Recenzje

Zwykłe życie

Barbara Rybałtowska: Co tu po nas zostanie. Saga część VIII. Axis Mundi 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Ósma część sagi Barbary Rybałtowskiej przynosi może rozwiązania w zakresie fabuły i egzystencji bohaterów (często to rozwiązania bardzo życiowe, więc niekoniecznie satysfakcjonujące poszukujących sielankowej obyczajówki czytelników), za to nie przynosi rozwoju w ramach warsztatowych poszukiwań. Rybałtowska pisze po swojemu, to znaczy – dość dowolnie traktuje czasy i stawia na sztuczne, literackie dialogi. Chropowatą narracją nie zawsze przekonuje do siebie, chyba że ktoś akurat odnalazł się w wybranej postaci i jest zainteresowany śledzeniem jej losów – wówczas nie będzie mu przeszkadzać żaden stylistyczny zgrzyt. Takich jest tu sporo, zupełnie jakby autorka nie potrafiła prowadzić transparentnej relacji. Niepotrzebnie zwraca uwagę na tekst kolejnymi niezręcznościami w ramach opowiadania o przedstawicielach rodu. Ma pomysły na fabułę (zaczerpnięte z życia, z typowych wydarzeń, które spotkać mogą każdą rodzinę), jednak nie potrafi ich sprzedawać.

„Co tu po nas zostanie” to zatem prosta relacja – wielowymiarowa za sprawą skupiania się na różnych postaciach, jednak raczej płaska w obrębie pojedynczych losów. Wydaje się ta książka stworzona pospiesznie, bez zacięcia literackiego i porządnej redakcji. Jedno jest pewne: jeśli kogoś nie przekonają pierwsze strony książki (jako próbka literackich umiejętności Barbary Rybałtowskiej) – do końca nie da się wstrzelić w rytm (szarpany) historii.

Sposób opowiadania to jedna rzecz – żeby go poprawić, trzeba by napisać całą książkę na nowo. A wtedy prawdopodobnie przepadłyby autorce sygnały życia z zewnątrz. Ostatni tom sagi obejmuje lata od początku XXI wieku do 2018 roku, więc można sprawdzić, jak zareagowała Barbara Rybałtowska – w narracji – między innymi na katastrofę prezydenckiego samolotu w Smoleńsku, ale i na śmierć „naszego papieża” – w nawiązaniach do „narodowych tragedii” autorka popada w mocno egzaltowany styl, każe bohaterkom opłakiwać nieżyjących, roztkliwia się w opowieści nad tym, co stracone. Ponieważ w zwykłym życiu postaci ma też sporo mrocznych momentów: prześciga się sama ze sobą w kolejnych chorobach, nowotworach, wizytach szpitalnych, drobnych nieszczęściach, tęsknotach itp. – niepotrzebne są dodatkowe punkty zmartwień. Jednak autorka bardzo chce odnieść się w książce do publicystyki, chce wyrazić własne zdanie (które – niestety – traktuje jak zdanie ogółu społeczeństwa). Trudno oprzeć się wrażeniu, że książka składa się z narzekań. Starsze pokolenie czuje się już niezdolne do samodzielnej egzystencji, a to automatycznie wywołuje szereg pretensji (wypowiedzianych lub nie) do życia i do młodszych przedstawicieli rodu – którzy powinni zapewnić należytą opiekę. Bardzo konserwatywnie Barbara Rybałtowska podchodzi do kwestii powinności rodzinnych, ale też przez takie przekonania blokuje część postaci: niektórzy boją się przyznać przed bliskimi do ciężkich chorób – bo chcą oszczędzić im cierpień i stresu. Autorka nie zauważa (albo nie chce zauważać) toksycznego charakteru takich relacji, wydaje jej się, że imituje prawdziwe życie, ale nie podsuwa odbiorcom żadnego sensownego rozwiązania problemów. W efekcie jedynie rejestruje fakty (i powtarzalne sytuacje), a nie opracowuje ich pod kątem powieści. Trudno się czyta „Co tu po nas zostanie” – wcale nie ze względu na to, że to ostatni tom rozbudowanej sagi – ale z powodu wyborów realizacyjnych.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,