Recenzje

Życiowe podsumowania w komediowej odsłonie

O spektaklu „Raj dla opornych” Michele Riml w reżyserii Krystyny Jandy w Teatrze Polonia w Warszawie pisze Anna Czajkowska.

Barbara i Karol (Dorota Kolak i Mirosław Baka), bohaterowie romantycznej małżeńskiej komedii pod tytułem „Sex dla opornych” (tytuł oryginału „Sexy Laundry”), napisanej w 2002 roku przez Michele Riml, nieustająco królują na scenie, bawiąc widza swymi perypetiami wśród dzikiej przyrody. Sztuki kanadyjskiej dramatopisarki, która zaczęła pisać w wieku siedemnastu lat i szybko osiągnęła sukces, cieszą się dużym powodzeniem w rodzimej Kanadzie, a także w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemczech i w Polsce. W „Raju dla opornych” autorka powraca do stworzonych wiele lat wcześniej postaci, aby opisać w jaki sposób próbują poradzić sobie ze zmianą sytuacji życiowej i kryzysem wieku średniego, ponownie rozważając swe marzenia o wygodnej emeryturze. Spektakl nie jest już tak farsowy jak „Sex dla opornych”, choć humoru w nim nie brak – pojawiają się filozoficzne podsumowania,  rozmowy o sensie życia i trochę gorzkiego smutku, którego wielu z nas doświadcza, zmagając się z utratą stabilności zawodowej i problemami rodzinnymi. Można zapytać – czy to wciąż komedia?, a odpowiedź wcale nie będzie taka oczywista. „Raj dla opornych” jest na przemian zabawny, wzruszający, smutny, radosny, zaskakujący i… dziwnie znajomy!

To historia  jakich pozornie wiele. Wystarczy rozejrzeć się po współczesnej dramaturgii – autorzy z upodobaniem piszą sztuki o kłopotach małżeńskich albo o małżeństwie, które się rozchodzi. Reżyserka Krystyna tak mówi o swoim przedstawieniu: „Raj dla opornych jest nie tyle dalszym ciągiem historii Karola i Barbary, co opowieścią o tych bohaterach w innej sytuacji”. A Dorota Kolak, niepowtarzalna odtwórczyni roli Barbary, zastanawia się: „czy ci, którzy widzieli „Seks dla opornych” nie są odrobinę zawiedzeni. Że tym razem nie jest tak zabawnie. Rozmowy o seksie bywają zabawne, owszem, ale tu mamy rozmowy o życiu, może nie filozoficzne, ale jednak dotykają one istotnych sensów”.

Na świeżym powietrzu, wśród niedźwiedzi (których nikt nie spotkał, ale bohaterka jest przekonana, że zagrożenie z pewnością istnieje), kąsających komarów i w towarzystwie wścibskiej siostry (Małgorzata Brajner), Barbara i Karol próbują sprawić, by znów coś między nimi zaiskrzyło, wróciły dawne namiętności. Opuszczają – częściowo z konieczności – swą strefę komfortu, rezygnując z hotelowych apartamentów, nawet ze zwykłego letniego domku i wyruszają z namiotem na skromny kemping. Dlaczego małżeństwo z długoletnim stażem wybiera urlop bez luksusów, blisko natury? Widać przecież, że nie przepadają za tak surowymi warunkami. Czują płynącą z serca potrzebę zmiany, chcą zasmakować wolności, a może czegoś zupełnie innego? Chyba nie. Barbara kocha miękkie ręczniczki, łazienkę wyłożoną drogimi kafelkami i basen, a Karol – inżynier – nie potrafi samodzielnie rozstawić namiotu i ostro broni się przed kąpielą w jeziorze. I nagle pojawia się Diana, siostra Barbary, niewiele od niej młodsza. Szalona kobieta, która właśnie skończyła pięćdziesiąt lat, czerpie z życia garściami i nie boi się niczego – biwaku również. Wkłada na siebie skórzane spodnie, układa włosy w wyzywającą fryzurę, wskakuje na motor i wyrusza na spotkanie przygody. To ona uświadamia Barbarze, że oboje z Karolem przez całe życie tylko planowali, zarabiali, odkładali, a o jednym, najważniejszym, zapomnieli – „zapomnieliśmy o życiu” – powie Barbara.

Dorota Kolak, jako Barbara, jest równie znakomita jak w innych, dramatycznych rolach. Aktorka pochodzi z Krakowa, w 1980 roku ukończyła krakowską Państwową Wyższą Szkołę Teatralną, jednak już w roku 1982 została aktorką Teatru Wybrzeże i jest nią do dziś. Na deskach gdańskiego teatru stworzyła wiele wybitnych, niezapomnianych kreacji. W ostatnim czasie miałam okazję podziwiać ją w roli Hekabe w „Trojankach” według Eurypidesa. Ulubienica publiczności, ceniona zwłaszcza za pełne dramatyzmu postacie kobiet o skomplikowanym, niejednoznacznym wnętrzu, oprócz ról tragicznych ma na swoim koncie także role komediowe. Jej Barbara w „Raju dla opornych” to kobieta z charakterem. Tryska energią, pokazuje falujące, bardzo kobiece emocje, które z trudem tłumi i dokonuje wysiłków ponad miarę, starając się być z mężem w ciężkim dla niego okresie. Oprócz humorystycznych kwestii, ciętych utarczek słownych, rzucanych mimochodem półsłówek, zabawnych gestów, które wywołują szczery śmiech publiczności, bohaterka równie mocno podkreśla swoje bolesne wątpliwości oraz przemyślenia bohaterki. Kobieta w wieku 50 plus boi się przeciętności, okrutnego upływu czasu, ponieważ właśnie on próbuje do reszty pochłonąć jej marzenia. Ma świadomość tego, że utrata dobrze płatnej pracy przez Karola przyniesie dramatyczne zmiany w życiu całej rodziny. Ale jak nauczyć się żyć oszczędnie, zrezygnować z drogich sklepów na rzecz tanich wyprzedaży? Barbara musi nagle zmienić swój stosunek do wydatków i odnaleźć się w nowej sytuacji. Ani ona, ani jej mąż, do tej pory elegancki biznesman w garniturze, nie czują się jeszcze gotowi na przymusową emeryturę. Jednak szanse na znalezienie pracy przez pana lat 56 są znikome (brzmi dziwnie znajomo…). Ludzie po pięćdziesiątym roku życia czują się w społeczeństwie niemal przezroczyści, a na rynku pracy traktowani są jak niechciani staruszkowie. Cóż, zawsze pan inżynier może postarać się o jakieś zajęcie w markecie – choć to za mało, by zaspokoić potrzeby żony, zapewnić synowi edukację w prywatnej szkole, zapłacić wysoki czynsz za dom. Aby nauczyć się poruszania w nowym świecie, oswoić lęk przed niespodziewaną i niechcianą sytuacją, małżonkowie postanawiają zacząć od skromnych wakacji. Dorota Kolak trafnie oddaje optymizm Barbary, która uzbrojona w niezawodny poradnik „Biwakowanie dla opornych” jest gotowa zmierzyć się z groźnym nieznanym i rozpocząć przygodę pod gołym niebem. Karol, do tej pory jedyny żywiciel rodziny, ma znacznie więcej wątpliwości. Docenia w Barbarze umiejętność planowania, gotowość do poświęceń, matczyną miłość, niespożyte siły w naprawianiu rodzinnych relacji, ale boi się – nie wie, czy zdoła dalej pełnić rolę przywódcy stada zwanego rodziną, zapewnić byt najbliższym. Chciałby żyć jak dawniej – pracować w swoim zawodzie, na dawnym stanowisku, zachowując dotychczasowy status społeczny, dom, zarobki. Mirosław Baka znakomicie podkreśla rozterki swojego bohatera – pozornie dumny, cały czas kurczy się w wewnętrznym strachu. W rozmowach, wzajemnych sprzeczkach zadają sobie pytania: jak znaleźć cel dalszej egzystencji i jak nadać jej sens? Wyjechać do Afryki budować wioskę dla ubogich? Barbara, niepoprawna jak dziecko, nie rezygnuje – chce poznać nowy smak życia. Nalega, by Karol to zrozumiał, zaakceptował i przyłączył się do niej. Ale on sam wolałby, żeby w rodzinie nic się nie zmieniało. Chociaż lęka się utraty zaufania do samego siebie, jednocześnie nieśmiało próbuje zaprzyjaźnić się na nowo z żoną i synem. Dodatkowy ferment we wzajemne, nieco rutynowe i zagrożone kryzysem stosunki małżeństwa z wieloletnim stażem wprowadza siostra Barbary – Diana. Jej zachowanie, odmienne od powszechnie przyjętych norm i zwyczajów, wyraźnie drażni szwagra. Szalona pięćdziesięciolatka z apetytem na życie i niekonwencjonalnymi poglądami ośmiela Barbarę, budzi w niej odwagę do szaleństw i cieszenia się chwilą.

Aktorzy grają brawurowo, wykorzystując zabawne pomysły sceniczne Krystyny Jandy. I nie tylko słowami (a trzeba przyznać, że dialogi są znakomicie napisane!), ale i ruchem, gestem oraz piosenką. Wesoły taniec i śpiew, który płynie w mrok – śmieszy i wzrusza. Dorota Kolak w szalonym tańcu z motorem jest po prostu przeurocza! Dość skromna scenografia, gra świateł, najważniejsze rekwizyty są wystarczające, by zbudować tło i wprowadzić nastrój refleksyjnej komedii. W przygodzie na campingu wzrok przyciąga ryczący motocykl, śmieszą utarczki z sąsiadami biwakującymi obok, problemy związane z rozpalaniem ogniska i rozstawianiem namiotu. Życie uczuciowe pięćdziesięciolatków, wplecione w nieskomplikowaną, wartką akcję, trafność spostrzeżeń i bystrość obserwacji autorki tekstu oraz humorystyczne dialogi – raz cięte, a innym razem filozoficzne – czynią spektakl bardzo przyjemnym w odbiorze. Spora w tym też zasługa tłumaczki tekstu – Małgorzaty Semil. Gorzkie przemyślenia związane z przemijaniem, zmianą, utratą tego, do czego przywykliśmy, otulone ciepłym humorem z nutą cynizmu, wydają się nam bardzo bliskie, zrozumiałe. Skłaniają do refleksji i jednocześnie bawią. Czegóż chcieć więcej?


Anna Czajkowska – pedagog, logopeda dyplomowany oraz trener terapii mowy. Absolwentka Pomagisterskiego Studium Logopedycznego Uniwersytetu Warszawskiego, a także Podyplomowych Studiów Polityki Wydawniczej Uniwersytetu Warszawskiego. Współpracuje z wydawnictwami edukacyjnymi (Nowa Era, Edgard) oraz portalem babyboom.pl, dziecisawazne.pl i e-literaci. Instruktor metody PILATES. Recenzje teatralne pisze od 2011 roku.

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , , ,