Recenzje

Przybora wspaniale zabawny

O prezentacji spektaklu „Przybora na 102” w reż. Magdy Umer i Mumio w Teatrze Ateneum w Warszawie pisze Wiesław Kowalski.

Można śmiało powiedzieć, że spektakl „Przybora na 102” reprezentuje w teatrze gatunek typowo rozrywkowy. Tyle że w formie najdoskonalszej z możliwych. Mumio i Magda Umer, przygotowując przedstawienie oparte na tekstach Mistrza Jeremiego, okazali się przede wszystkim artystami konsekwentnymi i nie pozbawionymi dobrego smaku. A szczególnie ta druga cecha  w tego typu twórczości jest nie bez znaczenia.  Parodystyczno-nostalgiczne interpretacje wykonawców pokazują ich aktorską sprawność, każda piosenka i opowieść zaprezentowana  jest z biglem, nie gubi charakterystycznych dla współtwórcy telewizyjnego „Kabaretu Starszych Panów” subtelności i zawartego w jego utworach wyrafinowania. Publiczność bawi się na tym spektaklu świetnie, co świadczy o tym, że zaspokaja on w pełni ich oczekiwania. Twórcy tego muzycznego widowiska nie wstydzą się, że uprawiają teatr typowo rozrywkowy (niektórzy pewnie powiedzieliby, że komercyjny), tak samo jak nie udają, że są pretendentami do tzw. sztuki wysokiej. W tym przypadku jednak, pomimo gatunkowej przynależności, otrzymujemy spektakl, który bez wątpienia ma cechy dzieła wartościowego, w artystycznym wyrazie doskonałego i na wskroś oryginalnego.  

Zawsze w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z nowymi interpretacjami dobrze znanych utworów, zastanawiamy się, czy ma to sens, czy nie stanie się zaledwie podróbką tego, co wydaje się być niedoścignione i niepowtarzalne. W „Przybora na 102” nie mamy jednak do czynienia z podrabianiem, kopiowaniem  czy naśladowaniem którychkolwiek z wcześniejszych wykonań – Mumio stawia na to, co w ich twórczości najbardziej wyjątkowe, indywidualne, inteligentne i mądre, nie zatracając w wykorzystanych utworach cech ich gatunkowego rodowodu, a także interpretacyjnej tradycji.  Stąd też raczej trudno byłoby w tym artystycznym przedsięwzięciu znaleźć jakiekolwiek słabe punkty czy sprzeniewierzenia, szczególnie wobec tych interpretacji, które weszły do kanonu kabaretowego jako numery pod każdym względem wybitne i nie do podrobienia, do dziś poruszające naszą wyobraźnię, kształtujące nasze poczucie smaku, gustu i kultury. Autor Teatrzyku Eterek, jak żaden inny z naszych pisarzy tworzących dla kabaretu, swoje  teksty starał się uczynić przypowieściami na temat życia, miłości i naszego ziemskiego wędrowania. Skrzętnie korzystają z tego dobrodziejstwa pomysłodawcy i realizatorzy spektaklu, którzy wydobywają z tych utworów całą ich istotę w sposób nienachalny i pozbawiony smutactwa czy zrzędliwości. Magda Umer, Jadwiga Basińska, Darek Basiński i Jacek Borusiński potrafią znakomicie odtworzyć klimat każdej piosenki, jednocześnie łącząc ich pozorną dysharmonię wynikającą z przełamywania elementów lirycznych ironicznymi czy melancholii komizmem. Widać w tym wszystkim ich dbałość o charakterystyczny język autora „Divertimenti”, jego poetykę i zaskakujące koncepty, sposób frazowania, stylistyczną subtelność, poziom żartu i ekwilibrystyczną wręcz grę słów. A także, co nie bez znaczenia, o wybrzmienie symptomatycznych dla Przybory kwestii światopoglądowych.  Bo one też mają wpływ na kunsztowność uprawianej przez niego sztuki.

Zresztą wymienieni wcześniej artyści nie wymagają dzisiaj żadnych specjalnych rekomendacji. Ich talent i możliwości aktorskiego czy reżyserskiego wyrazu są już dobrze znane i rozpoznane. Mumio wraz Umer budują skontrastowane, wyraziste i nie pozbawione spontaniczności portrety sceniczne, każdy konterfekt, co widać szczególnie w relacjach z protagonistami,  jest na swój sposób odrębny, a w swej śmieszności wielowymiarowy, choć niekiedy nie stroniący od dobroduszności czy lekkiego smutku. W rezultacie otrzymujemy spektakl, który emanuje ciepłem zawartym w każdej opowieści, jednocześnie zapraszający nas  do akceptacji  samych siebie i tolerancji wobec innych. Rozsmakowywanie się w tych wszystkich niuansach to dla każdego widza prawdziwa przyjemność. Żywiołowe reakcje podczas prezentacji w warszawskim Teatrze Ateneum były tego najlepszym przykładem. Tym bardziej, że uszczypliwość autora „Piosenek, które śpiewali inni”, mistrza słowa i tonu,  zawsze pozwala na mocno odświeżające spojrzenie na naszą rzeczywistość i nasze w niej miejsce.


Fot. Franek Przeradzki


Wiesław Kowalski – aktor, pedagog, krytyk teatralny. Współpracuje m.in. z miesięcznikiem „Teatr”, z „Twoją Muzą” i „Presto”. Mieszka w Warszawie.

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , ,