Recenzje

Głos na scenie

Polska jest mitem. Nowe dramaty. ADiT, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Ciekawe, czy tytuł „Polska jest mitem” będzie dla odbiorców tomu stanowić bardziej zachętę, czy bardziej odstraszacz od lektury. ADiT wydaje publikację niejednorodną i w zasadzie niemożliwą do szybkiego scharakteryzowania, ale bez dramatów, które uderzają w patriotyczne lub antypaństwowe tony. Mało tego: część sztuk mogłaby rozgrywać się wszędzie, polskość nie ma w nich żadnego znaczenia, Polska jako miejsce się tu nie liczy. Jako stan umysłu – jak najbardziej. Sześć utworów zgromadzonych w publikacji przedstawia tak naprawdę sześć różnych języków teatralnych będących efektem konkursu. Założeniem Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej jest zebranie tekstów, które nie będą efemeryczne czy jednorazowe, a nadadzą się do wystawienia na scenie lub – przynajmniej – do aktorskich warsztatów. Nie ma tu zatem mowy także o małych formach i farsowych pomysłach, liczy się patos i podkreślanie rozmaitych problemów.

Zdarzają się w tych utworach pomysły intrygujące (chociaż czasami trudne do przeniesienia na scenę). I tak Tomasz Kaczorowski bawi się motywem języka młodego pokolenia i korposzczurów: bohaterowie posługują się hasztagami i bezmyślnie powtarzają zalecenia z poradników do samorozwoju, operują też hasłami z portali społecznościowych. Ich słowa obnażają pustkę. To opowieść o dążeniu do szczęścia – bez przekonania, czym to szczęście naprawdę jest. Stopniowo przechodzi autor do coraz dłuższych monologów, ale i… do zabawy formą, która okazuje się kompletnie niesceniczna, za to zrozumiała w pełni dla pokolenia, które nie zna życia sprzed internetu. Łukasz Pawłowski mierzy się z polskością – będzie pytać o sens wojny i powracać do literatury rozbudzającej wyobraźnię, wprowadzi między innymi Kmicica, który – wespół z Majorem – będzie analizować przeszłość i „misje pokojowe”. W ujęciu Pawłowskiego rzeczywistość przesiąknięta czekaniem na wojnę to ponury dance macabre. Katarzyna Dworak i Paweł Wolak decydują się z kolei na powrót do pozornej tradycji: swój dramat przesycają specyficzną senną melodyjnością. Skłaniają się ku motywom ludowym i ku zacofaniu, które objawia się między innymi w języku. Ta historia bezustannie jest przerywana zamyśleniami, rwą się w niej dialogi i uczynki. Istnieje bardzo mocna struktura fabularna, dzięki której autorzy mogą sobie pozwalać na balladowe zabawy językiem, jednak forma zwraca na siebie uwagę i definiuje tę opowieść. Przemysław Pilarski również sięga do przeszłości, buduje skomplikowane intertekstualne nawiązania, powołuje do istnienia postacie realne i odwołuje się do tematu antysemityzmu, ale całość okrasza też specyficznym i trudnym humorem (chór leśnych dziadków, które powtarzają różne hasła i zmieniają ich sens). Maria Wojtyszko wydaje się autorką najbardziej klasyczną: stawia na rzeczywistą opowieść, której nie modyfikuje eksperymentami językowymi. Bohaterowie mówią, co trzeba, żeby widzowie zorientowali się w sytuacji. A jednocześnie zabawy poststrukturalne objawiają się u tej autorki w bezustannym kwestionowaniu istnienia życia na scenie. Bohaterka i „Ja” wchodzą ze sobą w dialog, bez przerwy powraca autotematyzm. Michał Zdunik w ogóle rezygnuje z przejrzystości, wprowadza poetycki zestaw głosów, podaje odbiorcom tylko kontekst – Jan i Antonina Żabińscy ukrywają podczas wojny Żydów w warszawskim Ogrodzie Zoologicznym. Na tej podstawie układa luźny poemat złożony z pojedynczych fraz, wypowiedzi o wysokim stopniu liryzmu, ale też i nieoczywistych, celowo gmatwanych. Tak, żeby tym razem język ukrywał to, co prawdziwe i pozwalał odbiorcom na samodzielne interpretacje. Prowadzenie przez historię w tym wypadku oznacza tej historii odtwarzanie. Żmudne i komplikowane na płaszczyźnie słów. I tak „Polska jest mitem. Nowe dramaty” to okazja do sprawdzenia, jakimi językami posługują się twórcy chcący zaistnieć w świadomości ludzi związanych z teatrem. W całości scharakteryzować się tej publikacji po prostu nie da.

Komentarze
Udostepnij
Tags: