Recenzje

Teatralny balet nie tylko dla dzieci

O spektaklu „Pinokio” wg libretta, w choreografii i w reżyserii Anny Hop w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie pisze Wiesław Kowalski.

Jest kilka powodów, które każą uznać „Pinokia” w choreografii Anny Hop za jedno z najważniejszych wydarzeń tegorocznego sezonu teatralnego. Przynajmniej w kategorii przedstawień baletowo-muzycznych. Po pierwsze jest to z wielką starannością i rozmachem przygotowany spektakl dla dzieci, co przecież w teatrach nie tylko muzycznych nie jest powszechne, choć sposób obrazowania i przyjęta przez wszystkich realizatorów poetyka w tym samym stopniu zainteresuje, a nawet może bardziej zaintryguje dorosłych. Hop traktuje młodego widza bardzo poważnie, nie próbuje niczego infantylizować, a walor edukacyjno-moralizatorski czy wręcz filozoficzny ma tutaj charakter mocno zuniwersalizowany i unika bezrefleksyjnego pokazywania tego, co jest słuszne, a co nie oraz jakim wartościom powinniśmy dać pierwszeństwo. Drugim walorem warszawskiej inscenizacji jest możliwość usłyszenia muzyki Mieczysława Wajnberga, który napisał ją do libretta opartego na tekście „Buratino” Aleksieja Tołstoja. Anna Hop, odpowiedzialna również za dramaturgię i reżyserię, wraz z dyrygentką Martą Kluczyńską, postanowiły skorzystać zarówno z pierwszego, jak i drugiego opracowania partytury, a bohaterem baletu, którego oryginalny tytuł brzmiał „Złoty kluczyk” uczynić właśnie Pinokia z włoskiej bajki Collodiego.

Dzieło Wajnberga, a raczej łączenie jego poszczególnych fragmentów, zostało znakomicie podporządkowane inscenizacyjnej wizji i narracji, która w konceptach prowadzonej akcji jest zdeterminowana wielością przygód w trakcie podróży tytułowego bohatera przez różne światy, stwarzające wciąż nowe, pełne zagrożeń sytuacje i interpretacyjne konteksty. Odnosi się wrażenie, że muzyka idealnie współgra z tym, co oglądamy na scenie, jednocześnie jest też dla choreografki doskonałym materiałem dla szukania rozwiązań taneczno-ruchowych. W sukurs rewelacyjnym pomysłom reżysersko-dramaturgicznym, które poszerzają krąg bohaterów o postaci spoza literackiego pierwowzoru, zwłaszcza we wszystkich sekwencjach ansamblowych, idzie przepiękna scenografia Małgorzaty Szabłowskiej i kostiumy Katarzyny Rott. Wprowadzenie kilku nowych postaci, a zwłaszcza trzech świnek, kilku wróżek czy zabawek, ma ogromny wpływ na atrakcyjność widowiska i jego momentami nieco żartobliwy, humorystyczny charakter. Szczególny zachwyt wzbudza sekwencja rozegrana w otchłaniach morskich, kiedy na scenie pojawia się cały arsenał morskich żyjątek i stworów.

Anna Hop, której dotychczasowe prace choreograficzne można było podziwiać choćby w programach kolejnych „Kreacji”, organizowanych przez Polski Balet Narodowy, jest też autorką szalenie udanego widowiska „Fredriana”’ opartego na tekstach Aleksandra Fredry. We wszystkich swoich nawet najmniejszych formach baletowych jej znakiem rozpoznawczym zawsze był komizm, groteska i absurd, które potrafiła oryginalnie transformować w działania ruchowo-taneczne i ich z jednej strony subtelność, z drugiej dynamikę. Młoda choreografka i tancerka umiejętnie operuje całym wachlarzem różnorodnych konwencji i estetyk nawiązujących do odmiennych dziedzin sztuki. Jej koncepcje, oparte też na umiejętności budowania kontrastów, są głęboko zakotwiczone w skrupulatnej analizie każdej postaci, które muszą posiadać swój emocjonalny pejzaż wynikający z charakteru i wiarygodności motywów działania.

„Pinokio” jest typowym baletem fabularno-narracyjnym, w którym najważniejsza jest dramatyczna esencjonalność i spójność wielobarwnej opowieści; tym razem to przede wszystkim historia o dochodzeniu do dojrzałości, o zdobywaniu doświadczeń, nie zawsze o zabarwieniu pozytywnym, które będą budowały naszą tożsamość i nasze człowieczeństwo jako człowieka dorosłego. W samej choreografii, która rewelacyjnie i z inwencją uruchamia Pinokia do postaci żywego i pełnego temperamentu chłopca, Hop czerpie pełnymi garściami z techniki tańca klasycznego, który jest inkrustowany różnorodnymi elementami pochodzącymi z tańca współczesnego. Udało się jej znakomicie, wręcz błyskotliwie zsynchronizować każdy ruch i każde działanie z treścią, która dopełnienie znajduje w bardzo precyzyjnie planowanym gospodarowaniu całą sceniczną przestrzenią. Brawurowo i z całą pełnią młodzieńczego wdzięku w tytułową postać, z dużą dozą wirtuozerii, wciela się Diogo De Oliveira. Nie muszę dodawać, że zjawiskowo prezentują się wszyscy pozostali tancerze, z których każdy ma możliwość potwierdzenia swojego taneczno-aktorskiego talentu.

fot. Ewa Krasucka

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , , ,