanie głosu domowemu pupilowi. Te dwa wątki paradoksalnie nadają charakteru książce. I chociaż autorka dość pobieżnie traktuje wprowadzane kolejno do powieści tematy (nawet technikom twórczym nie poświęca więcej uwagi, chociaż na początku wydaje się, że stworzy traktat o nich) – potrafi rozbawić. Proponuje powieść rozrywkową, która nie udaje niczego „ponad” – ale to wystarczy czytelnikom, którzy szukają lekkiej kryminalnej historyjki ze śmiechem w tle.

Ala, właścicielka Lorda, jako jedyna nie popisuje się wymyślnymi rozwiązaniami w sztuce. Na co dzień tworzy obrazki do książek dla dzieci, a jako swoją specjalność podaje akwarele. Może jednak dzięki swojej wrażliwości stanąć w szranki z innymi twórcami, często bardziej pewnymi siebie. Lord od początku pobytu w willi odkrywa swoją drogę do wolności – przejścia szybami wentylacyjnymi pozwalają mu na śledzenie artystów i na zyskiwanie informacji, do jakich żaden uczestnik konkursu by nie doszedł samodzielnie. Pan Śmietański to człowiek tajemnica. Gdzieś w tle pobrzmiewa jego rzekoma fascynacja nazistami (ale tego wątku autorka nie chce rozwijać, tylko go nakreśla dla podsycenia atmosfery grozy), czasami wychodzą na jaw związane z nim niespodzianki – najważniejsza pozostanie jednak niedookreślona aż do finału książki. W śledztwo, którym bawi się Lord stopniowo włączają się różni artyści. Każdy ma inne strzępki informacji i każdy może z innej perspektywy oceniać sytuację. A że robi się niebezpiecznie – trzeba działać.

„Ja cię kocham, a ty miau” to historia niespecjalnie skomplikowana, za to ciekawie opracowana. Katarzyna Berenika Miszczuk przyciągnie do niej nie tylko kociarzy (chociaż wyszło jej przedstawianie paru zachowań kotów i interpretacji postaw zupełnie odmiennej od ludzkich ocen). Nie ma napychania śledztwa pobocznymi wątkami ani przepuszczania tomu przez klimaty noir, liczy się dobra zabawa (co prawda z kilkoma trupami, ale to w końcu w pewnym stopniu kryminał).

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,